Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stelmet wygrywa po ciężkiej walce [ZDJĘCIA]

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
James Florence
James Florence Mariusz Kapała / GL
Dawno już nie było tak emocjonującej końcówki

Jeśli kibice oczekiwali wielkich emocji otrzymali je w niedzielny wieczór . Mogli też się radować ze zwycięstwa, które pozwala Stelmetowi BC realnie myśleć o zajęciu pierwszego miejsca przed play offem. To pozytywy niedzielnego meczu. Czy mimo zwycięstwa trzeba się martwić? Może nie aż martwić , ale pewne obawy czy nasza drużyna wróciła już na dobre tory nie zostały rozwiane. To prawda, że ekipa ze Słupska zajmuje niższe miejsce niż na to zasługuje i jest bardzo groźnym zespołem, ale Stelmet ze swoim potencjałem nie powinien się aż tak męczyć i drżeć do końca o zwycięstwo.

Przed meczem okazało się, że temat Jamesa Florence’a czyli jego ewentualnego odejścia jest zamknięty i Amerykanin zostaje w Zielonej Górze. Wszyscy byli ciekawi jak spisze się w tym meczu. Do 37 minuty nie pokazywał nic ponad to co do tej pory. Jednak w samej końcówce pokazał błysk i w sumie dzięki niemu wygraliśmy. Jeśli w kolejnych meczach zagra podobnie jak w końcówce możemy jeszcze mieć z niego pociechę.

Goście przyjechali do Zielonej Góry nastawieni na sukces. Jednak na początku przeważał Stelmet. Prowadziliśmy 7:2, by potem bardzo szybko roztrwonić przewagę. Nie trafialiśmy, mieliśmy kłopoty w obronie. Rywale z tego skorzystali i w 9 min, po trójce Łukasza Seweryna prowadzili już 24:15. Potem jednak odrobiliśmy nieco strat. Drugą kwartę zaczęliśmy bardzo źle. Nic nam nie wychodziło. Dość powiedzieć, że przez prawie pięć minut nie mogliśmy zdobyć punktu. Na nasze szczęście Energa Czarni też mieli problemy w ofensywie. Goście więc uciekli, ale ,,tylko”na 13 punktów (33:20 po rzucie Davida Kravisha). Co ciekawe nasz zespół tak jak słabował, tak w pewnym momencie się podniósł, zebrał w sobie i zaczął wreszcie grać lepiej. Niemal błyskawicznie odrobiliśmy straty i po trafieniu Vladimira Dragicevicia znów objęliśmy prowadzenie 40:38. Cały czas czekaliśmy na przełamanie. Na moment kiedy wybronimy akcję, trafimy trójkę, zabierzemy rywalom piłkę, znów trafimy i odbierzemy im ochotę do walki. Było ku temu wiele znakomitych okazji, ale nic takiego nie następowało. Ciagle nasza przewaga oscylowała wokół dwóch, trzech punktów. Kiedy w 33 min po pięknej asyście Łukasza Koszarka i wsadzie Armaniego Moore’a wygrywaliśmy 66:59 wydawało się, że to jest ten długo oczekiwany moment. Teraz odskoczymy, trafimy jeszcze kilka razy i skończymy ten mecz z dziesięciopunktową przewagą. Nic z tego. Znów była seria błędów, zgubionych piłek, niecelnych rzutów. W efekcie w 38 min przegrywaliśmy 67:70.

Na szczęście nastąpił wspomniany błysk Florence’a. Amerykanin wjechał pod kosz i trafił. Potem dwa razy z trudnych pozycji rzucił za trzy . Rywale jednak ciągle byli w grze, czyli mieli minimalną stratę i jeszcze mogli ten mecz wygrać. Ostatnie 30 sekund ciągnęło się bardzo długo. Goście faulowali, nasi wykonywali rzuty osobiste. Na szczęście trafialiśmy. Trzeba przyznać, że tak gorącej końcówki dawno nie było w Zielonej Górze. Na trzy sekundy przed syreną Chavaughn Lewis wjechał na nasz kosz, zdobył dwa punkty, a że był faulowany dorzucił jeden z wolnego. Było tylko 79:78. Rywale sfaulowali Koszarka. Kapitan trafił z osobistych. Energa Czarni mieli jeszcze półtorej sekundy i piłkę. Rzucał Anthony Goods, ale na szczęście nie trafił. Dwa ważne punkty zostały w Zielonej Górze. W środę zaległy mecz z Polpharmą.

Kwarty: 20:24, 20:17, 18:16, 23:22
Stelmet BC: Dragicević 18, Kelati 14 (2), Koszarek 9 (1), Zamojski 2 oraz: Florence 16 (2), Djurisić 9 (1), Moore 7, Mokros 5, Hrycaniuk 2, Gruszecki 0.
Energa Czarni: Ginyard 16, Lewis 12, Surmacz 12 (2), Cesnauskis 8 (2) oraz: Goods 10 (2), Bachyński 6, Seweryn 3 (1), Dąbrowski 0
Sędziowali: Marek Ćmikiewicz (Wrocław), Robert Mordal ( Gliwice), Tomasz Trybalski (Rzeszów).
Widzów: 3.249

Czytaj też: Wygrana, o którą nie było łatwo [ZAPIS RELACJI LIVE]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska