- W tym roku część trenerskich obowiązków, związanych z juniorami, spadnie na barki Piotra Palucha i Jarosława Łukaszewskiego. To dla pana spore odciążenie?
- Praca z młodzieżą jest czasochłonna, długotrwała i wymaga dużej cierpliwości. Chłopcy i ich rodzice chcieliby od razu wskoczyć do ligowego składu, ale niestety tak się nie da. Jak w każdej profesji, trzeba postępować powoli i dokładnie, a wówczas efekty przyjdą. Pomoc Piotrka i Jarka ułatwi mi to na tyle, że będę mógł skoncentrować się bardziej na obserwacjach, choćby torów, będąc mniej zaangażowanym bezpośrednio.
- Tydzień temu drużyna zaliczyła trzydniowy obóz w Szklarskiej Porębie. Co ustaliliście?
- To było inne zgrupowanie niż do tej pory. Zawodnicy przygotowywali się do sezonu indywidualnie, więc w trakcie obozu sporo czasu poświęciliśmy na rozmowy o tym, co w tym roku chcemy osiągnąć. Łatwo nie będzie, bo wysokie aspiracje ma też kilka innych klubów. Jedni myślą o obronie medalu lub wywalczeniu jeszcze lepszego miejsca, drudzy o jego zdobyciu. Nam też stawia się podobne cele.
- Konkretnie?
- Przed drużyną został postawiony ambitny plan zdobycia medalu. Trudno się dziwić, bo nie tylko zobowiązuje do tego tradycja klubu, ale też bardziej doświadczony i stabilny skład. Właśnie doświadczenie to nasza główna siła, która powinna przynieść efekty. Z kolei, jeśli chodzi o stabilizację, to trzech czołowych zawodników będzie w Gorzowie jeździło drugi sezon. Pozostali startowali tu natomiast przed kilkoma latami z sukcesami. Teraz wrócili do Stali, miejmy nadzieję z dobrym skutkiem.
- W kolekcji ma pan złoto drużynowych mistrzostw świata, ale nie ma pan mistrzostwa Polski. Może uda się w tym roku?
- Zawsze trzeba stawiać sobie wysoko poprzeczkę. Cele minimalne zawsze przy podsumowaniu sezonu gdzieś się rozdrabniają. Od działaczy dostaliśmy jasny sygnał: wóz, albo przewóz. Ale chcemy dokonać tego powoli, krok po kroku. Otwarcie mówimy o miejscu w play offie, o walce o strefę medalową. To jest realne. Wtedy nie ma o czym mówić: będziemy bić się o medal! Ale z tym składem stać nas na dużo więcej. Jeśli, odpukać, ominą nas kontuzje, możemy solidnie namieszać. Moim celem jest finał. Jak już do niego awansujemy, wtedy niech się dzieje wola nieba.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?