Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starostwo groziło zabraniem maluchów z rodzinnego domu dziecka

Anna Białęcka
Wioletta Żylak i Tadeusz Głowacki już działają w niepublicznych domach dziecka. Pieniądze na utrzymanie dzieci przekazuje im powiat poprzez Fundację im. Janusza Korczaka.
Wioletta Żylak i Tadeusz Głowacki już działają w niepublicznych domach dziecka. Pieniądze na utrzymanie dzieci przekazuje im powiat poprzez Fundację im. Janusza Korczaka. Fot. Anna Białęcka
- W starostwie straszono nas, że zabiorą nam dzieci - mówią Wioletta Żylak i Tadeusz Głowacki. Na szczęście wszystko dobrze się zakończyło.

Chodzi tu o dwa rodzinne domy dziecka, jeden w Przedmościu, drugi w Głogowie. Do 30 września działały one jako publiczne placówki podległe starostwu. Jednak ich dyrektorzy wypowiedzieli umowy. Chcieli bowiem od 1 października rozpocząć działalność na nowych zasadach, jako placówki niepubliczne.

Do konkursu na opiekę nad 16 dziećmi, ogłoszonego przez starostwo, stanęła Fundacja im. Janusza Korczaka, której założycielami są właśnie dyrektorzy dwóch domów dziecka. - Musieliśmy coś zmienić - mówi Głowacki. - Postanowiliśmy się usamodzielnić. Podległość starostwu uniemożliwiała nam normalną pracę, byliśmy ograniczani w każdej decyzji. Zerwaliśmy więc umowy, licząc na podpisanie nowych, tym razem już z naszą Fundacją. Konkurs wygraliśmy i mieliśmy nadzieję na płynne przejście w nowe struktury. Dzieci, którymi opiekujemy się od wielu lat, nawet nie uświadamialiśmy, że nasze domy w jakiś sposób się zmienią. Te zmiany nie miały bowiem dotyczyć ich pobytu u nas. Sprawy formalne miały dziać się poza nimi.

Nowa umowa została zawarta 1 października. Towarzyszyło jednak temu wiele emocji. - Dano nam do podpisu umowę nie do przyjęcia, ale nie dano czasu na zastanowienie się, przeanalizowanie jej - wyjaśnia Głowacki. - Zawierała ona klauzulę, mówiącą o tym, że jeżeli nie wykorzystamy pieniędzy w danym miesiącu, to będziemy musieli je zwrócić i zapłacić odsetki karne. Taki system rozliczania miesięcznego to jakaś bzdura. Nie da się bowiem zrobić większych remontów czy poważniejszych zakupów bez odkładania funduszy na te cele. Oszczędzanie to praktyka stosowana w każdym normalnym domu.

- Najgorsze było to, że straszono nas, że jak nie podpiszemy tej umowy, to zabiorą nam dzieci - mówi T. Głowacki. - A panią Żylak straszono tym, że będzie musiała z dnia na dzień wynieść się z mieszkania, w którym prowadzi dom dziecka.
Ostatecznie zapisy umowy zmieniono, starostwo wycofało się z zapisu o rozliczaniu się w systemie miesięcznym. Będzie się to odbywało raz w roku.
- Wszystko jest już w porządku, umowy zostały podpisane, dzieci mają opiekę - powiedział członek zarządu powiatu Grzegorza Aryż, zapytany o powody problemów ze sfinalizowaniem konkursu. - Stało się tak jak zapowiadałem kilka tygodni temu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska