Nikt nie dałby jej prawie 100 lat. Urzędowo skończyła je 10 października, ale sama przyznaje, że urodziła się w listopadzie. Takie to były czasy: zapisywano wedle informacji, jaką ktoś podawał. Pani Katarzyna wstaje rano, drwa narąbie, napali w piecach. Latem chwyta haczkę i w pole, bo grządki muszą być ,,jak laleczki''. - Jeden nadaje się do biura, drugi do pola - śmieje się jubilatka. Żarty i śmiech ma wpisane w życie. - Będę umierać i będę żartować. Na to język, żeby szczekał - twierdzi.
Z wojen pamięta głód
Urodziła się w Tomaszowcach na Wschodzie, w dawnym woj. stanisławowskim. Gdy wybuchła I wojna, miała pięć lat. - Weszli żołnierze, sześciu na koniach. Uwiązali je przy sianie, wszystko zżarły, dla krowy nie było - opowiada. Z II wojny zapamiętała głód. Straszny. Później, już tu, w Kurowie, też nie było lekko. - Barszcz był tylko na wigilię. A teraz? Kiedyś na stole nie miałam tyle na Wielkanoc! W rozkoszy dobrej żyją ludzie, dzieci - w bujności, no jak w Ameryce - tłumaczy.
Chętnie politykuje. Na wyborach była, owszem, zresztą głosuje w każdych, bo to obywatelski obowiązek. Dwa ostatnie razy postawiła na PO. - To cud, że wyrzucili tych po dwóch latach. A Tusk ambitny, życzę mu szczęść Boże. Żeby się dorobił - mówi, a na dziwienie dziennikarza dopowiada z szelmowskim uśmiechem: - No przecież nie da ani pani, ani mnie.
Kieliszek też wypije
Wychowała troje dzieci zmarłej siostry i troje swoich. Wyszła zresztą za mąż za szwagra. I całe życie pracowała. Już gdy miała 12 lat, biegała z sierpem na żniwa, żeby zarobić.
Niedawno koło emerytów i rencistów Tęcza w Starym Kurowie zorganizowało jej urodzinową uroczystość. - Pani Katarzyna jest naszym honorowym członkiem. Żywotności można jej pozazdrościć, ona aż kipi energią - mówi Stanisława Makarewicz, szefowa koła, którego 40 członków przez nowe zajęcia czy uprawianie turystyki próbują odmienić swoje życie.
Od Tęczy pani Katarzyna dostała bujany fotel. - I koc, co by dziesięciu się nakryło. I olbrzymi bukiet. Ledwie udźwignęłam, aż mnie ręka bolała - uśmiecha się jubilatka. Czasem coś ją boli, lecz przecież z młodym jest tak samo. - Mam 98 lat, ale one już z tyłu są - mówi. To znaczy minęły i trzeba patrzeć na te, co przed człowiekiem. Je wszystko, w towarzystwie i kieliszek wódki wypije. Na jubileuszowej imprezie śpiewano jej ,,Dwieście lat''. A kiedy do tańca poprosił ją siedemdziesięciolatek, zapytała: - Młodszego nie było?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?