Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawca napadu na bank nadal jest na wolności

Anna Rimke 0 95 722 57 72 [email protected]
fot. Kazimierz Ligocki
- Szok! - tak jeszcze w niedzielę mówili mieszkańcy ul. Pocztowej. To tu, w samym centrum, w piątek wieczorem mężczyzna w kominiarce na głowie i z pistoletem w ręku napadł na bank. Policja wyznaczyła nagrodę dla osoby, która pomoże w ujęciu rabusia.

Do napadu doszło w piątek o 17.45 w banku ING przy ul. Pocztowej. Mężczyzna ubrany w ciemną kurtkę, z kapturem na głowie wszedł do banku. Twarz miał zasłoniętą kominiarką. Sterroryzował pracowników przedmiotem przypominającym pistolet. Zażądał pieniędzy. Jak dało się nam dowiedzieć, bandyta był wulgarny, wydawał krótkie, kategoryczne polecenia. Kiedy dostał pieniądze, ruszył w stronę znajdującego się 100 m dalej parku Wiosny Ludów. Wszystko trwało krócej niż pięć minut. Mimo, że pracownicy uruchomili system antynapadowy, mężczyzna zdążył uciec, zanim na miejscu pojawiła się ochrona.

Jeszcze w piątek nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że mógł skraść nawet 800 tys. zł. Rzecznik prasowy, z którym udało się nam skontaktować w sobotę rano, twierdzi, że kwota ta jest przesadzona. - Nie mogę jednak zdradzić konkretnej sumy - mówi Piotr Utrata, rzecznik prasowy ING Bank Śląski. Policja też na razie nie chce zdradzać szczegółów napadu.

Z pracownikami banku nie udało się nam skontaktować. Wiemy jedynie, że wszyscy byli przesłuchiwani przez policję. Już w piątek wieczorem policjanci na miejscu zabezpieczyli wszelkie ślady i przejrzeli zapisy z monitoringu. Tak wychwycili świadka - przechodzącą podczas napadu ul. Pocztową kobietę z wózkiem, a także mężczyznę. Już w sobotę apelowali do nich o stawienie się na policję i pomoc w ujęciu sprawcy (pisaliśmy o tym na gorąco na www.gazetalubuska.pl). W sobotę rozmawialiśmy z okolicznymi mieszkańcami i osobami pracującymi przy ul. Pocztowej. - Gdybym coś słyszał, poleciałbym na pomoc. Mam tam konto. Ale nic nie zauważyłem, zresztą chyba jak i reszta - przyznaje szewc, którego zakład sąsiaduje przez ścianę z ING.

- Jak się o tym dowiedziałam z "Gazety Lubuskiej" na drugi dzień rano, pomyślałam: kurczę, mam okna naprzeciw i nic nie zauważyłam! To szok, że takie rzeczy dzieją się w centrum miasta - Anna Wójcik z biura podróży nie kryje emocji. Starsza kobieta, mieszkanka sąsiedniej kamienicy, też jest zaskoczona, że nikt nie zauważył, co się działo w oświetlonym przecież banku. - To naprawdę musiało trwać chwilę. Przecież to ruchliwa ulica - kręci z niedowierzaniem głową. Nawet taksówkarze, którzy u wylotu Pocztowej mają postój, niczego podejrzanego tego wieczora nie zauważyli.

Nikt, z kim rozmawialiśmy, nie był zdziwiony, że pracownicy banku wydali bandycie pieniądze. - Jak ma się pistolet przed sobą, to żaden wybór. Pewnie przed oczami stanęły im ich rodziny, dzieci. Pomyśleć, że każdy z nas mógłby się znaleźć w takiej sytuacji - mówi A. Wójcik. Rzecznik ING komentuje: - Pracownicy zachowali się zgodnie z procedurami. W takich sytuacjach najważniejsze jest bezpieczeństwo osób znajdujących się w banku.

Jeszcze wczoraj nie udało się schwytać bandyty. Policja prosi wszystkie osób, które w piątek o 17.45 przechodziły w okolicach oddziału ING Banku na ul. Pocztowej, aby zgłosiły się do najbliższej jednostki policji lub zadzwoniły pod numery 095 738 20 70, 0 95 738 20 71, 0 95 738 25 11 lub 997. Przypominamy: bandyta ubrany był w ciemną kurtkę i ciemne spodnie, na głowie miał nałożony kaptur obszyty futerkiem. Komendant wojewódzki policji w Gorzowie wyznaczył nagrodę (dopiero dziś będzie wiadomo, jaką) dla osoby, której informacje pomogą zatrzymać sprawcę napadu na bank.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska