Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierdzące problemy podsulechowskiej Kruszyny

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Małgorzata Florkowska i Artur Łagoźny uważają, że gospodarstwo rolne w Kruszynie utrudnia życie mieszkańcom miejscowości, że u Mechiela jest brud i smród, a on jeszcze czepia się ludzi
Małgorzata Florkowska i Artur Łagoźny uważają, że gospodarstwo rolne w Kruszynie utrudnia życie mieszkańcom miejscowości, że u Mechiela jest brud i smród, a on jeszcze czepia się ludzi Mariusz Kapała
- Ten pan potrafi nabluzgać po polsku - mówią mieszkańcy Kruszyny koło Sulechowa o Holendrze, który prowadzi fermę krów. A pan Artur czuje się pokrzywdzony jego zarzutami. - Ja nikogo nie szarpałem - zaprzecza Majkel, czyli Mechiel.

Konflikt między mieszkańcami Kruszyny, wsi przylegającej do miasta, a właścicielami gospodarstwa rolniczego w Kruszynie trwa od dawna. Nawet jeśli właściciele z Irlandczyków zmienili się na Holendrów. Powody są różne, ale biorą się z fatalnej lokalizacji gospodarstwa właściwie na przedmieściu Sulechowa. Tyle, że jest to spadek po PGR-ach, z którym nie wiadomo co dziś zrobić.

- Prowadziliśmy rozmowy ze stronami różnych sporów jeszcze za czasów burmistrza Odważnego, próbowaliśmy łagodzić konflikty i chyba części się to udało - stwierdza Anna Dragan, kierowniczka wydziału ochrony środowiska w ratuszu. Dodaje, że przede wszystkim szło o uciążliwości związane z odorem, który z gospodarstwa rozchodzi się po okolicy, jak też dotyczyły wylewaniem gnojowicy. - Ale w tym roku nie było żadnych skarg na te sprawy - uzupełnia A. Dragan.

Rzeczywiście, kwestia, z jaką zgłosiła się do "GL" Małgorzata Florkowska, mieszkająca tuż obok gospodarstwa, dotyczy innego problemu. Otóż jej znajomy - jak sugeruje - został oskarżony przez Holendra, szefa gospodarstwa, o kradzież paliwa.

- Bo on się nas, mieszkańców, wciąż czepia - opowiada pani Małgorzata. - Idę sobie przez pole, a on mi robi zdjęcia. Czemu?! Tu wszędzie wokół jego ziemia, nie można się ruszyć, żeby na stanąć na jego. To niech się ogrodzi! Nas się czepia, a proszę zobaczyć jak jest u niego. Krowy stoją w błocie po kolana. Jak traktory wyjeżdżają na szosę za nimi zostaje tona gówna.

M. Florkowska dzwoni po znajomego, bo poruszyły ją zarzuty Holendra, że kolega kradł paliwo. Po chwili młody mężczyzna zjawia się na motorowerze.

- Przyszedł do mnie Majkel ze swoim pracownikiem i zaatakował, że ukradłem mu 11 tys. litrów ropy - relacjonuje Artur Łagoźny, mieszkaniec Kruszyny. - Skąd mu to przyszło do głowy? Ponoć widziano mnie w jego gospodarstwie. Tymczasem ja byłem ostatnio cztery miesiące w pracy za granicą. Ale on przyszedł do domu, w obecności mojej mamy zrobił awanturę, wyrwał mi nawet teczkę z ręki.

Łagoźny pojechał z tym na policję. Tam, jak opowiada, dostał radę. - Policjant powiedział, że albo zgłoszę to do sądu, albo żebym poszedł do "Gazety Lubuskiej". To ja wolę "Gazetę"... - konstatuje mężczyzna.

Do pałacyku, w którym jest siedziba gospodarstwa rolnego tylko kilka kroków. Udało się nam złapać Holendra, Mechiela Melse (wszyscy mówią o nim Majkel), który zarządza wielkim gospodarstwem. Dlaczego oskarżył Łagoźnego? Czy ma dowody kradzieży paliwa? I dlaczego go szarpał?

- Ostatnio nieustannie ludzie kradną mi paliwo - opowiada M. Melse. - Wiem, że kradną, ale nie wiem kto. Kamery są, działają, ale jak poznać kogoś w nocy. Zwłaszcza w czapce, kominiarce. Spotkałem Artura na drodze, znam go, bo kiedyś u mnie pracował. Pytam go, czy kradł. A on krzyczy. To mówię - jedziemy do jego mamy. Wtedy on mówi mamie, że ja się na niego rzucam . A ja tylko go pytałem. I nie szarpałem, w ogóle nie dotykałem. Wiem, że dzwonił na policję...

M. Melse twierdzi, że nie ma problemów ani z pracownikami, ani z otoczeniem. Z kolei mieszkańcy Kruszyny narzekają, bo "zapachy" niosą się, nawet do miasta. W ratuszu sprawdzono, że wpływały skargi w tej materii, a urząd kierował je do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska.

- Wiem, że w ramach łagodzenia konfliktów Majkel ufundował w Obłotnem plac zabaw dla dzieci - wskazuje rzecznik burmistrza Tytus Fokszan. Dodaje jeszcze, że urząd na bieżąco reaguje w trudnych sytuacjach, burmistrz nawet dwukrotnie był osobiście na Kruszynie. - Ale cóż zrobić, skoro jest taka niefortunna lokalizacja gospodarstwa?! Ten konflikt jest nie do rozwiązania...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska