- Nie pali się z tym nowym zakładem - wyjaśnia Eugeniusz Bocer, właściciel rodzinnego przedsiębiorstwa - zakładu masarskiego. Gdy jakiś czas temu rozmawialiśmy o planach dotyczących rozwoju firmy powiedział krótko: - To potrwa.
I rzeczywiście - trwa. Bo plan przeniesienia zakładu z Trzciela do rodzinnego Zbąszynia zrodził się jeszcze przed kryzysem. Wtedy Bocer kupił grunt w Przyprostyni (niedaleko Kuvertu, zakładu produkującego koperty) i ruszył z inwestycją. Spory gmach, stojący przy wylocie do Wolsztyna, jest podciągnięty do poziomu pierwszej kondygnacji. Częściowo zadaszony. Niewielki ruch budowlany w ostatnim czasie rodził nawet różne plotki, m.in. iż Bocer sprzedał surowy obiekt. Tymczasem przedsiębiorca nie chce obecnie "wchodzić w kredyty". Zamierza inwestować małymi kroczkami.
Decydował przydział mięsa
Dlaczego jednak 20 lat temu (bo w końcu zeszłego roku firma świętowała jubileusz istnienia) zaczynał gdzieś indziej, a nie w swojej gminie?
- Gdybym w 1988 r. zbudował zakład w Zbąszyniu, który leżał wtedy w woj. zielonogórskim, nie otrzymałbym przydziałów mięsa, żeby produkować wędliny - opowiada. - A Trzciel to już było woj. gorzowskie, choć tylko 15 km od Zbąszynia, no i tam z przydziałem nie było kłopotu; zaryzykowałem więc w Trzcielu. Udało się.
W tamtych czasach mięsa do przetworów nie kupowało się na wolnym rynku, były jeszcze przydziały.
E. Bocer startował w trzyosobowym składzie. Pomagał mu wtedy, pracujący do dziś w firmie, Marek Zieliński. Obecnie w zakładzie masarniczym w Trzcielu pracuje 29 pracowników, zaś 18 sklepach rozprowadzających wędliny jest ich 33. Punkty sprzedaży są m.in. w Opalenicy, Nowym Tomyślu, Miedzichowie, Wolsztynie, Zbąszynku, Międzyrzeczu, Świebodzinie, Zielonej Górze, oczywiście w Zbąszyniu i Trzcielu.
Rodzinna tradycja
- Pierwszy mój sklep to był ten w Zbąszyniu na Rynku. Kupiłem go w 1992 r. - przypomina pan Eugeniusz ciesząc się pięknie odnowioną zabytkową kamienicą pod numerem 13. W tym budynku zresztą tradycyjnie istniał sklep rzeźniczy.
- Z firmą startowaliśmy 1 grudnia 1988 r. uruchamiając w Trzcielu firmę i od razu sklep, w którym sprzedawałam - przypomina Małgorzata Bocer, żona przedsiębiorcy i czynnego masarza jednocześnie, wciąż lubiącego eksperymentować z kiełbasami. Dziś pani Małgorzata w ramach podziału obowiązków zarządza siecią sklepów. A obok mamy w firmie jest zatrudniona Ania, najstarsza córka, która jest technikiem żywienia, a zajmuje się sprawami administracyjnymi i… studiuje. Łukasz pomaga ojcu jako wędliniarz i także studiuje w Poznaniu. Najmłodsza Beata jest na dziennych, gdzie zgłębia towaroznawstwo. Zapewne gdy skończy, też trafi do firmy.
- To tradycja rodzinna, brat mojego dziadka był rzeźnikiem w Zakrzewku, pracował w tym fachu na emigracji we Francji, a ja zaczynałem i uczyłem się w zbąszyńskim GS-ie - mówi podwójny jubilat. Bo oprócz 20-lecia zakładu, pan Eugeniusz świętował w ub. r. swoje 50. urodziny. Z tej okazji przygotował dla siebie i wybrańców specjalną super kiełbasę: jubileuszową. Wieprzową podwędzaną. Palce lizać!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?