Władze miejskie reklamują jez. Głębokie jako jedną z największych turystycznych atrakcji gminy Międzyrzecz. Tymczasem kilkaset metrów na północ od głównego kąpieliska znajduje się plaża, która urąga normom sanitarnym i burzy krew letnikom. Chodzi o dawny ośrodek PUBR. Już kilkanaście lat temu miasto sprzedało domki i działki wokół nich, ale mieszkańcy i turyści nadal korzystają z plaży. Nie odstrasza ich nawet sterta śmierdzących śmieci, która piętrzy się przy ścieżce prowadzącej do jeziora. Przy jednym z drzew leży kilka worków z odpadami, a wokół nich z każdym dniem rośnie hałda butelek, foliowych torebek i opakowań po jedzeniu, nad którymi latają chmary much.
Pod koniec lipca dzikie kąpielisko wysprzątała międzyrzeczanka Agnieszka Brończyk. Pomagali jej dwaj synowie dziesięcioletni Michał i pięcioletni Wojtek oraz ich jedenastoletni kolega Adrian Szatraj. - Wynajmowaliśmy jeden z domków. Nie mogłam wypoczywać w takich warunkach. Kupiłam kilka worków i rękawice, po czym przez pięć godzin wyzbieraliśmy wszystkie śmieci zalegające w zagajniku między plażą i domkami. Worki położyliśmy koło drzewa, natomiast właścicielka domku zadzwoniła do ratusza, żeby je zabrali. Niepotrzebnie się trudziliśmy, bo nikt nie przyjechał po te worki - opowiada.
Jak wyglądało sprzątanie? Akcje pani Agnieszki i chłopców możemy zobaczyć na zdjęciach z jej domowego archiwum. Więcej na ten temat we wtorek w "Gazecie Lubuskiej" dla Czytelników z Międzyrzecza i okolic.