Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spółdzielnia z Wilkowa nie ma serca. Prezes chce rozliczyć dziesięcioosobową rodzinę. Do końca

Krzysztof Fedorowicz
- Tak, mamy długi w spółdzielni - przyznaje Iwona Urbaniak, do której tuli się córka Monika - jest tego 18,5 tys. złotych. Ale zatrudniłam się dopiero w marcu tego roku, bo wcześniej musiałam opiekować się maluchami.
- Tak, mamy długi w spółdzielni - przyznaje Iwona Urbaniak, do której tuli się córka Monika - jest tego 18,5 tys. złotych. Ale zatrudniłam się dopiero w marcu tego roku, bo wcześniej musiałam opiekować się maluchami. fot. Krzysztof Kubasiewicz
- Mieszkam w tym dwupokojowym własnościowym mieszkanku z mężem i ośmiorgiem dzieci, tymczasem spółdzielnia nasłała na nas komornika, który we wrześniu ma nasz lokal zlicytować - nie kryje łez Iwona Urbaniak z Wilkowa.

Dzieci mają od 4 do 21 lat. Najstarszy syn choruje, ma problemy z kolanem. U 15-letniej córki lekarze podejrzewają cukrzycę i padaczkę. Pani Iwona jak i jej mąż Stanisław Urbaniak pracują.

- Tak, mamy długi w spółdzielni - przyznaje lokatorka - jest tego 18,5 tys. złotych. Ale zatrudniłam się dopiero w marcu tego roku, bo wcześniej musiałam opiekować się maluchami, a teraz pomaga mi w tym starsze rodzeństwo.

Od kwietnia rodzina płaci spółdzielni 500 złotych miesięcznie. - Czynsz wynosi niecałe 300 złotych - dodaje I. Urbaniak. - Reszta idzie na poczet zaległości. I nie jesteśmy w stanie oddawać więcej.

Zarabiają dwa tysiące

Dochody Urbaniaków zamykają się w kwocie 2 tys. złotych, po wpłacie do spółdzielni na 10 osób pozostaje 1,5 tys. złotych. Mieszkanie ma pójść za 55,31 tys. zł.

- Spółdzielnia pozbyła się w ten sposób już trzech lokatorów - informuje sąsiadka, która nie chce zdradzać nazwiska, bo boi się zemsty ze strony prezesa. - W tym przypadku aż serce pęka! Ośmioro dzieci, mąż po upadku PGR-u przez lata nie mógł znaleźć pracy, a jak ta kobieta miała zostawiać same dzieci w domu?

- Prezes powinien być prezesem wszystkich mieszkańców i nie posuwać się do metod licytowania mieszkań. Niech szuka kompromisu i pomaga ludziom! - pomstuje lokatorka z sąsiedniego bloku.

Krzysztof Kaźmierczyk, prezes spółdzielni mieszkaniowej w Wilkowie, rozkłada ręce. - A mnie naciskają mieszkańcy, żeby w końcu tę panią rozliczyć do końca, bo na jej długu tracimy wszyscy - przyznaje. - Ja starałem się pomóc. W ubiegłym roku przy budowie boiska zatrudniłem jej syna, który prosił, by jego pensję przeznaczać na poczet długu. Zdecydowałem jednak, by na zadłużenie pobierać 50 proc. jego wypłaty, przecież coś trzeba było mu zostawić.

Wszystko im się należy?

Kaźmierczyk dodaje, że sprawa Urbaniaków zajmuje cały segregator.

- Ciągnie się latami - stwierdza prezes. - Jak rodziny nie stać na ten standard, to powinna poszukać mieszkania o niższym. Zresztą ludzie widzą, jak do ich mieszkania przyjeżdża pizza, że on pije, a ona pali. Powinni zacisnąć pasa i szybko spłacić długi, tymczasem im się zdaje, że skoro mają ośmioro dzieci, to wszystko im wolno. To takie myślenie ludzi, co sądzą, że skoro PGR dał, to wszystko się należy.

- A moim zdaniem spółdzielnia powinna dać szansę tej rodzinie. Płacą, od niedawna oboje pracują, przecież ten długu będzie się zmniejszał - stwierdza jedna z sąsiadek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska