Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starosta i wójt czekają na wyroki

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Urzędnicy czekają na wyroki.
Urzędnicy czekają na wyroki. Jarosław Miłkowski
Podczas rozprawy apelacyjnej gorzowski sąd nie wydał wyroku w sprawie wójta Przytocznej Bartłomieja Kucharyka i starosty Grzegorza Gabryelskiego, skazanych wcześniej nieprawomocnymi wyrokami za przekroczenie uprawnień i próbę wyłudzenia unijnej dotacji.

- Szkoda odnosi się do konkretnego dobra, a nie do abstrakcyjnego interesu publicznego. Gmina Przytoczna nie odniosła korzyści. Ona tak samo funkcjonuje z chaszczami, jak z ławeczkami. To nawet nie była inwestycja, bo inwestycja to coś, co przynosi korzyści - mówił w piątek na rozprawie apelacyjnej w Sądzie Okręgowym w Gorzowie mecenas Filip Woziński. Jest obrońcą wójta Przytocznej Bartłomieja Kucharyka i chce uchylenia w całości wyroku skazującego jego klienta, jaki zapadł w Sądzie Rejonowym w Międzyrzeczu. W maju Kucharyk został skazany nieprawomocnym wyrokiem za kombinacje z urzędowymi papierami sprzed dwóch lat.

O sprawie wiele razy pisaliśmy w naszym tygodniku. Przypominamy, że w 2014 r. władze Przytocznej chciały zrobić nad stawem w Strychach plac zabaw. Wiązało się to jednak z koniecznością wycięcia drzew. Wójt dostał w starostwie międzyrzeckim zgodę na wycinkę 112 sztuk. Kiedy się okazało, że jest ich o 54 więcej, w starostwie sporządzono nowy dokument ze... starą datą. To po to, aby zdobyć około 100 tys. zł unijnej dotacji.

Przed sądem stanęli także starosta Grzegorz Gabryelski oraz gminny urzędnik z Przytocznej Krzysztof C. Ich obrońcy także chcą uchylenia majowego wyroku.

Tego samego chce również prokurator z Międzyrzecza Tomasz Chechła. On jednak prosi, aby sprawę sąd przekazał do ponownego rozpatrzenia. - Co prawda nie doszło do wyłudzenia dotacji, ale szkoda może mieć charakter niepieniężny. Wójt i starosta wiedzieli, w jakim celu działali - uzasadniał swój wniosek prok. T. Chechła.

Zdaniem oskarżyciela, apelacje obrony są bezzasadne. - W ocenie prokuratury sąd rejonowy źle zinterpretował szkody. Nie doszło do wyłudzenia dotacji, bo w porę zadziałały organy ścigania. Obaj oskarżeni mieli świadomość, w jakim celu działają - twierdził.
Obrońca starosty mec. Tadeusz Fabiś przekonywał, że jego klient został wciągnięty w sprawę przypadkowo. Z kolei adwokat wójta Filip Woziński akcentował, że szkoda odnosi się do konkretnego dobra, a nie do abstrakcyjnego interesu publicznego. - Interes publiczny to worek bez dna. Tam można wrzucić wszystko - dodał.

Ogłoszenia wyroku urzędnicy spodziewali się już w piątek. Kucharyk na wejście na salę rozpraw czekał wyraźnie rozluźniony, uśmiechnięty. W postawie starosty wyraźnie było widać napięcie. Jeśli zostanie prawomocnie skazany, straci stanowisko. Na wyrok będą musieli jednak poczekać do 20 października.

Pierwszą odsłoną problemów prawnych urzędników był proces przed Sądem Rejonowym w Międzyrzeczu, który zakończył się w maju br. Najwyższą karę sąd wymierzył wtedy wójtowi Przytocznej. Sąd skazał go na 15 tys. zł grzywny oraz 1,5 tys. kosztów sądowych. W przypadku, gdyby wójt został prawomocnie skazany, nie grozi mu utrata stanowiska, gdyż został wybrany w wyborach powszechnych.

Starosta międzyrzecki został skazany na 12 tys. zł grzywny oraz 1,2 tys. zł kosztów. Jeśli Sąd Okręgowy w Gorzowie skaże starostę, straci on stanowisko. Został bowiem wybrany przez radnych powiatu i obejmują go inne przepisy. - To wójtowi bardziej może zaciążyć wyrok. Jest młody. Ja mam tylko rok do emerytury - mówił w piątek starosta naszemu dziennikarzowi po wyjściu z sali rozpraw.

Krzysztof C., pracownik Urzędu Gminy w Przytocznej, został skazany w maju na 2 tys. zł grzywny. Do sprawy niebawem wrócimy.

Nieprawidłowości ujawnił w 2014 r. jeden z urzędników ze starostwa. Prokuratura zawiesiła wtedy starostę w czynnościach służbowych. G. Gabryelski nie mógł nawet wejść do starostwa. Jesienią, tuż przed wyborami samorządowymi, został „odwieszony”. Wrócił do urzędu, zdobył mandat radnego i potem ponownie został wybrany przez radę powiatu na stanowisko starosty. W tej samej sprawie, ale w odrębnym postępowaniu, sądzona była urzędniczka ze starostwa. Sąd warunkowo zawiesił jej wątek, co oznacza uznanie winy, ale bez orzekania o karze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska