- Jest Pan autorem jednego z bardziej kontrowersyjnych pomysłów ostatnich tygodni. Naprawdę wierzy Pan, że dostawcy towarów do lokali i mieszkań wokół Rynku skorzystają z tzw. punktów przeładunkowych, przełożą tam towar z auta na rower i nim go rozwiozą?
- Mam wrażenie, że wylała się jakaś fala niezrozumienia dla tego pomysłu. Przecież tu nie chodzi o to, by kogoś zmuszać do dostarczania rowerem beczek z piwem do restauracji na Rynku. Pamiętajmy, że auta dostawcze, zgodnie z przepisami, mogą wjechać do ścisłego centrum tylko w godz. 23 - 10, rowery transportowe mają być dodatkiem do tego systemu. Sam byłem wielokrotnie światkiem, jak np. kurier po godz. 10 szukał miejsca poza I obwodnicą, by zaparkować i pieszo dostarczyć przesyłkę. W zaproponowanych przez nas sześciu punktach (m.in. w rejonie skrzyżowania ulic Kopernika i Strzeleckiej) byłoby zapewnione miejsce parkingowe i rower typu cargo, na który można zapakować do 100 kg towarów.
- Rozmawiał Pan o tym pomyśle z firmami dostarczającymi towary? Korzystałyby z rowerów?
- Dotąd nie było takich rozmów. Może to błąd, sugerowano mi już, że ujawniliśmy pomysł za szybko, że może należało najpierw zrobić konsultacje z przedsiębiorcami itd. Ja stwierdziłem, że nie ma na co czekać. Rowery towarowe na świecie są coraz bardziej popularne i warto promować je również w Krakowie.
- A widział Pan gdzieś na świecie takie rozwiązanie, że dostawcy przesiadają się w wyznaczonych punktach na rowery?
- Nie znam miasta, gdzie by w dokładnie taki sposób to działało i w Krakowie też nie ma to tak działać. Powtórzę: rowery transportowe mają być uzupełnieniem dostaw samochodowych. W Warszawie, w ramach systemu wypożyczalni rowerów miejskich można wypożyczyć jednoślady typu cargo. Pomyśleliśmy, że warto wykorzystać je też w Krakowie, by ograniczyć liczbę aut wjeżdżających w rejon Rynku. Przecież o to walczy miasto, tego domaga się wielu krakowian.
- Miasto na rowery i wyznaczenie miejsc musiałoby wydać ponad 100 tys. zł. A jeśli dostawcy nie będą z tego korzystać?
- Wtedy wymażemy farbę wyznaczającą miejsca przeładunkowe, a rowery cargo wepniemy do normalnego systemu wypożyczalni miejskich rowerów. I będzie mógł skorzystać z nich każdy mieszkaniec, jak w stolicy.
- Kiedy chcielibyście uruchomić punkty przeładunkowe?
- Pomysł jest jeszcze dyskutowany m.in. w ramach Koła Naukowego Systemów Komunikacyjnych Politechniki Krakowskiej. Chciałbym, by zaczęły działać w pierwszej połowie tego roku.
- Zostawmy rowery cargo. Jest marzec, a ZIKiT nadal nie wybrał firmy, która w najbliższych latach poprowadzi krakowskie wypożyczalnie rowerów miejskich. Kiedy to się stanie?
- Zakończyliśmy negocjacje z firmami, które chcą zostać operatorami. W przyszłym tygodniu chcemy je zaprosić do składania ofert, a na początku kwietnia powinniśmy poznać operatora.
- Nowa firma będzie jednak potrzebowała czasu, by przygotować system od nowa. Kiedy po zimowej przerwie rowery będzie można wypożyczyć?
- Na to pytanie nie jestem w stanie teraz odpowiedzieć. Mamy przygotowanych kilka kryteriów oceny potencjalnych operatorów. Oceniany będzie m.in. czas potrzebny na uruchomienie wypożyczalni.
- Nie określicie granicznej daty?
- Zapewne określimy, że system ma ruszyć nie później niż cztery miesiące od zawarcia umowy.
- Jeśli ta umowa zostanie podpisana w kwietniu, to rowery miejskie mogą ruszyć dopiero w sierpniu. A to oznaczałoby, że nie będą dostępne na Światowe Dni Młodzieży...
- To będzie zależało od wybranej firmy. Chcemy zmobilizować kandydatów do uruchomienia systemu przed ŚDM. Nie ma jednak gwarancji, że to się uda. W ogóle jestem ostrożny w ocenie roli rowerów miejskich w obsłudze pielgrzymów. Przecież do Krakowa mogą przyjechać nawet dwa miliony ludzi. Czy te kilkaset rowerów rozwiązałyby kwestię ich transportu?
- Pewnie nie, ale lepiej, żeby one były. Przyjmując, że autem po Krakowie podczas ŚDM jeździć raczej się nie da, to wiele osób przesiadłoby się na rowery.
- Powtarzam, to nie jest tak, że nie chcemy mieć roweru miejskiego na ŚDM. Ale pamiętajmy, że do tej pory co roku wybierany był nowy operator. Teraz wybieramy jedną firmę na 8 lat, która ma zapewnić pięć razy więcej rowerów niż dotychczas i rozwinąć cały system. Taka procedura wyboru trwa. Zresztą same firmy, z którymi rozmawiamy, są pełne obaw, jak by ten system miał działać podczas ŚDM, czy nie będzie problemów z łącznością telefoniczną, z internetem itd. Jeśli tak, to wypożyczalnie przestaną działać.
- Dobrze, ale skoro tak długo trwa wybór koncesjonariusza, to czy do czasu podpisania umowy z nową firmą nie można było przedłużyć umowy z zeszłorocznym operatorem? Wtedy rowery mogłyby ruszyć już za kilka tygodni i nie byłoby zagrożenia, że nie będzie ich na ŚDM.
- Myśleliśmy o tym, ale po pierwsze mamy za mało ludzi, by zajmować się dwoma przetargami, a po drugie było za dużo niewiadomych, np. na jaki okres przedłużyć tę umowę. Pojawiały się też wątpliwości prawne, bo gdyby firma prowadząca tymczasowo rower miejski starała się również o umowę wieloletnią, to czy byłaby równo traktowana z pozostałymi firmami? Wątpliwości było więc zbyt dużo.
Rozmawiał Arkadiusz Maciejowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?