Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starsi i młodsi przeciwko sobie. Zacięta walka o plac zabaw!

Rafał Krzymiński 68 324 88 44 [email protected]
Aleksandra Kwiatkowska uważa, że placu zabaw przy ul. Francuskiej nie powinno się likwidować.
Aleksandra Kwiatkowska uważa, że placu zabaw przy ul. Francuskiej nie powinno się likwidować. Paweł Janczaruk
Moi starsi sąsiedzi chcą likwidacji placu zabaw! Dzieci nie będą się miały gdzie bawić - żali się pani Joanna z ul. Francuskiej. Pan Karol ripostuje: - Potrzebujemy spokoju.

Pani Joanna wychowuje dwoje dzieci, które lubią osiedlowe place zabaw. - Karuzele czy domki do wspinania to dla nich frajda - opowiada pani Joanna. - Mogą tak bawić się pół dnia. Boję się, że już wkrótce nie będą miały gdzie. W klatce schodowej w gablotce przeczytałam, że w przyszłym roku mają być zlikwidowane. Zawdzięczamy to starszym sąsiadom, którzy postarali się o to w spółdzielni mieszkaniowej, bo przeszkadzają im hałasy. Czy oni nigdy nie mieli dzieci? Postaram się zebrać podpisy, aby uratować ten placyk.

Sprawdziliśmy. W bloku nr 1-7 i 9-15 w gablotkach rzeczywiście wiszą komunikaty, w których można przeczytać o planowanym usunięciu zabawek. Na ich miejscu miałaby pojawić się zieleń.

Józefa Gorańska dowiedziała się o tym od nas. - Mam prawie dziewięćdziesiąt lat - opowiada pani Jadwiga. - Jestem tolerancyjna. Dzieci mi nie przeszkadzają. Według mnie ten plac zabaw może zostać. Choć czasem hałas jest tak duży, że nie można okna otworzyć. Zwłaszcza na parterze.

Jadwidze Zarzyckiej hałas przeszkadza: - Też jestem seniorką. Dzieci są bardzo hałaśliwe. Ich zachowanie nie jest jednak dla mnie uciążliwe, bo mieszkam na czwartym piętrze.

Podobnie uważa pan Karol. - Jestem stary i potrzebuje spokoju - tłumaczy mężczyzna. - Te dzieci nie potrafią się bawić normalnie. Potwornie wrzeszczą. Zabawki pod oknami to nie jest najlepszy pomysł. A pan Marek dodaje: - Wolę zieleń niż dzieciaki.

Młodsi mieszkańcy osiedla mają na temat inny punkt widzenia. Dorotę Piechowiak spotykamy na spacerze z Igorkiem i Melanią. - Jestem zła, bo mam dwójkę małych dzieci - tłumaczy nasza rozmówczyni. - Nikt nie zapytał nas, czy zgadzamy się na likwidację tego placu zabaw. Co prawda w pobliżu, przy ul. Węgierskiej, też są zabawki. Ale aby się pobawić, moje dzieci musiałyby przejść na drugą stronę ulicy. To zbyt niebezpieczne. Podpiszę się pod wnioskiem o pozostawienie zabawek.

Jarosław Wysoczański jest troszkę zdziwiony: - To bezsensu. Komu przeszkadza ten plac zabaw? - wzrusza ramionami mężczyzna.
Janusz Jabłoński, kierownik administracji osiedla Przyjaźni dobrze zna temat: - W lutym wpłynęło do nas pismo od mieszkańców dwóch bloków:1-7, 9-15 - tłumaczy Jabłoński. - Poprosili o likwidację placu zabaw między swoimi blokami. W piśmie podpisanym przez 18 osób przeczytaliśmy, że w pobliżu jest za dużo zabawek, zaś hałas dochodzący z placów zabaw przeszkadza starszym mieszkańcom.

Kierownik polecił administratorowi budynku skonsultować ten wniosek z pozostałymi lokatorami. Na 80 mieszkańców, aż 51 opowiedziało się za usunięciem placu zabaw. Administracja uszanuje wolę większości.

- Mamy demokrację - tłumaczy Jabłoński. - W miejsce placu zabaw posadzimy krzewy ozdobne i postawimy ławki. Ale w przyszłym roku, bo w tym nie mamy pieniędzy. Dzieci mogą skorzystać z dwóch pozostałych placów zabaw. J. Jabłoński dodaje, że nic nie jest jeszcze przesądzone. Jeśli mieszkańcy zmienią zdanie, zabawki pozostaną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska