Sprawa wyszła na jaw, kiedy sprzedawczyni wezwała policję i opowiedziała, że została napadnięta. Torebkę z 1.430 zł z utargu miał jej podobno wyrwać jakiś mężczyzna. Okazało się jednak, że to nieprawda.
Prokurator uważa, że kobieta podbierała pieniądze z codziennych utargów lub sprzedawała towar i brała sobie pieniądze do kieszeni, nie nabijając na kasę fiskalną. Uzbierało się tego aż 2.500 zł.
Właścicielka cukierni opowiedziała policji, że wcześniej już kilka razy jej pracownica zabierała pieniądze z kasy, a potem nie chciała ich oddać w terminie i w całości. Na kilka dni przed zgłoszeniem rzekomego napadu wyraźnie było widać, że ma problemy finansowe, bo prosiła kilku kolegów z pracy o pożyczkę.
Prokuratura oskarżyła ją o fałszywe złożenie zawiadomienia o przestępstwie oraz o przywłaszczenie sobie pieniędzy. 39-latka się przyznała i zdecydowała dobrowolnie poddać karze. Po uzgodnieniu z prokuratorem złożyła wniosek o ukaranie jej karą ośmiu miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na dwa lata tytułem próby. Ma także naprawić wyrządzoną szkodę w ciągu trzech lat od uprawomocnienia się wyroku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?