Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawdziliśmy jak gorzowscy radni przepracowali ten rok

Anna Rimke
Tylko jeden klubowy projekt uchwały, kilka poprawek do pomysłów prezydenta i nic więcej - tak wyglądała praca miejskich radnych w tym roku.

Chcemy, aby mieszkańcy mieli prawo wnoszenia swoich uchwał do Rady Miasta. I w ramach akcji "Nasze miasto, nasza sprawa" przez cały zeszły tydzień przedstawialiśmy kolejno poszczególne komisje pracujące przy radzie. Opisywaliśmy, czym się zajmują, jak często się zbierają i jakie mają kompetencje. Przy okazji wszystkim radnym po kolei zadaliśmy pytanie, co z robili w tym roku dla miasta i mieszkańców. Tylko kilku z nich z biegu umiało odpowiedzieć konkretnie czym się zajmowali.

Wielu ojców sukcesu
Anna Szulc (klub PiS) przekonała kolegów o konieczności przebudowy schroniska dla psów, Zbigniew Żbikowski (klub LiD) doprowadził do końca sprawę przebudowy dróg na os. Staszica, Izabela Szafrańska - Słupecka (Forum dla Gorzowa) załatwiła pieniądze na remont kanalizacji w Gimnazjum nr 7 przy ul. Estkowskiego i była inicjatorką kupna motoru z wideoradarem dla policji.

.

Dwoje radnych: Jerzy Sobolewski (klub PO) i A. Szulc i jako jedyni pochwalili się, co zrobili nie sięgając po miejskie pieniądze - pozyskali sponsorów dla przedszkoli i szkół podstawowych i zorganizowali zajęcia dla młodzieży.

Za to wielu podaje się za autora jednej poprawki wniesionej do uchwały. Tak jest choćby ze zmniejszeniem planowanych podwyżek biletów MZK, którą przypisuje sobie i Artur Radziński, i Stanisław Łazowski (obaj z klubu Forum dla Gorzowa) twierdzą, że to ich inicjatywa. Podobnie jest choćby z większymi pieniędzmi na schronisko dla bezdomnych zwierząt i funduszami na przebudowę kładki nad ul. Słowiańską - tu inicjatorów i pilotujących sprawę jest nawet więcej niż dwóch. Stefan Sejwa (radny niezależny), już we wtorek skwitował część wypowiedzi swoich kolegów krótko: - Chwalą się nie swoimi zasługami.

Brakuje dyżurów

Radni głównie opowiadali, czym zajmowali się podczas posiedzeń komisji i jakie sprawy popierali. I wszyscy (nie tylko ci mniej doświadczeni jak Maciej Marcinkiewicz, czy Milena Wilińska - Surmacz) podkreślali swój wkład w przyjęte uchwały w tym roku, jakby były ich autorstwa, a nie przedstawione przez prezydenta.

Komisje nie robią dyżurów, podczas których mogłyby spotkać się z mieszkańcami i poznać ich zdanie na dany temat. - O tym, czego chcą ludzie, wiemy od poszczególnych radnych, którzy przecież takie dyżury mają. A w komisjach robimy to, co do nas należy - odpowiedzieli krótko przewodniczący wszystkich komisji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska