- Błagam, napiszcie o stadninie przy kościele św. Józefa. Przecież to obóz koncentracyjny dla koni... - Czytelniczka ma drżący głos. Ale nie chce podać ani imienia, ani nazwiska. - Wie pan, byłabym spalona w tej stadninie - tłumaczy trochę przepraszającym tonem.
- To dlaczego pani tam bywa, skoro koniom się tak źle dzieje? - pytam.
- Bo mam blisko domu...
Biegają po piasku
Inna wielbicielka koni opisuje, że zwierzęta nie mają naturalnego wybiegu z trawą, tylko piasek. A na dodatek są eksploatowane ponad miarę. Wiekowe biorą udział w 40-kilometrowym rajdzie. Rumaki, które nie są wyspecjalizowane w skokach, powinny iść na przeszkody najwyżej raz w tygodniu. Czy nie jest przesadą, że robią to po trzy, cztery razy? A wiele zwierząt jest po przejściach, po poważnych kontuzjach nóg.
- Ostatnio był rajd, w którym do pójścia zmuszono konia tuż po wstrząśnieniu mózgu - dodaje nasza rozmówczyni. - Kuce dźwigają zbyt okazałych jeźdźców. A jaka tam jest atmosfera, jakie słownictwo... I w teren wypuszczają jeźdźców, którzy nie tyle jadą, co walczą o przeżycie w siodle. To wszystko przez młodych, zbyt ambitnych instruktorów.
Pracujemy pod oknami
Dwaj z tych młodych, ambitnych instruktorów to Damian i Daniel. Gdy słyszą o uwagach pod adresem swojej pracy i stadniny, tylko się uśmiechają.
- Proszę zajrzeć do stajni, spojrzeć na konie - zachęca Daniel. - Czy to jest niedbale prowadzony obiekt? Zwierzęta są doskonale utrzymane, zresztą proszę popytać naszych gości. Konie chodzą po wybiegu codziennie, co zdarza się niezbyt często nawet w większych stadninach.
- Wyobrażacie sobie, co by się działo, gdybyśmy źle traktowali zwierzęta? - pyta Damian. - My pracujemy pod oknami, balkonami ludzi i to, co robimy, jest cenzurowane codziennie.
Skąd całe zamieszanie? Zdaniem instruktorów stadniny, to efekt uboczny powstania dużej liczby tego rodzaju miejsc, a nie są to przecież instytucje charytatywne. Właściciele, jeśli nawet nie chcą zarabiać, to chociaż nie chcieliby zbyt dużo dokładać.
- Do nas także przychodzą ludzie, wskazują inne stadniny i powtarzają, że tam zwierzętom dzieje się krzywda - dodaje Daniel. I podejrzewa, że z ich obecności niezadowoleni mogą być też niektórzy mieszkańcy okolicznych budynków.
Są w dobrej kondycji
Witold Hącia, który zajmuje się "dobrostanem zwierząt" w wojewódzkim inspektoracie weterynaryjnym, przyznaje, że z rozmaitych stadnin dostaje informacje o złej kondycji trzymanych tam koni.
- Stadniny nie są pod specjalnym nadzorem, ale na podobne wezwania o pomoc reagujemy - zapewnia. - Jak dotąd, żadne doniesienie się nie potwierdziło i w naszym odczuciu, zwierzęta są w dobrej kondycji i mają bardzo dobre warunki.
Kontrolerzy komentują, że z reguły wyglądało to tak, jakby informatorzy nie tyle kierowali się dobrem zwierząt, co raczej chęcią zaszkodzenia konkretnej stadninie.
- Nawiasem mówiąc, ludzie często reagują ze zbyt dużą... wrażliwością - dodaje Hącia. - Choćby ze zwierzętami z wypasem całorocznym. Często wydaje się, że koniom czy krowom bez ciepłej obory czy stajni dzieje się krzywda. Tymczasem one tak żyją.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?