Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spalił się dom w Raculi (wideo)

Danuta Kuleszyńska 0683248843 [email protected]
fot. Marek Marcinkowski
- Nie wiem co się stało, nikogo w domu nie było, poza Fuksem. Ale pies na szczęście ocalał. Nie mam pojęcia co teraz zrobię - właściciel willi jest w szoku.

O pożarze dowiadujemy się kilka minut przed 12.00. Wsiadamy w samochód i pędzimy do Raculi.
- Jak dojechać na Jaśminową? - pytamy mieszkańców zaraz po tym, jak dotarliśmy do wsi.
- Za pocztą w prawo - pokazuje mężczyzna.

Ale poczta jest mało widoczna, więc pędzimy prosto. W oddali widać buchające kłęby dymu. Nie możemy znaleźć drogi dojazdowej, wracamy. Błądzimy. Ale okazuje się, że nie tylko my nie możemy dojechać do pożaru. Jaśminowej nie mogą znaleźć także... strażacy. Wiozą tlen dla kolegów, którzy ratują dobytek w maskach i z butlami na plecach.

Hydrant przysypany ziemią

W końcu krętymi drogami dojeżdżamy na miejsce. Droga oblodzona, pada deszcz, trudno poruszać się po terenie. Pod piętrową willą stoją wozy gaśnicze z drabinami opartymi o budynek. Ze środka buchają czarne kłęby dymu. Jeden ze strażaków wybiega z płonącego domu.

- Czarno tam, nic nie widać - rzuca w naszą stronę. Zdejmuje butlę, zakłada nową z tlenem, twarz zakrywa maską i rusza z powrotem.
- Był ktoś w środku? - dopytuję.
- Nie, na szczęście - odpowiada i znika w willi.
- Proszę nie przeszkadzać, proszę odejść - od strażackiego wozu odciąga nas kapitan Ryszard Gura, rzecznik PSP.

O pożarze powiadomiła strażaków policja o godz. 11.32. Na Jaśminową ruszyły trzy wozy gaśnicze PSP z Zielonej Góry i dwa ochotników z Raculi i Starego Kisielina. Były tu przed 12. 00.
- Najpierw nie mogliśmy znaleźć hydrantu, bo był przysypany ziemią - opowiada starszy kapitan Maksymilian Koperski, naczelnik wydziału operacyjnego. - A gdy już się dokopaliśmy, to pojawił się problem z jego otwarciem. Dopiero gdzieś po 10 minutach woda zaczęła płynąć. W tym czasie gasiliśmy pożar wodą z wozów strażackich.

Na miejsce zdarzenia przyjechała też policja, ekipa z zakładu energetycznego i pogotowie.

Grzegorz chwycił gaśnicę

Godz. 12 35. Strażacy wciąż gaszą pożar. Są w górnej części budynku. Nieco wcześniej jednego z nich karetka zabiera do szpitala. To Krystian Kacieja. Podczas akcji szkło wbiło mu się w nogę.
- Zadzwoń do szpitala i sprawdź jak się czuje - R. Gura prosi kolegę.

Pracy ogniowców przygląda się garstka raculan. Wśród nich Grzegorz Sowa, najbliższy sąsiad właściciela domu. To on z ojcem powiadomili policję i straż pożarną.

- Było po 11.00, pracowałem w szklarni. Nagle łup, coś huknęło.- wspomina młody mężczyzna. - Wychodzę, rozglądam się i widzę jak z okna na półpiętrze u sąsiada bucha ogień. Wpadłem do domu po gaśnicę, wybiłem szybę, wszedłem do budynku i zacząłem gasić. Paliła się kanapa, komputery...Nie dałem rady, pożar szybko się rozprzestrzeniał. Sąsiad miał tam swoje biuro... Nie wiem, co teraz zrobi... stracił wszystko, cały dobytek. Ten dom nadaje się już tylko do rozbiórki
To było zwarcie

Andrzej Ś. (prosił by nie podawać nazwiska) patrzy na strażaków i nie może uwierzyć w to, co widzi. A widzi, jak jego dom z minuty na minutę "zapada się pod ziemię". O pożarze dowiedział się od Romana Sowy, sąsiada, który zadzwonił na komórkę. W tym czasie robił z żoną zakupy w sklepie. W domu został tylko Fuks, ich pies. Na szczęście nic mu się nie stało.

Pan Andrzej nie może pozbierać myśli. Przy Jaśminowej mieszka od 30 lat. Z żoną, bo dzieci już są na swoim. Dom jest duży, piętrowy: 200 metrów - Nie wiem, nie mam pojęcia - powtarza w kółko. - Chyba od elektryki się zajęło.... Jak wychodziłem na zakupy wszystko było normalne... A teraz wszystko straciłem...

Kapitan Gura: - Wstępnie ustaliliśmy, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Ogień wybuchł na nie użytkowanej części poddasza. Spaliło się wszystko...
Byłem w środku. Budynek nadaje się do kapitalnego remontu.

Akcja gaśnicza trwała do godz. 15.00. Brało w niej udział około 25 strażaków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska