Sprawdzamy radnych z Gorzowa, co zrobili przez cztery lata swojej kadencji

W sobotę 23.59 kończymy przyjmowanie sms-ów na najlepszych radnych. To ostatnie chwile, by docenić tych wyróżniających się, na których możecie liczyć, którzy waszym zdaniem dobrze pracują dla miasta i gorzowian. Dziś przygotowaliśmy dla was małą podpowiedź - sprawdziliśmy, co nasi radni mówili na początku mijającej kadencji. Na pierwszy ogień wybraliśmy tych, którzy na razie najlepiej radzą sobie w naszym plebiscycie. Resztę zaprezentujemy w sobotę w ,,Głosie Gorzowa''.

Szanuje przeciwników

Jerzy Antczak z Lewicy (aktualnie najwyżej z gorzowskich radnych) nie bryluje na sesjach, nie rzuca bon motami z mównicy. Jednak taki styl zapowiadał już cztery lata temu. ,,Tyram na komisjach, złożyłem w ostatnich latach ponad sto interpelacji. A że na sesji nieczęsto występuję... Wyznaję zasadę, że mównica jest przede wszystkim dla szefów klubów i komisji. Jakoś nie ciągnie mnie do dowcipkowania z trybuny. Nie żyję dla kamer i nie potrafię się popisywać, jak inni''. Jednak z drugiej strony przyszedł na spotkanie z protestującymi przeciwko budowie stacji, brał udział w sprzątaniu niecki, udziela się społecznie na Piaskach.

Zbigniew Żbikowski z Lewicy tak na początku mówił o swoim stylu pracy: ,,Nie robimy sobie na złość, tylko dogadujemy się co do pojedynczych pomysłów. Wierzę, że wyjdzie to miastu na dobre''. Zapewniał też, że jest zwolennikiem ciężkiej pracy, a nie sesyjnych fajerwerków. Jak wyszły zapowiedzi? Jest zawsze przygotowany, nie wdaje się w kłótnie, ma na koncie wiele załatwionych spraw dla mieszkańców. To zawsze jeden z najlepiej przygotowanych radnych na każdej sesji. Szanuje przeciwników, nie podnosi głosu. Specjalista od spraw samorządu.

Paweł Leszczyński (też z Lewicy) zapowiadał trzymanie poziomu. ,,Polityka nie musi być brudna i pełna wyzwisk. Wiem, że pewnie niektórzy do takiego stylu się przyzwyczaili, ale to nie dla mnie. Czy to, że mamy inne poglądy na niektóre sprawy, oznacza, że mamy się obrzucać epitetami? Na to się nie zgodzę''. To on najbardziej pomógł nam w przeforsowaniu zmian w statucie miasta, dzięki czemu grupa mieszkańców może wnosić propozycje uchwał. Najbardziej kulturalny z kulturalnych. Woli merytoryczną dyskusję niż cwane zagrywki. Słowny, pracowity.

Walczy o ubogich

Anna Szulc z PiS-u po objęciu mandatu zapewniała, że zawalczy o najbiedniejszych. ,,Podczas wielu rozmów z mieszkańcami powtarzał się ten sam temat: nowych cen biletów. Wyliczyłam sobie, ile na podwyżce straci czteroosobowa rodzina w typie dwa plus dwa. W skali roku wychodziło kilkaset złotych!''. Jak mówiła, tak zrobiła i zgłosiła propozycję nieco niższych podwyżek. Propozycja przeszła. MZK stracił na tym, ale dzięki temu ruchowi faktycznie ceny za przejazdy były dla rodzin korzystających z przejazdówek znośniejsze.

Marek Kosecki (startował z PiS-em, teraz jest w PO) na pytanie jak chce pracować, odparł: ,,Pytaniami, interpelacjami, wiecznym przypominaniem prezydentowi, jego zastępcom i naczelnikom o opóźnieniach i problemach. Choć bywa różnie. Nie będę krył, że urzędnicy lubią w odpowiedzi na moje pytania odwracać kota ogonem, a na koniec wyprzeć się swoich poprzednich słów i obietnic. Ale cóż więcej mogę?''. Jednak jest w tym stylu mistrzem. Ma niesamowity porządek w papierach, potrafi wracać do zapomnianych spraw i drążyć temat do skutku. Tak m.in. przyczynił się do wybudowania przystanku przy rondzie Piłsudskiego, jego zabiegi sprawiły, że cmentarz jest wreszcie bardziej pilnowany przez policję i straż miejską. Stylem pracy przypomina... walec. Jedzie może powoli, ale pokona każdy kłopot. Ludzie to wiedzą i zaczepiają go nawet w autobusie.

Co inni radni mówili, obiecywali i zapowiadali, gdy obejmowali mandat? Ich wypowiedzi przypomnimy w sobotę najbliższym ,,Głosie Gorzowa''.