Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprowadziłeś samochód z zagranicy? To należą Ci się pieniądze

Krzysztof Korsak 95 722 57 72 [email protected]
W najbliższych dniach Jarosław Biniarz z Gorzowa wybiera się do magistratu po należne mu 425 zł (fot. Kazimierz Ligocki)
W najbliższych dniach Jarosław Biniarz z Gorzowa wybiera się do magistratu po należne mu 425 zł (fot. Kazimierz Ligocki)
Jeśli sprowadziłeś samochód z zagranicy w latach 2004-2006 to należy Ci się 425 zł. Od kilku lat urzędy walczą o te pieniądze z mieszkańcami. Kilka dni temu najważniejszy sąd od takich spraw stanął po stronie ściągających auta!

Czytaj też: Jakie samochody przywozimy z zagranicy

Mogę się założyć, że gdyby stanąć na Rynku w Drezdenku i zagadywać mieszkańców o samochody, to praktycznie każda osoba handlowała, handluje, będzie handlowała lub zna kogoś, kto handluje autami. Takie miasto. Nie na darmo rejestrację powiatu strzelecko-drezdeneckiego FSD odczytuje się żartobliwie jako Fabryka Samochodów Drezdenko.

Krzysztof Wierzchacz z Drezdenka przeszedł podobną drogę jak wielu z nas. I może posłużyć jako przykład walki o pieniądze dla wszystkich mieszkańców województwa lubuskiego! Od 1 maja 2004 do 14 kwietnia 2006 ściągnął z zagranicy ponad 20 samochodów. Przy każdym zapłacił po 500 zł za tzw. kartę pojazdu. Razem jakieś 12 tys. zł. Dlaczego? Bo takie rozporządzenie wydał minister infrastruktury w 2003 r. Aż tu nagle w 2006 r. Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że to jednak za dużo. I z 500 zł obniżył opłatę do 75 zł. Ale to jeszcze nic! Okazało się, że pan Krzysztof powinien dostać zwrot (!) tych 425 zł nadpłaty od każdego auta.

Gdyby mieszkał w innym mieście w innym województwie, np. w Jastrzębiu Zdroju, kasę dostałby bez łaski. Jednak starostwo powiatu strzelecko-drezdeneckiego w Strzelcach nie chciało oddać mu pieniędzy (Zresztą większość urzędów w woj. lubuskim nie kwapiło się do wypłacania kasy swoim mieszkańcom. I tak zaczęły się małe wojny na linii mieszkańcy-urzędnicy. Sprawy trafiały do sądów).

Pan Krzysztof zdecydował się wejść na drogę sądową dopiero w kwietniu zeszłego roku. I tak w jednym sądzie wygrywał, wtedy starostwo odwoływało się do innego, znowu wygrywał, starostwo znowu się odwoływało. – Koniec z tym – mówi mi w piątek wicestarosta Andrzej Libera. Co oznaczają te słowa? To, że pan Krzysztof i jemu podobni dostaną swoje 425 zł od każdego samochodu!

Czytaj też: Chcesz kupić samochód z kratką? Przeczytaj koniecznie!

Skąd nagle taki zwrot sytuacji? Otóż kilka dni temu starostwo ze Strzelec przegrało 15 rozpraw w Naczelnym Sądzie Administracyjnym w Warszawie. – Dalej możemy się odwołać już tylko do świętego Piotra… – ironizuje załamany wicestarosta Libera.

I wylicza, że w najbliższym czasie do oddania mają 2,3 mln zł. W kolejce czekają już następne wnioski na 3 mln zł. A cała kwota może wynieść nawet 8-9 mln zł (budżet starostwa to nieco ponad 40 mln zł)!

Dla mieszkańców to wielka radość, dla starostwa ogromny dramat. - Zawieszono nam pętlę na szyi i kopnięto w stołek, na którym staliśmy. Co my jesteśmy winni, że minister infrastruktury kazał nam ściągać opłaty? Przecież my tych pieniędzy na wzięliśmy sobie do kieszeni. One poszły na remonty dróg, itp. – żali się wicestarosta Libera.

Starostwo nie ma więcej zamiaru wchodzić na drogę sądową. Szkoda im na to pieniędzy. – Sprawy są dla nas z góry przegrane. Kolejne i tak kończyłyby się podobnie, jak te 15 w sądzie w Warszawie – mówi mecenas starostwa Ewa Śpiwak. Jej słowa potwierdza drezdenecki mecenas Zygmunt Horodyski, który pomagał panu Krzysztofowi w sprawach sądowych.

Czytaj też: Domowe finanse. Jak zimą tracimy pieniądze?

W „500-złotowym okresie” sprowadzono do woj. lubuskiego 100 tys. samochodów. Nasze urzędy mają więc do oddania 42,5 mln zł. Urząd Miasta Gorzowa ma do wypłacenia 4 mln zł. Z tego na razie oddano mieszkańcom tylko 100 tys. zł. Wszystko na drodze sądowej. W najbliższych dniach do magistratu po należne 425 zł wybiera się Jarosław Biniarz z Gorzowa (kilka lat temu ściągnął do Polski audi a6). Zdecydował tak, kiedy powiedziałem mu o wyroku warszawskiego sądu. Uważa, że podobnie zrobi większość mieszkańców Gorzowa i innych lubuskich miasta. – Ja pójdę na pewno – mówi.

W Urzędzie Miasta Zielona Góra nie oddają pieniędzy za sprowadzone auta i… oddawać nie zamierzają. – Nie nasza wina, że po latach zakwestionowano decyzję ministra - mówi rzecznik miasta Tomasz Misiak.

Urzędnicy całą winę zganiają na Ministerstwo Infrastruktury. Mówią, że gdyby nie ich rozporządzenie, nie pobieraliby opłat. Tłumaczę to kilka razy rzecznikowi ministra Mikołajowi Karpińskiemu i kilka razy pytam, czy nie poczuwają się do winy? – Nie jesteśmy stroną w tej sprawie. My nie pobieraliśmy tych pieniędzy – słyszę za każdym razem.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska