- Niedawno uczestniczyłeś w Izraelu w turnieju eliminacyjnym mistrzostw Europy. Dla polskiej ekipy skończył się jednak fiaskiem.
- Niestety. Przeciwnicy byli bardzo wymagający, klimat też nam nie sprzyjał, a najbardziej dał się we znaki brak aklimatyzacji. Rywale przyjechali tu wcześniej, a my... w przeddzień rozpoczęcia turnieju.
- W pierwszym meczu ulegliście Francji 1:3, tracąc dwa gole w ostatnich dziesięciu minutach. Przeciwnicy lepiej wytrzymali trudy spotkania?
- Rzeczywiście, nie byliśmy słabsi od rywali, ale w końcówce meczu zabrakło nam już zwyczajnie sił.
- W drugim meczu przegraliście z gospodarzami 1:4. Tym razem wszedłeś na boisko w 46 minucie, a drugą połowę przegraliście 0:3...
- Moje wejście dopiero po przerwie, było efektem zmęczenia po pierwszym meczu. Nie obwiniam się za stratę tych bramek, wynikających głównie z błędów obrony. Mogłem co najwyżej zdziałać coś w ataku, lecz nie udało się.
- Czy dlatego zabrakło cię w składzie biało-czerwonych na trzeci mecz - wygrany ze Słowacją 2:1?
- Nie. Był to mecz przede wszystkim dla tych zawodników, którzy wcześniej najmniej grali. Szkoda, bo był to mecz zwycięski, więc jakiś niedosyt pozostał.
- Z awansu cieszyli się Francuzi, mimo wcześniejszej porażki ze Słowakami 0:1.
- Był to mecz do jednej bramki. Francuzi cały czas atakowali, Słowacy bronili się, ale wyszła im jedna kontra, przesądzająca o zwycięstwie.
- Sądząc po nazwiskach, ponad połowę ekipy Trójkolorowych stanowili zawodnicy ciemnoskórzy. A więc przykład z pierwszej reprezentacji Francji promieniuje? - Rzeczywiście, w wyjściowej jedenastce Francuzów było siedmiu lub ośmiu zawodników czarnoskórych, potężnie zbudowanych, bo taki jest trend w futbolu. Widać, że Francuzi już do swych najmłodszych reprezentacji wyszukują zawodników o afrykańskich bądź karaibskich korzeniach.
- Czego wam najbardziej brakowało w konfrontacji z rywalami? - Umiejętnościami czysto piłkarskimi im dorównywaliśmy. Prowadziliśmy grę, momentami byliśmy nawet stroną przeważającą. W gorącym klimacie dawał się nam jednak we znaki ubytek sił, choć z każdym dniem czuliśmy się w tych warunkach lepiej. W końcówce trzeciego meczu cisnęliśmy Słowaków.
- Były w Izraelu jakieś atrakcje pozasportowe? - Wielkim przeżyciem dla każdego człowieka wierzącego była wizyta w Jerozolimie. To wielka atrakcja turystyczna.
- Czuło się obawy przed ewentualnymi atakami terrorystów? - Tak, byliśmy chronieni dosłownie na każdym kroku. Widać, że Izraelczycy są uczuleni na takie zagrożenia, co zresztą wcale nie dziwi.
- Graliście w Rishon le-Zion i Nes Ziyyona. To daleko od Tel Awiwu? - Przy znakomitym stanie tamtejszych dróg i autostrad, to dosłownie 40 minut jazdy samochodem.
- To koniec twojej przygody z kadrą? - Oficjalnie, była to ostatnia, wspólna dla nas impreza. Ale nie uznaję, że to koniec, bo dla wielu z nas mogą się dopiero otworzyć ciekawe perspektywy.
- Wróciłeś już na boiska trzeciej ligi. Sprostasz oczekiwaniom trenera Mariusza Kurasa? - Będę się starał udowodnić zasadność powołań do kadry i z dobrej strony pokazać się także w klubie.
- W sobotę kolejne lubuskie derby, z Pogonią Świebodzin... - Będzie to bardzo ciężki mecz, bo oba zespoły potrzebują punktów. Zagramy jednak o zwycięstwo, by podtrzymać dobrą passę od przyjścia do nas trenera Mariusza Kurasa.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?