Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stal Gorzów, po pierwszym finałowym meczu PGE Ekstraligi, dwa punkty przed Unią Leszno!

Alan Rogalski
Alan Rogalski
Bartosz Zmarzlik ze Stali Gorzów
Bartosz Zmarzlik ze Stali Gorzów Jakub Pikulik
Moje Bermudy Stal Gorzów przez cały mecz goniła Fogo Unię Leszno i koniec końców przegoniła złotych medalistów w pierwszym spotkaniu o drużynowe mistrzostwo Polski. Ta piątkowa 9 października potyczka w Gorzowie była godna pojedynku o tytuł.

Już po półfinale play offów PGE Ekstraligi było wiadome, że pokonanie w dwumeczu obrońcę tytułu Fogo Unię Leszno przez Moje Bermudy Stal będzie bardzo trudne, to jeszcze przed samym spotkaniem sytuacja gorzowian trochę bardziej skomplikowała się. Niedyspozycja zdrowotna Nielsa Kristiana Iversena po ostatniej rundzie Grand Prix w Toruniu i drugim półfinale z Betardem Spartą Wrocław była znana wcześniej, ale o tym, że stalowców nie będzie mógł poprowadzić w piątek ich trener Stanisław Chomski, ani drugi szkoleniowiec w klubie Piotr Paluch, przekonaliśmy się dopiero w dniu zawodów. A to z tego względu, że do ostatnich godzin czekano na wyniki powtórnych badań na obecność koronawirusa w organizmie wymienionej trójki oraz klubowego mechanika Piotra Nizioła. Te nie zostały przekazane przed rozpoczęciem finału, więc w zastępstwie Chomskiego i Palucha żółto-niebieskich poprowadził Krzysztof Orzeł, co mogło być pewną przeszkodą, bo kierownik Staleczki pierwszy raz pełnił taką funkcję w rozgrywkach ligowych.

Stal Gorzów goniła od początku

Duńczyka zastąpił Krzysztof Kasprzak i jego forma też była niewiadomą. I pierwszy jego start w trzecim biegu jedynie potwierdzał, że „KeyKey” będzie miał kłopoty ze zdobywaniem punktów na stadionie im. Edwarda Jancarza. Z drugiej strony, kłopoty mieli i jego klubowi koledzy, bo w pierwszej serii zaledwie Szymon Woźniak i Bartosz Zmarzlik przyjechali na metę jako pierwsi. Zwłaszcza występ tego ostatniego jest warty odnotowania. W czwartym wyścigu leszczynianie wyjechali spod taśmy na podwójne prowadzenie, ale Zmarzlik napędził się bardzo szybko i najpierw na drugim wirażu po zewnętrznej wyprzedził Jamona Lidseya, a zaraz potem na „trzecim” łuku – po wewnętrznej – Dominika Kuberę. Cóż z tego, skoro nasi do „Byków” po czterech ściganiach tracili już osiem „oczek”.

– Tor różni się od tego, co było w starciu z wrocławianami – mówił na antenie nSport+ Anders Thomsen, ale chyba jednak nie to było decydujące, a sprzęt i umiejętności złotych medalistów. W każdym razie stan nawierzchni, jak na tę porę roku i dnia, wydawał się naprawdę bardzo dobry, o czym przekonywał też menadżer Unii. – Tor jest przyczepny, ale dobrze wykonany. Był frezowany i ubijany. Odrobinę opady przeszkodziły, bo wejście w łuk jest ruchome, ale zakładam, że to nie będzie przeszkodą – powiedział przed pierwszym biegiem Piotr Baron. I nie było, w czym także zasługa plandeki, która przykrywała tor przed tym starciem.

W tę o wiele twardsza niż ostatnio nawierzchnię świetnie wpasowany był Janusz Kołodziej i Zmarzlik, po dwóch seriach mieli co najmniej dwie indywidualne wygrane. Co najmniej, bo „F-16” miał trzy zwycięstwo. A to dlatego, że Orzeł w piątej gonitwie zastosował rezerwę taktyczną i za Kasprzaka pojechał Zmarzlik. Toteż w ogólnym rozrachunku spowodowało, że różnica punktowa na korzyść triumfatora rundy zasadniczej zmalała o dwa punkty.

– Nie jest źle, ale to dopiero połowa zawodów i jeszcze wszystko może zdarzyć się – powiedział dla telewizji Kołodziej, w przerwie na kosmetykę toru przy zbiegu ul. Śląskiej i Kwiatowej.

Źle też, z punktu widzenia Kołodzieja, nie było w biegu numer dziewięć. To w nim pod taśmą stanęli i lider Unii, i lider Stali. Do tego Emil Sajfutdinow oraz Szymon Woźniak. I mieliśmy dzięki temu kapitalne widowisko! Prowadziła w nim para leszczynian, ale na drugim okrążeniu mistrz świata wyprzedził Rosjanina, a później również Kołodzieja. Tyle że ten koniec końców odbił pozycję Zmarzlikowi.

Trwa głosowanie...

Czy Stal Gorzów utrzyma przewagę w rewanżu i zdobędzie mistrzostwo Polski?

Nie zmienia to faktu, że po trzeciej serii było 28:32, po tym jak Woźniak jako rezerwa taktyczna zastąpił Kasprzaka i z Jackiem Holderem przywiózł podwójne zwycięstwo nad Piotrem Pawlickim i Dominikiem Kuberą.

Taki rezultat poskutkował też tym, że w jedenastym biegu na starcie pojawił się wychowanek „Byków”. I tak jak w swoim pierwszym starcie, tak i w tym, po długiej przerwie, Kasprzak przyjechał daleko za leszczynianami i Woźniakiem, więc ponownie przewaga wzrosła do ośmiu punktów, na cztery wyścigi przed końcem. Ale już przed nominowanymi ponownie były to cztery „oczka” i wszystko miało rozstrzygnąć się w dwóch ostatnich wyścigach.

Pierwsze prowadzenie Stali Gorzów dało jej zwycięstwo

A w nich emocji mieliśmy co nie miara! Nasi odrobili tę stratę z nawiązką, bo ostatecznie do niedzielnego rewanżu na obiekcie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie przystąpią z dwupunktową zaliczką! A ta mogła być jeszcze wyższa, gdyby nie błędna decyzja sędziego Krzysztofa Meyze, który w biegu ósmym wykluczył tylko Wiktora Jasińskiego, a również powinien Lidseya, bo Australijczyk upadł na tor niezależnie od upadku naszego młodzieżowca. W każdym razie Stal na „Smoczyka” pojedzie z nadzieją. Choć z drugiej strony, w Lesznie, na własnym torze, zdecydowanym faworytem do złota będzie Unia.

- Zaliczka na pewno nie jest za dużo, bo Leszno jest wspaniałym zespołem, ale na pewno nie odpuszczamy i będziemy walczyć do końca - przyznał Zmarzlik.

Moje Bermudy Stal Gorzów – Fogo Unia Leszno 46:44

  • Stal: Woźniak 10+1 (3, 1, 0, 3, 1, 2*), Zmarzlik 16+1 (3, 3, 3, 2, 2*, 3), Holder 10+2 (0, 2*, 2*, 3, 3), Kasprzak 0 (0, -, -, 0), Thomsen 9 (1, 1, 3, 3, 1), Jasiński 0 (0, 0, w), Karczmarz 1 (1, 0, 0).
  • Unia: Sajfutdinow 9 (2, 3, 1, 3, 0), Kołodziej 12+1 (3, 2*, 3, 2, 2), Smektała 4+1 (1*, 1, 2, 0), Lidsey 4+1 (1*, 0, 1, 2*, 0), Pawlicki 7+1 (2*, 2, 1, 1, 1), Kubera 4+1 (2*, 2, 0), Szlauderbach 4 (3, 0, 1).

Bieg po biegu

  • I Woźniak, Sajfutdinow, Smektała, Holder 3:3 3:3
  • II Szlauderbach, Kubera, Karczmarz, Jasiński 1:5 4:8
  • III Kołodziej, Pawlicki, Thomsen, Kasprzak 1:5 5:13
  • IV Zmarzlik, Kubera, Lidsey, Jasiński 3:3 8:16
  • V Zmarzlik, Holder, Smektała, Lidsey 5:1 13:17
  • VI Kołodziej, Sajfutdinow, Thomsen, Karczmarz 1:5 14:22
  • VII Zmarzlik, Pawlicki, Woźniak, Szlauderbach 4:2 18:24
  • VIII Thomsen, Smektała, Lidsey, Jasiński (u/w) 3:3 21:27
  • IX Kołodziej, Zmarzlik, Sajfutdinow, Woźniak 2:4 23:31
  • X Woźniak, Holder, Pawlicki, Kubera 5:1 28:32
  • XI Sajfutdinow, Lidsey, Woźniak, Kasprzak 1:5 29:37
  • XII Holder, Kołodziej, Szlauderbach, Karczmarz 3:3 32:40
  • XIII Thomsen, Zmarzlik, Pawlicki, Smektała 5:1 37:41
  • XIV Holder, Woźniak, Pawlicki, Lidsey 5:1 42:42
  • XV Zmarzlik, Kołodziej, Thomsen, Sajfutdinow 4:2 46:44
Rodzinne zdjęcia naszych żużlowców. Niesamowite, wzruszające fotografie. ZOBACZ >>>

Będziecie w szoku! Tych zdjęć żużlowców nie pamiętacie. Zmar...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska