Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spełnił swoje marzenia, zarabia na tym, co kocha

Tomasz Rusek
fot. Tomasz Rusek
Lata temu za amerykańską maskę i fajkę oddał kosztowny samowar. Teraz znowu zaryzykował: wszystkie rodzinne oszczędności władował w nową siedzibę firmy. - To mój trzeci skok na główkę - śmieje się gorzowianin Piotr Raginia.

Porównanie ze skokiem na główkę nie jest przypadkowe. Bo 47-letni gorzowianin pracuje właśnie w wodzie. Prowadzi centrum nurkowania Marlin Plus. - Jestem przykładem na to, że marzenia się spełniają - mówi pogodnie, gdy spotykamy się w nowiutkiej siedzibie przy ul. 9 Maja.
Przygodę z nurkowaniem zaczął w 1979 r. w klubie Marlin (prowadziła go Liga Obrony Kraju). - To było moje hobby. Razem z innymi klubowiczami nurkowaliśmy, jeździliśmy na zawody, spływy, rywalizowaliśmy w pływaniu szybkim. Czasy ciężkie. Brakowało sprzętu. Trzeba było go zdobywać - opowiada. Wspomina, wyprawy po akcesoria do Rosji i na Ukrainę, zdradza, że z kolegą miał na spółę jeden skafander. Śmieje się na wspomnienie interesu życia, jak to za amerykańską maskę i fajkę oddał kosztowy samowar. To był jego pierwszy skok na główkę. - Taką miały dla mnie wartość, że spałem z nimi w namiocie - śmieje się w głos. Ale właśnie wtedy też pierwszy raz pomyślał, że chciałby, by w Gorzowie było miejsce, gdzie pasjonat nurkowania kupi lub wypożyczy wszystko, czego mu potrzeba i będzie mógł się skupić na swojej pasji, a nie poszukiwaniach sprzętu...

W latach 90. miał już patent instruktora (w tym najbardziej prestiżowej na świecie organizacji PADI), jednak spędzanie czasu pod wodą było cały czas tylko i wyłącznie hobby. - Bo miałem wówczas spokojny, cieplutki etat w urzędzie. Biureczko, godziny pracy od - do. To wtedy zrobiłem drugi skok na główkę. Zwolniłem się z roboty i postanowiłem poświęcić się nurkowaniu - śmieje się, choć pamięta, że wtedy wielu znajomych pukało się w głowę. Ale zaryzykował.

Jego centrum nurkowania szybko zdobyło renomę i klientów. Okazało się, że takich jak on wielbicieli podwodnego świata, jest wielu. Powoli spełniał marzenie sprzed lat: w zabytkowej kamienicy przy bulwarze tworzył miejsce, gdzie fan nurkowania, ale też żółtodziób, znajdzie wszystko, czego mu potrzeba: porady, podpowiedzi, sprzętu, pomocy. Organizował też wycieczki do ciepłych krajów, gdzie uczestnicy pod okiem instruktorów nurkowali całymi dniami, szkolenia dla instruktorów, sprzedawał akcesoria. Jednocześnie zbudował bazę szkoleniową w ośrodku w Długiem, brał też podwodne zlecenia: poszukiwanie przedmiotów, kontrole instalacji, mostów, prace badawcze, podwodne spawania, betonowania...

Dziś układ jest taki, że wszystko, co związane z rozrywką i pasją najczęściej wychodzi na zero. Zarabia za to na podwodnych pracach i temu podobnych zleceniach. Mógł więc spokojnie spocząć na laurach, ale... wykonał trzeci skok na główkę!
Zaryzykował i wszystkie oszczędności wpompował w nową siedzibę przy ul. 9 Maja. Działa tutaj od nieco ponad miesiąca. Na miejscu jest sklep, sale szkoleniowe, tutaj ma też maszynę do ładowania butli. Kosztowało to fortunę, ale znowu dopisało mu szczęście. Wywalczył dofinansowanie z Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. - Papierologii i starań było mnóstwo, ale dzięki temu zdobyłem dobrze ponad 300 tys. zł pomocy. Warto było - mówi zadowolony.

Teraz szuka pracownika, który pomoże mu w prowadzeniu biznesu. - Jest ciężko, bo nie mogę zatrudnić zwykłego sprzedawcy. To musi być pasjonat, świetnie znający się na sprzęcie, który sam nurkuje i jest na bieżąco z nowinkami - wylicza niezbędne cechy. Czemu stawia aż tak wysokie wymagania? Bo sprzedając sprzęt i doradzając ludziom po trosze bierze się odpowiedzialność za ich życie.
- Są takie branże jak moja, gdzie nie wystarczy mieć pomysłu na biznes i pieniędzy, ale trzeba być ekspertem w tej dziedzinie. Jednak z drugiej strony robię to, co lubię i jeszcze na tym zarabiam. Sytuacja idealna. Tak, można śmiało powiedzieć, że spełniłem marzenia z lat młodości - mówi P. Raginia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska