Zielonogórzanki uległy tylko parze rosyjskiej, potwierdzając, że są jednym z najlepszych duetów Europy i kandydatem na medal w mistrzostwach świata.
Musiało być pudło
- Plan został wykonany - mówi Danuta Majewska, twórczyni sukcesu dziewcząt i ich trenerka. - Po obejrzeniu listy startowej czułam, że będziemy walczyć o medal. Powiedziałam dziewczętom, że musimy znaleźć się na pudle i tak się stało. W naszym występie były drobne potknięcia. Dopiero teraz mogłam spokojnie obejrzeć kasetę, bo w Salonikach nie było na to szans. Teraz wiem, że gdyby uniknęły tych drobnych błędów i miały troszeczkę szczęścia, to mogłyby walczyć o złoto. Para rosyjska, aczkolwiek znakomita i mająca bardzo trudny program, nie wykonała go bezbłędnie.
Nie było łatwo
- Był to dla nas ciężki rok - dodaje Majewska. - Włożyliśmy wiele pracy. Dziewczęta były zmęczone sobą, ja nimi też. Nawet doszło do takiej sytuacji, że wydawało się iż te mistrzostwa będą ostatnimi. Ale minęło kilka dni, jesteśmy po rozmowach i myślę, że będziemy pracować. To nie było związane z jakimś konfliktem między nimi czy ze mną. Po prostu w całej polskiej ekipie seniorskiej widać pewne zniechęcenie. Zawodnicy zaczynają myśleć o przyszłości. Z uprawiania akrobatyki przecież się nie utrzymają. To problem całego polskiego sportu kwalifikowanego. Nie może być tak, że jako junior zawodnik jest dotowany, wspomagany, a jako senior już nie. Średnia wieku bardzo dobrej i coraz lepszej ekipy brytyjskiej to 25-26 lat, u nas 20 lat. Po prostu zawodnicy dość wcześnie kończą kariery. Na szczęście dziewczęta po srebrnym medalu dostały stypendium i to pewnie też miało wpływ na decyzję, że chcą dalej pracować.
Miały dosyć wszystkiego
- Bardzo się cieszę z tego sukcesu - mówi Magdalena Węgrzynowicz, studentka pierwszego roku pedagogiki Uniwersytetu Zielonogórskiego. - Miałyśmy za sobą ciężkie przygotowania. Sam start może nie był aż tak trudny. Czy mogłyśmy uplasować się wyżej? Być może, ale cieszymy się ze srebra.
- Pierwszy raz byłam w Grecji - dodaje uczennica Gimnazjum numer 4 Anna Miadzielec. - Niestety nie miałyśmy czasu na zwiedzanie Salonik. Zobaczyłam tyle ile w czasie dojazdu do hali. Ale przecież nie pojechałyśmy tam na wycieczkę.
Dziewczęta potwierdzają, że by to trudny rok. - Momentami miałyśmy już wszystkiego dosyć - mówią. - Siebie nawzajem, trenerki, zajęć i startów. W ogóle wszystkiego. Przyszły jednak uspokojenie i refleksja. Także satysfakcja z medalu. Postanowiłyśmy, że trenujemy dalej. Teraz przed nami mistrzostwa świata. Liczymy, że znów znajdziemy się w gronie medalistów.
Nie tylko trener
- Pracujemy dalej - mówi Majewska. - Postanowiłam szukać sponsorów. Oprócz ludzi, którzy nas wspierają cały czas, bez których nie byłoby sukcesów, potrzebne są pieniądze. Dodam, że bardzo pomógł nam psycholog Marek Lemański i znany w mieście rehabilitant, trener odnowy biologicznej koszykarzy Zastalu, Mirosław Rudkowski. Ten drugi pomagał nie tylko dwójce, ale i całej kadrze. Jest chyba cichym wielbicielem akrobatyki. Obu zawdzięczamy bardzo dużo i liczymy, że to nie koniec współpracy. Na sukces pracuje wiele osób, nie tylko tak jak kiedyś - trener. Wierzę, że jeśli wszystko nam się ułoży jak planujemy, to powinniśmy odnieść sukces.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?