Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stal Gorzów: Młodość wyparła rutynę

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Michael Jepsen Jensen to transferowy hit polskiej Ekstraligi 2012. 20-letni Duńczyk znakomicie wkomponował się w gorzowski zespół, z miejsca stając się jednym z najważniejszych filarów.
Michael Jepsen Jensen to transferowy hit polskiej Ekstraligi 2012. 20-letni Duńczyk znakomicie wkomponował się w gorzowski zespół, z miejsca stając się jednym z najważniejszych filarów. fot. Bogusław Sacharczuk
Stal to jedyna ekipa w ekstralidze, w której ważniejszą rolę odgrywa druga linia, a nie liderzy. Czy ta zamiana zaprowadzi gorzowian do finału? Możliwe, bo potencjał mają ogromny!

To był pierwszy rok od wielu lat, w którym przy budowie zespołów równie wielkie znaczenie jak budżet, własne ambicje, oczekiwania kibiców i sponsorów, miały średnie biegowe i nowy regulamin. Kalkulowana Średnia Meczowa aż tak bardzo nie wywołała spustoszenia w naszej ekipie, co przepis o jednym zawodniku z Grand Prix.

Dziś jesteśmy mądrzejsi, jak mocna byłaby Stal, gdyby zamiast Tomasza Golloba nadal w Gorzowie jeździł Nicki Pedersen, w tej chwili najskuteczniejszy żużlowiec ekstraligi. Ale coś za coś. O Duńczyku nigdy nie usłyszymy, że pomaga kolegom, użycza im sprzętu itd. A o "Chudym" i owszem. Tyle, że w tym sezonie to kapitan jest "potrzebowski"...

Tak zaczyna się powieść, dlaczego to Azoty Tauron Tarnów, a nie żółto-niebiescy są liderem. Z tego powodu nikt w klubie z Kwiatowej włosów sobie nie rwie, bo przecież... - Cel pozostał ten sam: udział w play offie. Dopiero, gdy wejdziemy do czwórki, na spokojnie zastanowimy się, co dalej, o co powalczymy. Choć nie ukrywam, że marzy się mi finał - przyznaje trener Stali Piotr Paluch.

To od niego warto rozpocząć wyliczankę plusów. Były zawodnik, który nad Wartą spędził aż 21 sezonów, co jest rekordem klubu (tyle samo lat przejeździł legendarny Edward Jancarz), podjął się trudnego zadania. W odróżnieniu od swoich utytułowanych poprzedników, Stanisława Chomskiego i Czesława Czernickiego, zaczynał przecież praktycznie od zera. Bo trudno wielkim doświadczeniem nazwać pracę z młodzieżą.

Tymczasem "Bolo" charakter z toru przeniósł na szkoleniowy warsztat. - To typ osoby, która się "nie gotuje", gdy coś układa się nie po jej myśli. Przy tym świetny z niego obserwator, więc korzysta również ze sprawdzonych wzorców innych szkoleniowców. W trenerskim światku jest "młodzieniaszkiem", ale to właśnie jego największy atut. Wciąż się uczy, więc nie powiela ewentualnych błędów - chwali gorzowianina trener Unibaksu Toruń Jan Ząbik.

Jak wypadają podopieczni Palucha? Tych można podzielić na kilka kategorii: młodych i rutyniarzy, objawień i rozczarowań, Polaków i obcokrajowców. W każdej grupie jest ktoś, kto zaskoczył, miło lub mniej przyjemnie. Zacznijmy od plusów. Niels Kristian Iversen, Michael Jepsen Jensen oraz Bartosz Zmarzlik - i wszystko jasne. Rolę lidera przejął w tym sezonie ten pierwszy. - Duńczyk ma sezon życia i nie ma dla niego znaczenia, czy startuje w Polsce, Anglii lub Szwecji. Jeśli ktoś wątpił w jego klasę, to dostał odpowiedź w Drużynowym Pucharze Świata, gdzie "PUK" poprowadził swoją reprezentację do mistrzostwa świata - ocenia Krzysztof Cegielski, wychowanek Stali Gorzów i były uczestnik cyklu Grand Prix, obecnie komentator TVP Sport.

W jego ślady szybko poszedł młodszy kolega z duńskiej kadry, czyli Jensen. 20-latek od razu zaskarbił sobie sympatię kibiców żółto-niebieskich widowiskową i skuteczną jazdę. Ostatnio lekko przygasł, ale to wciąż mocny punkt drużyny. Podobną rolę odgrywa młodszy o trzy lata Zmarzlik. To znakomity materiał na klasowego zawodnika, ale w tym sezonie junior nie zawodzi głównie u siebie. Na "Jancarzu" leje asów innych drużyn, ale poza domem wciąż jeszcze potrafi się "spalić". Nikt nie ma jednak wątpliwości, że to dzięki temu tercetowi Stal plasuje się wysoko na drugiej pozycji w tabeli.

Cała trójka nie powinna w play offie zgubić formy. Pewnego, wyższego poziomu, do którego niewiele już im brakuje, też raczej nie przeskoczą. Gdzie zatem drzemie niewykorzystany potencjał stalowców? Przede wszystkim w Tomaszu Gollobie, który od kilku meczów ściga się z własnym cieniem. - Kapitan Stali to zawodnik światowej klasy i nigdy, przenigdy nie można go nie doceniać - uważa Rafał Dobrucki, opiekun Stelmetu Falubazu Zielona Góra.

I coś w tym jest. Bo choć od kilku tygodni "Chudy" ma poważne kłopoty w polskiej lidze, to przecież w każdej chwili może wrócić na szczyt. Właśnie na to liczą w Gorzowie.

Bardzo nierówno jeżdżą też dwaj pozostali prowadzący pary. Matej Zagar potrafi wygrywać z najlepszymi, by za chwilę ulec najsłabszym ogniwom w ekipie rywali. To samo dzieje się z Krzysztofem Kasprzakiem, który z reguły zalicza udany wejście w mecz, a potem... No właśnie. Może niepotrzebnie kombinuje ze sprzętem? - To właśnie od ich postawy zależy, o co Stal powalczy w tym sezonie. Krzyśka znam doskonale z reprezentacji i wiem, że chłopak potrafi zmobilizować się w najważniejszym momencie - twierdzi Marek Cieślak, selekcjoner Polski i menedżer Azotów Tauronu. - Także Mateja stać na dużo lepszą jazdę. Pokazał to w meczu z nami w Gorzowie. Co tu ukrywać. Jeśli wszyscy zawodnicy Stali są w gazie, to nie ma w Polsce drużyny, która mogłaby im "podskoczyć".

ŻÓŁTO-NIEBIESKIE NADZIEJE NA ZŁOTO

Piotr Paluch, trener Stali
W poprzednim sezonie był asystentem znakomitego fachowca Czesława Czernickiego i to za niego dokończył wspólnie rozpoczęte dzieło (czytaj: zdobył brąz). W tym roku też już kilka razy pokazał, jak wiele od "CzeCzena" się nauczył. Ma chłodną głowę, a spokój, który od niego emanuje dodatkowo mu pomaga. M.in. nie bał się w trakcie spotkania zrezygnować z Golloba, a to tylko potwierdza, że ma własne zdanie i pomysł na meczową taktykę.

Niels Kristian Iversen, lider żółto-niebieskich
Hancock i Crump, liderzy Grand Prix, mogą się tylko cieszyć, że znakomitego Duńczyka nie ma w tym sezonie w rywalizacji o mistrzostwo świata. Bo niechybnie to właśnie "PUK" byłby najpoważniejszym kandydatem do tytułu. Błyskotliwy na starcie, nie boi się już atakować tam, gdzie inni nawet o tym nie myślą. Kapitalna forma nie wzięła się znikąd. Iversen solidnie przepracował zimę, dzień w dzień bombardując trenera swoimi wynikami z przygotowań.

Tomasz Gollob, kapitan gorzowian
Największy zawód w drużynie. Co gorsze, sam mistrz nie wie, co jest przyczyną kameleonowej formy. Po dobrym występie w DPŚ w Malilli, mało kto wierzy, że to tylko wina silników. Najwyraźniej "Chudemu" coś leży na sercu... Może śmierć Lee Richardsona, kolegi z toru i makabryczny upadek w Szwecji zbiegły się nieszczęśliwie w czasie? Gollob na pewno nie powiedział jednak ostatniego słowa, choć póki co, walczy z samym sobą.

Krzysztof Kasprzak, niespełniona nadzieja
Porównując zarobki do zdobyczy, kosztował Stal fortunę. Po słabym ubiegłym sezonie w Tarnowie, miał odbudować się w Gorzowie. Na razie niewiele z tego wyszło, bo zamiast być jednym z liderów, stał się przeciętnym rzemieślnikiem. Od czasu do czasu błyśnie, ale od zawodnika tego formatu należy wymagać dużo więcej niż 7-8 pkt. w meczu. Kibice wciąż liczą, że jeszcze eksploduje formą. Najlepiej w końcówce sezonu, w play offie.

Michael Jepsen Jensen, transfer roku
O potencjale 20-letniego Duńczyka mówiło się zimą sporo, ale w to, że jego przyjście do Gorzowa to będzie prawdziwy strzał, wierzyli chyba tylko sami działacze Stali. Ma znakomite podejście do sportu, któremu poświęcił się bez reszty. Jego ojciec mówi wprost: krok po kroku realizujemy plan wejścia na żużlowy Olimp. I albo za pięć lat Michael będzie mistrzem świata, albo dajemy sobie spokój ze speedwayem.

Matej Zagar, drzemiący wulkan
Gdy na początku sezonu regularnie przywoził z Iversenem podwójne zwycięstwa, ich duet szybko został okrzyknięty "eksportową parą". Taką samą, jaką w latach 70. byli Edward Jancarz i Zenon Plech. Na jednych i drugich długo nie było mocnych. Tamten duet "umarł" śmiercią naturalną po odejściu Plecha do Gdańska. Obecny też radzi sobie już dużo gorzej. W czym tkwi problem? Gdyby tak "Maciek Piła" chciał częściej remontować swoje maszyny...

Bartosz Zmarzlik, najlepszy junior
Miał błyszczeć i błyszczy. Mimo zaledwie 17 lat, pogonił już na swoim podwórku światową czołówką, zajmując w debiucie wysokie, trzecie miejsce w Grand Prix Polski. Ten sukces dodał mu takich skrzydeł, że w tej chwili łatwiej policzyć jego słabsze występy jak te dobre. Zdobywa swoje punkty oraz łata dziury po starszych kolegach. Próbkę nieprzeciętnych umiejętności dał w ostatnim meczu z tarnowianami. Rośnie nam nowy lider?

Adrian Cyfer, pojętny uczeń
Po bardzo udanym finiszu w 2011 r., gdy w kilku młodzieżowych rozgrywkach często stawał na podium, narobił apetytu kibicom "Staleczki". Niestety, ekstraliga trochę go przerosła, choć ma wszystko, by radzić sobie jeszcze lepiej. Nienaganna technika, ambicje i odwaga to walory, którymi przebija wielu. Może problem tkwi w zbyt spokojnej naturze? Bo choć Adrian nigdy nie kalkuluje, to jednak jeździ "za grzecznie".

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska