Trener Budnex Stali Gorzów Oskar Serpina zwykł mówić, że w Lidze Centralnej każdy zespół może wygrać z każdym, przez co wszystkie mecze będą wyrównane i o rozstrzygnięciu może decydować dyspozycja dnia. Niemniej jednak chyba jednak aż tak zaciętej pół godziny w spotkaniu z Blachy Pruszyński Anilana Łódź nie oczekiwał ani on, ani dość spora grupa kibiców żółto-niebieskich, która w sobotę pojawiła się hali ZS-20 przy ul. Szarych Szeregów w trakcie 5. kolejki. Tym bardziej, że młodzi łodzianie to beniaminek.
Co prawda Anilana zaczęła od dwóch niecelnych rzutów z dystansów, ale później to właśnie z okolic dziesiątego metra najczęściej pokonywała Krzysztofa Nowickiego. Prym w tym wiedli zwłaszcza Bartosz Pawlak i Kamil Katusza, choć z drugiej strony ci wpisywali się na listę strzelców głównie przy bierniej postawie obrońców gospodarzy. W ataku miejscowi byli aktywniejsi, ale ze skutecznością bywało różnie. Nie brakowało obijanych słupków i poprzeczek, czy też interwencji bramkarskich, również po rzutach karnych.
Przełomowy moment nastąpił ok. 16 min. To w tamtym czasie drugie dwuminutowe upomnienie dostał występujący na prawej stronie rozegrania Wiktor Gumiński. Mimo tego stalowcy tego okresu nie przegrali. Ba, po tym, jak nasi wrócili na boisko w siódemkę, po akcji Rafała Renickiego objęli prowadzenie 10:9, zdobywając tym samym trzecią bramkę z rzędu. Na pięć minut przed końcem było i 13:10 po trafieniu Mateusza Wychowańca, ale gdyby nie odbity rzut karny przez Cezarego Marciniaka, Stal schodziłaby do szatni z golem do przodu. To z pewnością nie tak miało być.
Ale po przerwie łodzianie zaczynali coraz więcej popełniać prostych błędów pod bramką Marciniaka, a nawet gdy dochodzili do sytuacji strzeleckich, to rezerwowy tego dnia bramkarz gorzowian prezentował się świetnie. W 36 min obronił choćby wkrętkę, choć ta wydawało się, że została wykonana bardzo dobrze.
Po drugiej stronie celnością imponował przede wszystkim Kacper Jaszkiewicz. Przez co z każdą upływającą minutą przewaga podopiecznych Serpiny rosła i rosła, na co wpływ też na pewno miała nasza dłuższa ławka rezerwowych. I gdy na kwadrans przed końcową syreną było 23:17 (z koła trafił Dawid Pietrzkiewicz, tak jak na początku obu połów, a chwilę po tym przy karnym ponownie nie skapitulował Marciniak), chyba już nikt nie wierzył w to, że coś może zmienić się. I faktycznie tak stało. Jeszcze w 57 min Anilana zbliżyła się na trzy bramki, ale koniec końców ta różnica i tak wyniosła sześć trafień. W tych ostatnich sekundach Stal wręcz bawiła się. A to rzut z obrotu niczym „na piachu” Mateusza Ripy, a to wrzutka wykończona przez Mariusza Kłaka. Triumf tym samym w pełni zasłużony, ale warto pamiętać, co się działo w pierwszych trzydziestu minutach. On tym pewnie nie zapomni od razu Serpina.
Budnex Stal Gorzów 33 (14) - Grot B.P. Anilana Łódź 26 (12)
Budnex Stal: Nowicki, Marciniak - Stupiński i Renicki po 6, Kłak i Jaszkiewicz po 5, Wychowaniec 4, Pietrzkiewicz 3, Gumiński i Lemianiak, Nieradko i Ripa po 1, Bronowski, Droździk, Sulmiński.
PRZECZYTAJ TEŻ
Sprawdź, czy zdasz test na trenera piłki nożnej
Polub nas na fb
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?