Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Staruszek i osesek

Andrzej Flügel
fot. archiwum
No to finiszujemy. Staruszek 2010 schodzi ze sceny, a gramoli się na nią osesek 2011. Jaki był ten odchodzący? Chyba nie najgorszy. Co zapamiętam? Bezwzględnie nową halę w Zielonej Górze i pierwszy mecz Zastalu przy pełnej widowni.

Czekałem na to tyle lat! To było coś pięknego i niepowtarzalnego. Mam nadzieję, że ten fajny film będzie trwać nadal i nikt tego nie zepsuje. Co jeszcze? Nie będę oryginalny: medale olimpijskie Justyny Kowalczyk i Adama Małysza. Nasza królowa nart reklamuje teraz pewien bank i pewnie od razu się jej poprawiło. Wprawdzie czai się za nią spisek Skandynawów, zawiązany do spółki z arbitrami, który przyniósł już jej dwie dyskwalifikacje. Jednak Justyna sobie poradzi i jeszcze im pokaże. Czekam na to z niecierpliwością.

Reszta w normie. No może fakt, że w Polsce buduje się stadiony piłkarskie. Wprawdzie zabraknie dróg by do nich dojechać, bo premier z ministrem obiecali, ale teraz ściemniają, że nie ma kasy, ale to zawsze coś i satysfakcja, że zdążyliśmy przynajmniej z tym. Do tych stadionów nie dojedzie się też koleją. Euro 2012 zaplanowano w lipcu kiedy raczej nie ma śnieżyć i tego bać się nie musimy, ale obiecano szybkie linie między miastami gdzie będą mecze. Teraz mówią, że ich nie będzie. To co będzie?

A jak wyglądał 2010 rok w polskim futbolu? Tak jak poprzednie. To znaczy nijak. Działacze w centrali mają fajne garnitury, dobre pensje, tłuste liczka i ciągle stosują okrągłe gadki. Kadra Smudy szuka formy, ale w 2011 jeszcze jej nie znajdzie, bo nas interesuje rok 2012. Nie martwmy się więc i miejmy zaufanie. Może nasza liga jakoś drgnęła, ale w europejskich pucharach, poza Lechem, nie potrafiliśmy nic pokazać. Teraz na Lecha czeka Braga. Rywal do pchnięcia, ale znów powtarza się wariant z poprzedniej zimy. Wychodzi na to, że poznaniacy pozbędą się najlepszego zawodnika. Sławomira Peszkę bierze siedemnasta drużyna Bundesligi. Stać ją, a pomocnik ma tak skonstruowany kontrakt, że może odejść. I zamiast awansować z Lechem do kolejnej rundy będzie pomagać Niemcom by zostać w lidze. Tak to jest. Nam zawsze wiatr w oczy wieje...

Prezes wiejskiego klubu piłkarskiego mówi, że gdyby tylko ktoś przeanalizował ile forsy idzie na różne opłaty, weryfikacje, transfery to złapał by się za głowę. Do tego jeszcze zestaw gości grających na lewo w różnych meczach w naszych małych ligach jest ogromny. Podobno wszyscy to widzą ale udają, że nie widzą. I tak to się kręci... W 2011 roku nic się nie zmieni. Prezes mówi, że pewnie trzeba będzie jeszcze bardziej kombinować. Ale nie pęka i jest na to przygotowany.

Słyszałem ostatnio o fajnej wymianie zdań na boisku. Ponoć w meczu oldbojów znany niegdyś zawodnik, który zawsze ma pretensje do sędziów cały czas komentował decyzje arbitra. Każdy gwizdek był z tekstem podważającym jego zasadność. Po kolejnym sporze o to czy był faul czy nie i czy słusznie go odgwizdano, ów zawodnik zapytał: - Gdzie pan najwyżej sędziował? - W Zakopanem! - usłyszał.
To ostatni felieton w 2010 roku. Dziękuję że zaglądaliście tu w czwartki. Bardzo liczę na Was także w 2011. Pozdrawiam serdecznie. Także tych którzy, cytując jednego z internautów: ,,nie mogą już patrzeć na te dwie mordy: Flügela i kocura"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska