Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa księdza z Wiciny wciąż budzi wielkie emocje

Aleksandra Hudyma
Rozprawa odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Zarówno duszpasterz, jak i jego obrońca odmawiają komentarza...
Rozprawa odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Zarówno duszpasterz, jak i jego obrońca odmawiają komentarza... Aleksandra Hudyma
W sądzie ruszył proces proboszcza z Wiciny oskarżonego o molestowanie ucznia. Znaczna część parafian stoi murem za swoim duszpasterzem. Ich zdaniem to tylko pomówienia.

Ta sprawa od samego początku budziła ogromne emocje, nie tylko wśród mieszkańców niewielkiej Wiciny. W końcu chodzi o księdza, któremu postawiono zarzuty o charakterze pedofilskim. Skończyło się na akcie oskarżenia i procesie, który właśnie ruszył przed żarskim sądem. Są tacy, którzy za księdzem stoją murem i nie dadzą złego słowa o nim powiedzieć. Nie brakuje też i takich, którzy najchętniej sami by go ukarali bez sądu.

Przypomnijmy, że sprawa ujrzała światło dzienne w styczniu tego roku. Kilka dni po lekcji religii, podczas której ksiądz, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, miał sobie włożyć w rozporek butelkę. Potem jednemu z uczniów miał podobno nakazać udawanie seksu oralnego. Dzieci zaczęły opowiadać o zajściu rodzicom, a ci 20 stycznia zgłosili sprawę policji. Kiedy zrobił się szum wokół sprawy, ksiądz za swoje zachowanie miał przepraszać zarówno rodziców, jak i dzieci. Miał przedstawić inną wersję wydarzeń niż uczniowie.

23 stycznia, dzień po pierwszej publikacji na ten temat na łamach "GL", ksiądz został zatrzymany i spędził w areszcie jedną noc. Wyszedł za poręczeniem osoby wskazanej przez kurię zielonogórsko-gorzowską. Po kilku miesiącach żmudnego śledztwa prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia. Ksiądz będzie odpowiadał z artykułu o molestowaniu seksualnym małoletniego. Jedną z podstaw do postawienia go w stan oskarżenia były zeznania dzieci, uczniów piątej wówczas klasy, które miały widzieć całe zajście.

Jak informuje Robert Brzeziński, zastępca prokuratora rejonowego w Żarach, uczniowie klasy, w której miało dojść do incydentu, już zostali przesłuchani i nie będą musieli składać kolejnych zeznań przed sądem. - Jak zawsze w tego rodzaju sprawach, jeszcze na etapie śledztwa, prokurator kieruje do sądu wniosek o przesłuchanie nieletnich. W trakcie rozprawy ich zeznania są jedynie odczytywane. Chodzi o to, by chronić dzieci , żeby nie musiały ponownie przechodzić traumy związanej z danym przeżyciem i przesłuchaniem - wyjaśnia.

Ksiądz, choć nadal służy w parafii, nie może już nauczać religii. Parafia to nie tylko Wicina, ale też kilka ościennych miejscowości. Mieszkańcy nabierają wody w usta, nieliczni podkreślają, że nie wierzą w winę księdza. - To najlepszy proboszcz, jakiego mieliśmy - zapewnia nas jedna z mieszkanek.

Podczas wtorkowej rozprawy na świadków wezwano aż dwadzieścia osób. Nie wszyscy zostali przesłuchani. Wśród świadków byli przede wszystkim rodzice, nauczyciele, pedagog. Była też obecna kierownik filii Zespołu Szkół, która nie chciała rozmawiać. Wszyscy, niemal solidarnie, na widok dziennikarzy odwracali się przed salą rozpraw plecami. - Pani, ksiądz to mój sąsiad, co ja tam będę mówił - żachnął się tylko jeden z mężczyzn, którego spotkaliśmy przed salą rozpraw. Zeznawać miał także dawny dyrektor szkoły, Sławomir Muzyka, ale sąd kilkorga świadków nie zdążył przesłuchać w ciągu paru godzin rozprawy.

- Nie było nigdy żadnych skarg, zastrzeżeń wobec księdza - mówił. - On grał w piłkę nożną, razem z ministrantami jeździł na różne zawody. Nawet kiedyś zajęli drugie miejsce bodajże w całej kurii, pokonując Gorzów. No, miał zasługi, jak pisałem ocenę, kiedy ksiądz zdawał na nauczyciela mianowanego, to miałem o czym pisać. O tej sytuacji, która miała mieć miejsce rzekomo w styczniu, niewiele mogę powiedzieć, bo wtedy nie byłem dyrektorem. Niewiele mówią też pozostali świadkowie, którzy odmawiali komentarza. Kiedy próbowaliśmy porozmawiać z kierowniczką szkoły, ta natychmiast odłożyła słuchawkę.

W sądowym korytarzu zagadujemy księdza. Ten chwilę wcześniej w skupieniu czytał na wokandzie listę świadków. Pokazując palcem, rozmawiał o nich z jednym z mężczyzn. Nie wydawał się szczególnie zdenerwowany. Dopiero gdy grupa dziennikarzy podeszła do niego, wyglądał na wyraźnie spłoszonego. Nie odpowiedział na żadne pytanie. Jego obrońca odmówił także komentarza.
Księdzu grozi kara pozbawienia wolności od lat dwóch. Rozprawa odbywa się za zamkniętymi drzwiami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska