Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spoczywali w domach przez trzy dni, tak wyglądała śmierć w tradycji wsi

Ewelina Sikorska
Ewelina Sikorska
pixabay.com
Nadszedł czas zadumy, refleksji - Dzień Wszystkich Świętych. W jaki sposób przodkowie żegnali bliskich? Jak starali się ochronić przed odejściem mieszkańcy wsi?

- Pamiętam z dzieciństwa i młodości, że trumna stała przez trzy dni w centralnym miejscu. W domu zmarłego - wspomina, pochodząca spod Lipna, Teresa Mieszczańska. - Zwyczajem była tzw. pusta noc. Odmawialiśmy różaniec, starsi przychodzili ze śpiewnikami. I dzisiaj mawiamy zresztą, że kto śpiewa, ten podwójnie się modli. Siedzieliśmy przy stole pokrytym białym obrusem, u wezgłowia zmarłego stał krucyfiks, paliły się świecie. Głównie modlono się i śpiewano, ale też - po cichu - dobrze wspominano zmarłego. Gości częstowano herbatą i drobnym ciastkami. Spotykając się, okazywaliśmy szacunek temu, kto odszedł. Komuś może być trudno w to uwierzyć, ale w pustych nocach uczestniczyły również dzieci. Ludzie żyli krócej niż dziś, byli bardziej oswojeni ze śmiercią. Godzili się z nią. Ona, w pewien sposób, zbliżała ludzi. Wymagała od wspólnoty wiejskiej jedności, wsparcia.

Choć byli oswojeni ze śmiercią, nasi dziadowie - jak i my - obawiali się rychłego odejścia. Z drugiej strony zaś, chcieli, aby nieboszczyk jak najszybciej osiągnął wieczny spokój. Stąd liczne zwyczaje.

Wśród wierzeń jest tradycja kładzenia monet na oczach nieboszczyka. Otwarte oczy zmarłego miały doprowadzić do śmierci kolejnego członka rodziny. Monety trafiały potem do trumny, były też rozdawane żebrakom.

Sprawdź też:**Nietypowe muzeum w Łysomicach. A w nim - 3 tysiące eksponatów [zdjęcia i wideo]**

Do trumny wkładano ziele poświęcone na Boże Ciało lub w Święto Matki Boskiej Zielnej. Bywało że kiedy trumna opuszczała dom, wynoszące ją osoby stukały trzykrotnie o próg. Stanowiło to pożeganie.

- Trumnę niosło na ramionach czterech mężczyzn, znajomych lub sąsiadów. Za nimi szła rodzina. Jeżeli w danej wsi był kościół, kondukt szedł do samej świątyni. Kiedy mieściła się ona w innej wsi, ciało niesiono do granic danej miejscowości - dodaje pani Teresa. Jeśli trumnę wieziono do kościoła konno, nie było mowy o klaczach. Wierzono bowiem, że zostanie im odebrana płodność.

Wśród ludowych rytuałów było zasłanianie luster. Wierzono bowiem, że jeśli zmarły nie będzie się w nich przeglądał, nie sprowadzi na dom kolejnej tragedii. Zatrzymywano również zegary.

Strefa AGRO Kujawsko-Pomorskie także na Facebooku. Dołącz do nas

Oznak zbliżającego się nieszczęścia w domu i w obejściu było wiele. Nasi przedkowie obawiali się posłańców śmierci: puchacza, kruków, wron. Ale także spadających gwiazd, wyjących psów czy koni przebierających w stajni kopytami. Zwiastunem śmierci były też tajemnicze dźwięki - gwizdanie w kominie, szmery, odgłosy płaczu lub śmiechu zza oknem. Sny? Obawiano się tych o gnijącym mięsie, zakrwawionych zębach, złodzieju.

- Tradycje wiejskie, także te dotyczące śmierci, są niezwykle bogate. Niektóre zachowały się do teraz - podsumowuje pani Teresa. - Z drugiej strony, czasy się zmieniły. Pogrzeby uległy komercjalizacji - zakłady pogrzebowe zajmują się pochówkiem niemal od A do Z.

Ks. Paweł Hardej wyjaśnia, jaka jest różnica między dniem Wszystkich Świętych a Zaduszkami:

Źródło wideo: x-news/Gazeta Lubuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Spoczywali w domach przez trzy dni, tak wyglądała śmierć w tradycji wsi - Gazeta Pomorska

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska