Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stefan Niesiołowski. Wartość dodana, czy zmarnowane głosy wyborców?

Dariusz Chajewski
Rok 2009. Stefan Niesiołowski chętnie spędzał czas w Łagowie Lubuskim. Tak, tam można było go spotkać
Rok 2009. Stefan Niesiołowski chętnie spędzał czas w Łagowie Lubuskim. Tak, tam można było go spotkać Dariusz Chajewski
Właśnie przypomniano nam o jeszcze jednym lubuskim pośle. Tak, tak, Stefana Niesiołowskiego wybrali do parlamentu Lubuszanie. Zapomnieć o tym nie było trudno. Gdy poseł wystąpił z PO, zamknął nawet na cztery spusty swoje lubuskie biura poselskie..

Gdyby nie ostatnia korupcyjno-seksualna historia z udziałem posła Stefana Niesiołowskiego wielu Lubuszan zapomniałoby, że to wybraniec suwerena województwa. I to już w trzeciej kadencji, czyli 12 lat sejmowego pola do popisów zafundowali mu Lubuszanie. Ale spotkać go możemy już tylko w Łodzi. Pozamykał wszystkie swoje biura w woj. lubuskim. Stało się to , gdy trzy lata temu wystąpił z PO, współtworząc koło poselskie i stowarzyszenie Europejscy Demokraci. A od ubiegłego roku jest w federacyjnym klubie poselskim PSL-UED. Nawet się z Lubuszanami nie pożegnał. I nie podziękował za ich głosy.

Ronaldo politycznej gry

Szefowa samorządu lubuskiego Elżbieta Anna Polak porównuje „sprowadzenie” Stefana Niesiołowskiego do lubuskiej polityki do transferu piłkarskiej gwiazdy trafiającej do średniej wielkości klubu. Nawet jeśli nie będzie grał, to i tak marketingowo jego obecność jest nie do przecenienia. Wyniki w kolejnych „sezonach” notował zresztą nieprzeciętne. W 2007 r. zagłosowało na niego blisko 70 tys. Lubuszan. Był to absolutny rekord 25 lat wyborów do Sejmu w regionie. W 2011 r. Niesiołowski zdobywa 37 tys. głosów. Ale już w ostatnich wyborach w 2015 roku „tylko” 29,3 tys. Cztery lata temu faworytem wyborców okazał się obecny szef lubuskiej Platformy Waldemar Sługocki z ponad 61 tys. głosów.

Niesiołowski był wówczas polityczną gwiazdą, postacią barwną, agresywnym napastnikiem, którego zadaniem było zniszczenie przeciwnika. Jego pozycję budował życiorys. Belwederski profesor biologii, siedem lat więzienia w latach 70. za „próbę obalenia siłą ustroju PRL”. Jego organizacja Ruch miała zamiar podpalić kultowe dla minionej władzy muzeum Lenina w Poroninie. Później internowanie w stanie wojennym. Do tego jeden ze współzałożycieli ZChN, poseł na Sejm od 1989 r., później bliski współpracownik Tuska, człowiek do zadań specjalnych.

Prominentnego działacza PO pytamy, jak to z tym Niesiołowskim było. Transfer gwiazdy czy też umieszczenie znanego polityka w regionie, w którym nie mógł przegrać.

- Ani jedno, ani drugie - słyszymy. - W Łodzi, skąd pochodzi i gdzie mieszka poseł, Platforma była tak mocna, że lista okazywała się zbyt krótka. Stąd pomysł, aby go nam wrzucić.

Sam Niesiołowski skłaniał się ku roli gwiazdora. Jak opowiadał w jednym z wywiadów o kandydowanie w Zielonej Górze prosił go sam Tusk, któremu brakowało wyraźnego lidera w Lubuskiem. Gwiazdy.

Polityk wyrazisty

Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli, mówi krótko: - Za posłem Niesiołowskim nigdy nie przepadałem. Dowodów na to nie trzeba zresztą zbyt długo szukać. Kilka lat temu prezydent stwierdził, że Niesiołowski jest „bezużytecznym specjalistą od much i motyli, z zerową korzyścią dla woj. lubuskiego”. Ten z kolei odpowiedział, że lubuski samorządowiec prezentuje poziom szamba.

- Jestem generalnie przeciwnikiem tzw. spadochroniarzy, którzy na siłę są ściągani i lądują na listach wyborczych - tłumaczy Tyszkiewicz. - Parlamentarzysta powinien się identyfikować z regionem, czuć jego puls, angażować się w jego sprawy. Czy ten poseł zrobił coś dobrego dla regionu? Ja jako prezydent miasta nic o tym nie wiem. Był obojętny. I nie chodzi nawet o to, aby coś nam załatwił. Bo ja nienawidzę tego polskiego załatwiania, szukania dojść po linii partyjno-towarzyskiej. Bardziej mam żal, że nie dbał o interes Polski zachodniej. Dlaczego pozwolono na to, by wagony pieniędzy jechały do Polski wschodniej, na Śląsk, Wybrzeże, a Nową Solą, która po upadku Odry i Dozametu przymierała głodem, nie zainteresował się nawet pies z kulawą nogą.

Samorządowcy i przedsiębiorcy od lat oceniają „przydatność” 15 lubuskich parlamentarzystów. W rankingu Niesiołowski zawsze zajmuje ostatnie miejsce.

Obecny lider Platformy, Waldemar Sługocki, pytany o ocenę Niesiołowskiego jako lubuskiego parlamentarzysty, odpowiedział więcej niż dyplomatycznie, że o ludziach stara się mówić dobrze, albo milczeć. I umilkł.

- Wyrazisty polityk, zasłużony dla demokracji i dla naszego regionu, cieszący się bardzo dużym poparciem wyborców, jako człowiek bardzo sympatyczny - wylicza marszałek Polak. - Cóż, może rzeczywiście nie rzucał się u nas w oczy, bo i nie starał się w Lubuskiem o medialny poklask. Natomiast w kuluarach lobbował na rzecz regionu, sama często korzystałam z jego kontaktów, aby móc spotkać się, na przykład, z którymś z ministrów. Pani marszałek dodaje, że jako polityk z dostępem do Donalda Tuska Niesiołowski faktycznie mógł więcej, chociażby przy okazji tworzenia kontraktu wojewódzkiego. Ale miał przecież swój udział i przy ściągnięciu do naszego regionu leopardów z niemieckiego demobilu, i przy lobbowaniu na rzecz „trójki”, na której próbowano postawić już krzyżyk. Ostatnio rzeczywiście nieco dystansował się od regionu…

Region z dystansu

Tymczasem ze strony internetowej Stefana Niesiołowskiego, w połowie nieaktywnej, wynika, że główne jego zasługi poselskie opierają się na dokonaniach w Lubuskiem: sprowadzenie leopardów do Żagania i rozwój tamtejszej jednostki wojskowej, sprzęt medyczny dla szpitala w Gorzowie i praca na rzecz oddłużenia tego szpitala, oczyszczalnia w gminie Witnica, powstanie Wydziału Lekarskiego na Uniwersytecie Zielonogórskim, budowa drogi S-3, a także skrzyżowania w Jordanowie, budowa zjazdu z A-2 do Łagowa, remont pałacu biskupiego w Gorzowie, a także dofinansowanie renowacji innych zabytków sakralnych.

Nie, nie pomniejszamy sukcesów posła, ale jak tak się zastanowić to do sukces „trójki” przykleił się nawet obecny premier. Ponieważ jednak pilnie śledziliśmy historię budowy „trójki” wiemy, że jeśli już, to medale należą się obecnemu europarlamentarzyście Bogusławowi Liberadzkiemu i samorządowi województwa lubuskiego. Z sukcesów z leopardami w Żaganiu też nic nie wynikło, a miały się dziać cuda gospodarcze. Leopardy rdzewieją pod Warszawą. No, ale to już zasługa Antoniego Macierewicza, polityka równie medialnego jak nasz bohater.

- Rozumiem, że ze sprowadzeniem tych czołgów przez niego to jakiś żart? - śmieje się prominentny działacz PO. - Leopardy trafiły jakby z rozdzielnika, żaden polityk nie mógł indywidualnie czegoś takiego załatwić, byliśmy na to za ciency. Czym zapisał się ten poseł w regionie? Siał w Platformie zamęt, trzymał się jednej frakcji, pośrednio powodował niepotrzebne tarcia i zgrzyty w łonie partii.

Marszałek Polak nie zgadza się z tym zarzutem. Jak mówi, nawet na regionalnych konwencjach poseł Stefan raczej proszony był o uwagi na temat polityki w stołecznym, centralnym wydaniu, a terenowymi personaliami zdecydowanie się nie zajmował. Inny działacz PO mówi to samo, ale przyznaje, że oczywiście do niektórych polityków było mu bliżej. Jedno, co dobre - przynajmniej z punktu widzenia Platformy - nie próbowali mu nawet podskoczyć lubuscy politycy konkurencyjnych partii. Szybko uznali, że to nie ta liga i na dłuższą metę słownej szermierki nie wygrają ze znanym politycznym harcownikiem.

Wychylił się raz poseł Jerzy Materna z PiS, który na FB napisał: „Niesiołowski kiedyś się doigra i ktoś mu kiedyś z Pisowskiej Watahy wieczorem, między blokami, resztę zębów wytłucze”. Wpis komentujący jedną z debat smoleńskich jak szybko się pojawił, tak jeszcze szybciej został przez posła usunięty.

Wartość dodana

- Mam o pośle Niesiołowskim jak najlepsze zdanie, jako lubuski poseł bez wątpienia był dla regionu wartością dodaną - Bożenna Bukiewicz (PO), która uchodziła za polityczną pupilkę Niesiołowskiego. - Zasłużony polityk, patriota. Spotykał się chętnie z ludźmi, wspierał nas przy budowie „trójki”, batalii o mosty, mogliśmy na niego liczyć.

- Podobno to właśnie pani zasugerowała Niesiołowskiemu, ze względów wizerunkowych, aby wakacje spędzał u nas, w Łagowie Lubuskim?

- To nie było tak. Sam zapytał, gdzie warto u nas spędzać wakacje. Podpowiedziałam mu Łagów, gdyż jest to moje ulubione miejsce, gdzie często bywam z rodziną. Zresztą tym miejscem zaraził on kilka innych osób z Łodzi, które teraz często do nas przyjeżdżają.

I właśnie tam, w sierpniu 2009 roku, spotkałem posła Niesiołowskim. Był na urlopie. Relaksował się na rowerze wodnym. Wszyscy wokół fotografowali się z nim, jak z białym misiem na zakopiańskich Krupówkach. Zapytałem, co poseł zrobił dla regionu. „Posługując się sportowym słownictwem, meczu nie da się wygrać w pojedynkę. Mnie może najbardziej widać, ponieważ jestem posłem medialnym, politycznym. Inni zajmują się sprawami bardziej szczegółowymi. Skuteczność? Pieniądze na Jezioro Sławskie, Ujście Warty, ustawa winiarska, remont pałacu biskupiego, wysiłki na rzecz renowacji świątyń w Rokitnie i Paradyżu, wsparcie dla klubów sportowych, inwestycje tajwańskie w regionie... Wreszcie sukcesem regionu jest wybór lubuskiego europosła Artura Zasady. Tego nikt się nie spodziewał” - usłyszałem.

I jeszcze pytanie o nasze, wyborców, poczucie niedosytu. „Dlaczego? Parlamentarzyści nie są od... załatwiania lokalnych spraw. Ale od stanowienia prawa. I o tym wyborcy często zapominają. Oczywiście staramy się reprezentować naszych wyborców, ale tzw. załatwianie, bardzo popularne w naszym kraju, nie jest naszym zadaniem” - odpowiedział Niesiołowski.

Politolog, profesor Łukasz Młyńczyk tłumaczy istotę spadochroniarstwa politycznego.

- Nie uważam, że wystawianie „obcych” w regionach jest złem samym w sobie, ponieważ polityczna siła regionu jest funkcją rozpoznawalności jego posłów i senatorów - komentuje. - Jeśli nie ma własnych, kupuje się obcych, trochę właśnie jak w piłce nożnej. Liczy się zwycięstwo za wszelką cenę. Jeśli dodamy do tego program wyborczy partii, który z natury rzeczy raczej jest branżowy i aregionalny, to bycie reprezentantem województwa z dziada pradziada traci na znaczeniu.

Zdaniem politologa inaczej zatem można oceniać konkretny przypadek posła Niesiołowskiego, a jeszcze odmiennie przywożenie kandydatów w teczce. Z punktu widzenia partii liczy się przecież jej dobry wynik w regionie. Taki za pierwszym razem zagwarantował Stefan Niesiołowski. Pociągając za sobą choćby samorządowca Marka Cebulę z relatywnie niewielką liczbą głosów, ale z całą pewnością człowieka związanego mocno z regionem. Kalkulacja partii dotyczy też możliwości poparcia, jakie gwarantuje lider, a takiego raczej trudno było widzieć w Bożennie Bukiewicz, zatem decyzja taka politycznie się broniła. Samo reprezentowanie Lubuskiego przez Stefana Niesiołowskiego nie sposób ocenić, ponieważ nie sposób mierzyć tego, czego kompletnie nie było. Dla województwa to z całą pewnością zmarnowany mandat. Był posłem eksterytorialnym, pieszczochem mediów, dbającym o własną biografię. Pewnie w Zielonej Górze zgubiłby się bez przewodnika. Czy był skuteczny dla samej partii, nie wiemy, bo o to należałoby pytać Tuska i Schetynę...

Nie pojawił się

Jarosław Nieradka, dyrektor biura Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej, nie chce oceniać tego konkretnego posła. - Ale jestem przeciwnikiem umieszczania polityków spoza regionu na „jedynkach” list - mówi. - Ta pozycja to przynajmniej 20 proc. handicapu w wyścigu o głosy. Tymczasem ta osoba nie żyje tutaj, nie posyła dzieci czy wnuków do szkoły, nie robi zakupów, nie żyje sprawami tego regionu. Wybierajmy naszych. Ale co charakterystyczne… Stefan Niesiołowski uzyskał u nas rekordowe wyniki. Czyli wyborcy nie kierowali się - przepraszam za porównanie - jakością produktu, ale znaną marką. Nazwiskiem.

- Czy kiedyś poseł Niesiołowski zawiódł?

- Chociażby przy naszej miedziowej kampanii. Podpisali się wszyscy nasi parlamentarzyści - wiedzieli, że to niezwykła szansa dla regionu - oprócz pana Niesiołowskiego. Mimo zaproszeń nie pojawił się na żadnym spotkaniu…

Zobacz też wideo: Prokuratura o zarzutach dla Niesiołowskiego: przyjmował korzyści osobiste

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska