W zasadzie już po pierwszym meczu w Lesznie, przegranym przez gorzowian 42:48, niektórzy gorzowscy kibice mówili, że w rewanżu u siebie nie dość, że pokonają lidera PGE Ekstraligi, jeszcze do tego zdobędą punkt bonusowy. Co więcej, ta wiara i nadzieja fanów „Staleczki” była tym większa, że mistrzowie Polski przegrali dwa ostatnie spotkania wyjazdowe, a do kadry trzeciej ekipy w kraju wrócił nieobecny ostatnio przez uraz Szymon Wożniak. Dodatkowo, Rafał Karczmarz i Martin Vaculik mieli być w znacznie lepszej formie niż ostatnimi czasy, gdy dochodzili do siebie po groźnych kontuzjach.
Sam trener żółto-niebieskich tonował ten optymizm. – To, że zawodnicy wrócili, to nie znaczy, że ich dyspozycja jest optymalna. Dyspozycję ocenia się po występach w różnego rodzaju imprezach, a to wygląda bardzo różnie. Niemniej, wiele pracy zarówno samych zawodników, jak i sztabu szkoleniowego, a także innych pracowników klubu ma na celu złożyć się na komfort jazdy w meczu. ale trudno to osiągnąć w 100 procentach nawet z całym składem – powiedział szkoleniowiec Stalowców Stanisław Chomski.
Jak okazało się – słusznie, zwłaszcza w przypadku Woźniaka. Niemniej jednak na godzinę przed rozpoczęciem zawodów może nie wszystko, ale wiele wskazywało na to, że te nie odbędą się. Około piętnastominutowy obfity opad deszczu sprawił, że piątkowa konfrontacja ostatecznie doszła do skutku, ale nie o 19.30, a o 20.40.
Z drugiej strony, warto było czekać na to widowisko przez duże w. To dostarczyło nieco ponad 11 tysiącom widzów wielkie emocje. Przez całe zawody ani razu przewaga punktowa żadnej ze stron nie była wyższa niż cztery “oczka”, co świadczyło jedynie o tym, że spotkały się ze sobą dwie równorzędne ekipy, a przynajmniej tego dnia na “Jancarzu”.
Obejrzyj też: Ostatni odcinek magazynu żużlowego "Tylko w lewo"
Chcesz na bieżąco śledzić sportowe newsy z Ziemi Lubuskiej, Polski oraz świata? Polub naszą stronę na Facebooku!
Tak punktowała Stal: Kasprzak 11 (3, 3, 1, 2, 2), Walasek 7+1 (2*, 1, 3, 1, 0), Vaculik 10 (1, 2, 2, 2, 3), Woźniak 2+2 (0, 1*, 0, 1*), Zmarzlik 12+1 (3, 3, 2, 3, 1*), Czerniawski 0 (0, 0, 0), Karczmarz 3+1 (1, 2*, 0), Szczotka (rezerwowy). A tak punktowała Unia: Sajfutdinow 13 (1, 3, 3, 3, 3), Hampel 4+1 (0, 0, 1, 2, 1*), Kurtz 4+1 (2*, 2, 0, 0), Kołodziej 9+1 (3, 1*, 2, 3, 0), Pawlicki 8 (1, 2, 3, 0, 2), Smektała 4 (3, 0, 1), Kubera 3+1 (2*, 0, 1).
Po pierwszej serii był remis, po drugiej dwupunktowe prowadzenie gospodarzy, by po trzeciej goście ponownie doprowadziły do wyrównania. Remisowo było też w czwartej, więc przed biegami nominowanymi cały czas miejscowi mogli pokonać przyjezdnych z bonusem. Nic z tego. W XIV kolejność ustaliła się tuż po starcie (Martin Vaculik przed Piotrem Pawlickim, Jarosławem Hampelem i Grzegorzem Walaskiem), ale przez cztery okrążenia zawodnicy jechali blisko siebie. Znacznie bardziej zacięta była rywalizacja w ostatnim wyścigu. Na całym dystansie była kapitalna walka, ale Emil Sajfutdinow tak uciekł innym (Krzysztof Kasprzak, Bartosz Zmarzlik, Janusz Kołodziej), że nie dało się go złapać. Za to Zmarzlik niemal dosłownie wyrwał punkt Kołodziejowi.
Te dwa ostatnie ścigania doskonale odzwierciedlały to, co działo się w trzynastu pozostałych gonitwach. To był znakomity przedsmak tego, co może się wydarzyć w play offach. Może ponownie pomiędzy Stalą a Unią? A apetyt, jak wiadomo, rośnie w miarę jedzenia. Oby więc więcej takich starć jak to!
Zobacz też: Jak relacjonowaliśmy na żywo starcie Stali z Unią
Chcesz na bieżąco śledzić sportowe newsy z Ziemi Lubuskiej, Polski oraz świata? Polub naszą stronę na Facebooku!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
