Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Soyka: - Muszę usiąść i ze sobą pogadać

Danuta Kuleszyńska 0 68 324 88 43 [email protected]
Stanisław Soyka urodził się 26 kwietnia 1959 r w Żorach. Wokalista, kompozytor, autor tekstów. Już jako siedmiolatek śpiewał z ojcem w chórze kościelnym. W 1979 r zdobył I nagrodę na Lubelskich Spotkaniach Wokalistów Jazzowych, jest laureatem festiwali w Opolu i Sopocie. Nagrał ponad 30 płyt, w tym takie przeboje jak: Absolutnie nic, Cud niepamięci, Tolerancja. Rozwiedziony z Iwoną, z którą ma 4 synów, w tym 16 letnich bliźniaków. Ze starszymi: Kubą i Antkiem tworzy zespół Soyka Sextet z którym niedawno koncertował w Zielonej Górze.
Stanisław Soyka urodził się 26 kwietnia 1959 r w Żorach. Wokalista, kompozytor, autor tekstów. Już jako siedmiolatek śpiewał z ojcem w chórze kościelnym. W 1979 r zdobył I nagrodę na Lubelskich Spotkaniach Wokalistów Jazzowych, jest laureatem festiwali w Opolu i Sopocie. Nagrał ponad 30 płyt, w tym takie przeboje jak: Absolutnie nic, Cud niepamięci, Tolerancja. Rozwiedziony z Iwoną, z którą ma 4 synów, w tym 16 letnich bliźniaków. Ze starszymi: Kubą i Antkiem tworzy zespół Soyka Sextet z którym niedawno koncertował w Zielonej Górze. fot. Mariusz Kapała
Rozmowa ze Stanisławem Soyką o życiu, miłości, odchodzeniu i o błędach jakie popełnia.

- Pięćdziesiąt lat minęło, jak jeden dzień...
-Niezupełnie jak jeden, ale jak duża ilość pięknych dni.

- I rachunek sumienia już zrobiłeś?
- Robię go cały czas, bo nie jestem typem, który żyje od jubileuszu do jubileuszu. Rozumiem, że pytasz o moją duszę, o moje życie wewnętrzne...

- Czego się wstydzisz?
- Hm... Jest w mojej pamięci kilka wstydliwych zachowań, które dotyczą bliźniego. Kogoś uraziłem, kogoś innego skrzywdziłem... Nie wszystko udało mi się naprawić, bo czasami było za późno.

Kiedyś skrzywdziłeś swoje dzieci...
-...a kto ci o tym powiedział?

- Zostawiłeś synów w momencie gdy ciebie potrzebowali. Odszedłeś do innej kobiety...
-Ten błąd już naprawiłem. Jestem dumny, że chłopaki są przyzwoitymi ludźmi, wrażliwymi, kochającymi życie. Ze starszymi: Kubą i Antkiem jesteśmy już w innej fazie.

- Chodzicie na wspólne prywatki, gracie w kości.
- Owszem, bawimy się nieźle, od kilku też lat pracujemy razem. Są przydatni (śmiech)

- Po co jest życie? Bo przecież nie po to, żeby brać.
- Życie jest po to, żeby dawać. Nieustannie.

- Twoje dawanie w czym się wyraża?
- W miłości do bliźniego.

- Jak sobie wyobrażasz Boga?
- Nie wyobrażam sobie. Wolę, żeby to była tajemnica, bo wtedy mogę być bardziej beztroski. Owszem, gdy byłem małym dzieckiem to sobie wyobrażałem jak z długą brodą siedzi na chmurce. Jestem mu wdzięczny za to, że dał mi życie.
- A za to, że dał ci lekcję pokory też jesteś wdzięczny?
- Niejedną lekcję dostałem. Jak wylądowałem na drzewie i wyszedłem z tego bez szwanku, to zaliczyłem lekcję poskromienia brawury. Ale dopiero po kilku latach policja wylała mi kubeł zimnej wody na łeb, gdy dostałem 21 punktów, zabrali prawo jazdy i trzy razy musiałem zdawać egzamin. Dostałem niezłą nauczkę i zrozumiałem, że hazardowe zachowania do niczego dobrego nie prowadzą.

- Dotknąłeś dna w swym 50 letnim życiu?
- Miewałem ciężkie chwile, ale dna jeszcze nie było. Nie jestem typem depresyjnym, choć... hm... może dno jeszcze przede mną?... Ale wiem jedno: że potrafię się podnosić.

- A gdy się podnosisz, to płaczesz?
- Zdarza się. Z różnych powodów płaczę, czasami z żalu, z tego, że na tamtą stronę odchodzą moi znajomi, przyjaciele... I wtedy myślę sobie, że żyć trzeba co do minuty. Że być trzeba w tym życiu i nie lekceważyć faktu, że ono kiedyś się skończy. Bo prawdą jest, że śmierć jest koroną życia, jest pointą nie do uniknięcia.

- Boisz się przejścia na tamtą stronę?
- Raczej bólu się boję. Fizycznego bólu. Trzeba być w kontakcie ze swoim sumieniem, bo chyba łatwiej jest odchodzić, gdy ma się spełnione życie... Ja się nie boję śmierci. Ja się ćwiczę w myśleniu o śmierci od wczesnej młodości.

- Przyglądam się i żadnej zmarszczki nie widzę.
- Bo jestem gruby. Ważę aż 117 kilogramów. To co teraz widzisz, to efekt trzeciego joja w moim życiu. Przez rok wysilam się, żeby zrzucić 23 kilo, a potem tyję i to znacznie więcej. Serce mam na szczęście mocne. Natomiast kręgosłup, kości, oddychanie... Trudniej wstać z łóżka, zawiązać sobie sznurówki, zadyszka już na drugim piętrze... Teraz kombinuję, jak zrzucić 25 kilo i już do tej wagi nie wracać.

- Twój problem tkwi w tym, że kochasz jeść.
- To prawda, jestem smakoszem. No i często jadam wieczorami, a nawet w nocy. Przed koncertem zero posiłków, denerwuję się, mam ścisk żołądka. A potem to zjadłbym konia...

- ... i pewnie popił zdrowo.
- Niestety mam skłonności do twardych alkoholi, zwłaszcza whisky, czasami tequile Nie upijam się, ale potrafię być systematyczny. Myślę, że to alkoholizm, choć w dość łagodnej postaci. Jest tak, że nie potrafię wypić szklaneczki i resztę odstawić. Jak piję whisky to piję do dna.

- Całą butelkę za jednym posiedzeniem ?!
- Całej butelki może nie, ale te pół litra wypijam regularnie. Nic mi się nie dzieje, bo jak widzisz jestem dużym facetem i te procenty gdzieś się rozmywają. Takie picie dzień w dzień - jeśli trwa długo, a czasami trwa latami - muszę potem odstawić. I wtedy grama nie ruszę. Wtedy jestem alkoholikiem niepijącym. I to jest coś, co umiem zrobić. Miewam wówczas długie okresy niepicia. Raz nawet cztery lata kropli do ust nie wziąłem... Cieszy mnie życie mam co robić... Poza tym bardzo nie lubię pewnego stanu poalkoholowego. Jest to związane z błędnikiem, z systemem gastrycznym... To koszmar. Dlatego nauczyłem się widzieć te granicę i gdy czuję, że ostatnie 50 gram może mnie załatwić, mówię: dość. Nie piję rano, przed południem i koncertem. Takie mam zasady.

- A teraz na jakim jesteś etapie?
- Na etapie picia. Ale muszę znów zabrać się za siebie, bo się cholernie zapuściłem.

- Masz dobry pretekst: 50. urodziny.
- Nie uznaję żadnych pretekstów, zobowiązań, postanowień, dat. To wszystko musi się rozegrać we mnie. Muszę usiąść i ze sobą po prostu pogadać. A gdy już przejmę władzę nad sobą i uzgodnię kroki które są przede mną, to znów pójdę do przodu.

- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska