Przyjechali na święta z Danii, gdzie mieszkają na stałe. On jest Polakiem, ona Dunką. Byli u rodziny pod Barlinkiem. Po świętach roczny Filip zaczął kaszleć. Rodzice byli u dwóch lekarzy. Przypisali syropy, rozgrzewające maści. Nie pomagały, dziecko dalej kaszlało. Po Nowym Roku zaczęły mu puchnąć oczy.
Tak rodzice Filipa opowiadali mecenasowi Jerzemu Synowcowi, którego poprosili o to, by dopilnował wyjaśnienia sprawy. Sami dziś wrócili do Danii.
Od lekarza do lekarza\
Wersja rodziców. Gdy Filipowi spuchły oczy, pojechali prywatnie do pediatry w Gorzowie. Stwierdził zapalenie oskrzeli. Leki nie pomogły, dziecko dalej kaszlało. Kolejna wizyta u lekarza... W końcu trafili do szpitala w Gorzowie. Tam lekarz bez badania stwierdził, że należy stosować leki zapisane wcześniej przez pediatrę. Wrócili do domu. Następnego dnia znów byli u pediatry w Gorzowie. - Antybiotyk nie działał, więc lekarz zasugerował szpital w Barlinku albo Gorzowie - tak mecenasowi opowiadali rodzice. Barlinek uznał, że to zapalenie opon mózgowych i wysłał rodziców do Gorzowa. Był piątek w zeszłym tygodniu.
Lekarz szpitalny zbadał Filipa i stwierdził, że to nic poważnego. Ale dziecko zostało w szpitalu. Oczy miało opuchnięte, nie mogło utrzymać głowy. W nocy z soboty na niedzielę podano mu antybiotyk i kroplówkę. W niedzielę doszedł przyspieszony oddech. Było przy nim trzech lekarzy. Jak wyszli, dziecko przestało oddychać. Filipa reanimowano, przewieziono na oddział intensywnej opieki i podłączono do respiratora. Znów doszło do zatrzymania serca. Filip zmarł.
Stanęło serce
Wersja szpitala. - Dziecko w piątek po południu oglądał doświadczony pediatra. Miało niewielką duszność, obrzęki powiek, było apatyczne, nie chciało jeść. Lekarz stwierdził zapalenie oskrzeli - mówi Piotr Dębicki, wicedyrektor ds. medycznych. Filipowi zrobiono wszystkie badania. Były w normie, wyjątek - podwyższone leukocyty (białe ciałka). Obejrzał go również laryngolog. - W niedzielę doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Dziecko reanimował kardiolog dziecięcy i przewieziono je na intensywną opiekę. Tam pobrano płyn mózgowo-rdzeniowy. Po dwóch godzinach było kolejne zatrzymanie krążenia i zgon - opowiada Dębicki. Mówi, że nie widzi zaniedbań szpitala. W poniedziałek rano o nagłej śmierci zawiadomił prokuraturę.
Również w poniedziałek do prokuratury poszli rodzice Filipa. - Ich zdaniem opieka szpitala nie była właściwa. Sprawdzamy, czy doszło do "narażenia osoby na utratę zdrowia bądź życia" - informuje prokurator Dariusz Domarecki. Dziś była sekcja zwłok. - Jest podejrzenie, że dziecko zmarło z powodu zapalenia mięśnia sercowego, ale nieznane są tego przyczyny. Trzeba zrobić dodatkowe badania. Powołamy biegłego - mówi prokurator.
Mecenas Synowiec: - Rodzice biegali po lekarzach jak szaleni, a dziecko zmarło. Są zrozpaczeni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?