Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Specjaliści z Wrocławia zbadają gaz w beczce znalezionej w Dzikowie

Leszek Kalinowski 0 68 324 88 74 [email protected]
Komendant posterunku straży leśnej Nadleśnictwa Gubin Krzysztof Żemło i strażnik leśny Arkadiusz Piszczek pilnują, by nikt nie wjechał do lasu
Komendant posterunku straży leśnej Nadleśnictwa Gubin Krzysztof Żemło i strażnik leśny Arkadiusz Piszczek pilnują, by nikt nie wjechał do lasu fot. Krzysztof Kubasiewicz
W lesie pod Dzikowem koło Gubina znaleziono beczkę z gazem. Nie wiadomo czy to sarin, iperyt czy może jeszcze coś innego. Sprawę badają specjaliści z Wrocławia.

Piątek. We wsi spokojnie. Pukamy do kilku domów.
- U nas beczki jakieś znaleziono? Pierwsze słyszę - odpowiada młody mężczyzna. I kobieta z dzieckiem. Pytamy dalej. Na balkonie rozgląda się mężczyzna.
- Nic nie wiem, kartki tylko porozwieszali na drzewach. Zakaz wstępu do lasu. Zagrożenie życia. Ale o co dokładnie chodzi? - rozkłada ręce.

Z samochodu wychodzi Robert Grycz. Zatrzymał się jadąc z Krosna do granicy.
- Słyszałem o jakimś niebezpiecznym gazie. To się zatrzymałem. Z ciekawości - mówi, ale tu nic się nie dowiedziałem. Nigdzie wjechać nie można, bo od razu straż leśna się pojawia. Wysokie mandaty chce wlepiać.

Nie inaczej jest z nami. Skręcamy w las i od razu znajdujemy się w kleszczach dwóch samochodów straży leśnej.
- Wjeżdżać nie wolno. Strefa zagrożenia - mówi komendant posterunkowy straży leśnej Nadleśnictwa Gubin Krzysztof Żemło. - Informacji też nie możemy żadnych udzielać.
Zakaz wejścia do lasu wprowadził nadleśniczy Nadleśnictwa Gubin Janusz Rogala.
Tajemniczą beczkę w lesie znaleziono w czwartek.

- Leżała tam przez lata, ale nie było jej widać, bo porosła mchem - opowiada J. Rogala. - Ktoś musiał ją jednak znaleźć i coś przy niej majstrować. Z jednej strony była dziura, jakby od wiercenia. Nasi pracownicy zabezpieczyli otwór. Powiadomiliśmy policję, straż pożarną. Ogłosiłem zakaz wchodzenia do lasu na terenie 200 hektarów. Beczka znajduje się ok. 600 metrów od domostw w Dzikowie. Ogłoszenie pojawiło się na stronie internetowej.

Czy możliwe, że beczka leży tam od czasów II wojny światowej?
- Oczywiście, ona jest bardzo pordzewiała. Nie wolno jej ruszać, bo się rozsypie - dodaje J. Rogala. - Możliwe też, że to powojenna pozostałość po wojsku...
Na miejsce przyjechali żołnierze z Żagania. Grupa chemiczna. Stwierdzili, że to może być sarin. Ale pewności nie mieli. Nie dysponują odpowiednim sprzętem. Dlatego postanowiono ściągnąć specjalistów z Wrocławia.

- Mają przyjechać samochodem - laboratorium i na miejscu ocenić, czy to gaz bojowy - zauważą J. Rogala. - Od wyników badania będą zależały kolejne decyzje. Możliwa jest ewakuacja mieszkańców. Gmina Gubin jest do tego przygotowana.

Sarin to silnie toksyczny gaz. Jest bezbarwny, nie ma zapachu. Do organizmu dostaje się przez drogi oddechowe i skórę. Zaledwie kilkanaście miligramów sarinu powoduje śmierć już po kilku minutach. Iperyt ma działanie parzące. Kontakt z nim kończy się pęcherzami na skórze i ranami, które bardzo trudno się goją. Poraża on również drogi oddechowe. Gaz ten może oślepić i zabić.

Teraz wszyscy czekają na wyniki badań specjalistów z Centralnego Ośrodka Analizy Skażeń.
Na tajemniczej beczce stał niewybuch. Później okazało się, że to atrapa miny. Gubińskie lasy kryją wiele tajemniczych niespodzianek. Nadleśnictwo Gubin dostanie dotacje z Funduszu Leśnego na zbadanie części lasów pod kątem obecności min i ewentualne rozbrojenie ich. Dwa dni temu znaleziono jedną z min i rozbrojono ją...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska