Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Srebrny debiut Sebastiana!

Artur Lawrenc 68 387 52 87 [email protected]
Sebastian Werwicki, nowosolanin, ma 26 lat. Kończy studia na kierunku zarządzanie. Lata dopiero od roku, ale za to jak...
Sebastian Werwicki, nowosolanin, ma 26 lat. Kończy studia na kierunku zarządzanie. Lata dopiero od roku, ale za to jak... Artur Lawrenc
Sebastian Werwicki na Ogólnopolskich Zawodach Modeli Zdalnie Sterowanych w Płocku zdobył drugie miejsce. - Zwykle po pięciu latach nikt nie osiąga takiego poziomu, jaki mi się udało uzyskać w rok - cieszy się nowosolanin.

- Jak dokładnie nazywa się dyscyplina sportu, którą uprawiasz?
- Loty 3D śmigłowcem, czyli akrobacje.

- Z jakiego kraju ona pochodzi?
- Dyscyplina jest kolejnym etapem zabawy w konstruowanie modeli, którymi da się sterować radiem. Dla lotów 3D istotny jest moment pojawienia się pojęcia kątów ujemnych oraz żyroskopów, które pozwalają dziś latać do góry nogami i wykonywać niesamowite ewolucje. Amerykanin Curtis Youngblood dokonał przełomu i pokazał, że można tak latać. Tak się zaczęło.

- A jak się zaczęło u Ciebie?
- Właściwie trwa to jeszcze bardzo krótko, bo latam od ledwie roku czasu. I muszę powiedzieć, że zwykle nawet po pięciu latach, nie osiąga się takiego poziomu, jaki mi się już udało uzyskać. Miałem bardzo dobry start, ponieważ zacząłem naukę na symulatorze komputerowym, przy którym spędziłem naprawdę ogrom czasu. Symulator taki oddaje idealnie zachowanie prawdziwych modeli, dzięki czemu można się wszystkiego nauczyć. To bardzo przydatne narzędzie, pomijając nawet taką kwestię, że na żywo w czasie latania dochodzą inne czynniki, jak np. stres powodowany przez dźwięk furkoczących łopat. No i oczywiście rozbicie śmigłowca przed ekranem nic nas nie kosztuje (śmiech).

- Zawsze pociągało Cię latanie, helikoptery, samoloty?
- Myślę, że tak. Takie zainteresowania miałem od dzieciństwa, z tego względu, że mieszkając w sąsiedztwie ze szpitalem, bez przerwy miałem prawdziwy śmigłowiec na widoku. Wcześniej jeździłem wyczynowo na łyżworolkach. Ale w końcu przestałem z powodu braku specjalnych miejsc do uprawiania tego sportu w Nowej Soli.

- Na czym polegają zawody w sterowaniu śmigłowcem 3D?
- Trzeba zaprezentować modelem odpowiednie figury. Dzieli się to na dwa etapy. Najpierw jest program obowiązkowy. Nie wdając się w fachowe nazwy, to np. obrót śmigłowca na plecy przy jednoczesnych obrotach wokół osi. Wygląda to dziwacznie i wymaga precyzji. W programie obowiązkowym każdy deklaruje sześć figur, jakie przygotował, a technikę ich wykonania oceniają sędziowie. Na drugi dzień zawodów odbywają się loty freestyle. Zawodnicy przy wybranej muzyce, lub jak kto woli bez, robią wszystko, by zachwycić publikę i zaskoczyć sędziów swoją techniką pilotażu.

- Ilu zawodników bierze udział w Mistrzostwach Polski?
- Startuje około 30 osób. Ale zawody są podzielone na dwie klasy. Pierwsza to tak zwane F3C, gdzie zabawa polega na lataniu precyzyjnym, np. wiszeniu w jednym miejscu. I druga, w której ja startuję - F3N Freestyle, gdzie wykonuje się te różne kombinacyjne figury.

- Jak mocno wynik zależy od Twoich zdolności manualnych w sterowaniu śmigłowcem, a jak od możliwości technicznych samego modelu?
- Większość zdecydowanie zależy ode mnie. Bo wszystkie ruchy, które wykonuję na aparaturze są idealnie przekazywane do śmigłowca. Nawet jak zadrżę palcami, to model też zadrga. Nie jest tak, że wydaję polecenie i śmigłowiec je wykonuje, to ja muszę zrobić wszystko. Trzeba też zwrócić uwagę, że możliwości modeli są takie same, jak dużych śmigłowców, a nawet dużo większe, dzięki ujemnym kątom wirnika głównego. To ten sam system ruchów, z pochyłem do przodu, do tyłu, na lewo i w prawo, czyli zmiany kątów (tzw. cykliki) oraz unoszenie w górę i w dół z obrotem ogona wokół osi przy stałych obrotach wirnika. Do tego dochodzi odwrócenie się kierunków, kiedy maszyna obróci się czołem do pilotującego, a jeszcze bardziej się wszystko miesza, kiedy jest przodem do nas i do góry nogami. Wykonywanie figur tylko z boku wygląda na proste. I jeszcze jedno - modele równie dobrze, jak do zabawy, mogą służyć np. do robienia zdjęć geodezyjnych z powietrza i kręcenia filmów. To przyszłościowy wynalazek.

- Ile waży i czym jest zasilany model?
- Model, który posiadam około trzech kilogramów. Zazwyczaj śmigłowce kojarzą się ludziom ze spalinowym silnikiem. Ale dziś modele są zasilane sześciokomorową baterią litowo-polimerową o pojemności pięciu tysięcy miliamperogodzin. Dla porównania - w komórce jest bateria jedno komorowa o pojemności ok. 1 tys. mAh. Podsumowując, to tak jakby model był zasilany 30 bateriami od telefonu komórkowego.
- Tylko że, w Twoim śmigłowcu jest silnik, który wymaga znacznych nakładów energii?
- Oczywiście, dokładnie to silnik o mocy 3000W.

- To na jak długo starcza do pełna załadowana bateria, na kilkadziesiąt minut?
- Oj nie, nie. Pakiet zasilający pozwala przy wykorzystaniu pełnej mocy na latanie maksymalnie 4-5 minut. Ale nie ma co się dziwić, biorąc pod uwagę silnik 3000W oraz 2.5 tys. obrotów wirnika na minutę.

- Modele kupuje się gotowe do sterownia, czy składa z części?
- Mniej zaawansowany model można kupić gotowy. Do tych lepszych kompletuje się elementy i składa samemu. Ja jestem wspierany przez polskiego konstruktora, od którego otrzymałem do testowania śmigłowiec. Jest to model polskiej produkcji, co wszystkich zainteresowanych dziwi, bo do tej pory latało się tylko na śmigłowcach amerykańskich produkowanych w Tajwanie. A mój zrobiła firma "Elektromar" Marka Świerzego z Zabrza, zajmująca się m.in. produkcją urządzeń elektroniki.

- Jaka jest cena modeli?
- Samego śmigłowca około trzy tysiące zł, ale razem z resztą potrzebnego sprzętu do latania, już około sześć tysięcy zł. Loty można zacząć modelami kosztującymi od 500 zł do tysiąca zł. Jeśli ktoś ma zamiar na poważnie zająć się modelarstwem zdalnie sterowanym, zalecam na początku kupić porządną aparaturę z możliwością podłączenia do komputera i symulator. Dzięki temu nauczymy się panować nad maszyną i zaoszczędzimy pieniądze. Ja taką drogę wybrałem i wiem, że jest ona najlepsza.

- Wróćmy jeszcze na chwilę do zawodów. Wśród nagród za wysokie miejsca przewidywane są jakieś gratyfikacje finansowe?
- Niestety nie. Jedyna możliwość, abym mógł coś zarobić, to pokazy: czy to na festynach, czy też firmowych piknikach, bądź przez przystosowanie śmigłowca do innych zadań. Bardzo bym się cieszył, gdybym mógł swoją pasją zarabiać na życie. Zainteresowanych proszę o kontakt na e-maila: [email protected]

- Dziękuję za poświęcony czas i życzę dalszych sukcesów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska