Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stawka na Afrykanów

Janusz Dobrzyński
Damian Szałas ma 19 lat, 178 cm wzrostu, 74 kg wagi. Kawaler, właśnie zdaje maturę w ZSTiO w Gorzowie. Rodzeństwo: siostry Kasia (17 lat) i Karolina (11). Mama Maria to wicemistrzyni świata w judo z 1986 r., czterokrotna medalistka mistrzostw Europy, siódma zawodniczka Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie (1992), sześciokrotna mistrzyni Polski w latach 1982-1992. Tata Mirosław też był judoką, medalistą MP juniorów. Damian jest wychowankiem GKP, reprezentantem Polski juniorów do lat 15, 17 i 19.
Damian Szałas ma 19 lat, 178 cm wzrostu, 74 kg wagi. Kawaler, właśnie zdaje maturę w ZSTiO w Gorzowie. Rodzeństwo: siostry Kasia (17 lat) i Karolina (11). Mama Maria to wicemistrzyni świata w judo z 1986 r., czterokrotna medalistka mistrzostw Europy, siódma zawodniczka Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie (1992), sześciokrotna mistrzyni Polski w latach 1982-1992. Tata Mirosław też był judoką, medalistą MP juniorów. Damian jest wychowankiem GKP, reprezentantem Polski juniorów do lat 15, 17 i 19. fot. Kazimierz Ligocki
Rozmowa z Damianem Szałasem, piłkarzem GKP Gorzów, reprezentantem Polski do lat 19

- Niedawno uczestniczyłeś w Izraelu w turnieju eliminacyjnym mistrzostw Europy. Dla polskiej ekipy skończył się jednak fiaskiem.
- Niestety. Przeciwnicy byli bardzo wymagający, klimat też nam nie sprzyjał, a najbardziej dał się we znaki brak aklimatyzacji. Rywale przyjechali tu wcześniej, a my... w przeddzień rozpoczęcia turnieju.

- W pierwszym meczu ulegliście Francji 1:3, tracąc dwa gole w ostatnich dziesięciu minutach. Przeciwnicy lepiej wytrzymali trudy spotkania?
- Rzeczywiście, nie byliśmy słabsi od rywali, ale w końcówce meczu zabrakło nam już zwyczajnie sił.

- W drugim meczu przegraliście z gospodarzami 1:4. Tym razem wszedłeś na boisko w 46 minucie, a drugą połowę przegraliście 0:3...
- Moje wejście dopiero po przerwie, było efektem zmęczenia po pierwszym meczu. Nie obwiniam się za stratę tych bramek, wynikających głównie z błędów obrony. Mogłem co najwyżej zdziałać coś w ataku, lecz nie udało się.

- Czy dlatego zabrakło cię w składzie biało-czerwonych na trzeci mecz - wygrany ze Słowacją 2:1?
- Nie. Był to mecz przede wszystkim dla tych zawodników, którzy wcześniej najmniej grali. Szkoda, bo był to mecz zwycięski, więc jakiś niedosyt pozostał.

- Z awansu cieszyli się Francuzi, mimo wcześniejszej porażki ze Słowakami 0:1.
- Był to mecz do jednej bramki. Francuzi cały czas atakowali, Słowacy bronili się, ale wyszła im jedna kontra, przesądzająca o zwycięstwie.

- Sądząc po nazwiskach, ponad połowę ekipy Trójkolorowych stanowili zawodnicy ciemnoskórzy. A więc przykład z pierwszej reprezentacji Francji promieniuje? - Rzeczywiście, w wyjściowej jedenastce Francuzów było siedmiu lub ośmiu zawodników czarnoskórych, potężnie zbudowanych, bo taki jest trend w futbolu. Widać, że Francuzi już do swych najmłodszych reprezentacji wyszukują zawodników o afrykańskich bądź karaibskich korzeniach.

- Czego wam najbardziej brakowało w konfrontacji z rywalami? - Umiejętnościami czysto piłkarskimi im dorównywaliśmy. Prowadziliśmy grę, momentami byliśmy nawet stroną przeważającą. W gorącym klimacie dawał się nam jednak we znaki ubytek sił, choć z każdym dniem czuliśmy się w tych warunkach lepiej. W końcówce trzeciego meczu cisnęliśmy Słowaków.

- Były w Izraelu jakieś atrakcje pozasportowe? - Wielkim przeżyciem dla każdego człowieka wierzącego była wizyta w Jerozolimie. To wielka atrakcja turystyczna.

- Czuło się obawy przed ewentualnymi atakami terrorystów? - Tak, byliśmy chronieni dosłownie na każdym kroku. Widać, że Izraelczycy są uczuleni na takie zagrożenia, co zresztą wcale nie dziwi.

- Graliście w Rishon le-Zion i Nes Ziyyona. To daleko od Tel Awiwu? - Przy znakomitym stanie tamtejszych dróg i autostrad, to dosłownie 40 minut jazdy samochodem.

- To koniec twojej przygody z kadrą? - Oficjalnie, była to ostatnia, wspólna dla nas impreza. Ale nie uznaję, że to koniec, bo dla wielu z nas mogą się dopiero otworzyć ciekawe perspektywy.

- Wróciłeś już na boiska trzeciej ligi. Sprostasz oczekiwaniom trenera Mariusza Kurasa? - Będę się starał udowodnić zasadność powołań do kadry i z dobrej strony pokazać się także w klubie.

- W sobotę kolejne lubuskie derby, z Pogonią Świebodzin... - Będzie to bardzo ciężki mecz, bo oba zespoły potrzebują punktów. Zagramy jednak o zwycięstwo, by podtrzymać dobrą passę od przyjścia do nas trenera Mariusza Kurasa.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska