MAGNOLIA PARK STILOIN GORZÓW WLKP. – BUDOWLANI MURZYNOWO 6:0 (1:0)
- Bramki zdobyli: Maliszewski (4), Fernezy (75), Grzybowski (81), Łaźniowski (84) oraz Sakai 2 (85 i 89 min).
Beniaminek z Murzynowo jest drużyną po przejściach. W zimowej przerwie trenera Mateusza Konefała (przeszedł do Warty Gorzów Wlkp.) zastąpił Tomasz Sobczak, do trzecioligowca z Gorzowa przeniosło się też kilku zawodników. Wszystko z powodu finansowych zawirowań, spowodowanych brakiem wypłat ze strony Dawida Kownackiego, który chciał zbudować w Murzynowie co najmniej trzecioligowy zespół. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, w minioną środę Kownacki zjawił się w Murzynowie i wypłacił zawodnikom 70 tys. ze 160 tys. zł, jakie im zalegał. Na więcej podobno nie mają już co liczyć.
Piorunująca końcówka Stilonu
Mecz aż do 75 min całkiem wyrównany. Co prawda gorzowianie już w 4 min objęli prowadzenie po uderzeniu pod poprzeczkę Łukasza Malinowskiego z pola karnego, ale potem przez długie minuty pod żadną bramką nie działo się nic ciekawego. Optyczna przewaga należała co prawda do miejscowych, lecz Budowlani sprawnie rozbijali wszystkie ataki rywali. A że sami prawie wcale nie angażowali się w ofensywne poczynania, więc Gabriel Łodziej w bramce Stilonu… srodze się wynudził.
Najciekawszy był ostatni kwadrans spotkania. Do trzech Japończyków, występujących w ekipie z Murzynowa (Atsushi Koyama, Shungaku Oguro i Kouki Suda) dołączył Takato Sakai. Tyle, że w barwach Stilonu. "Samuraj" znakomicie rozkręcił poczynania swego zespołu. Ataki gospodarzy nabrały wigoru, a skutecznością strzelecką popisało się czterech zawodników, którzy w komplecie pojawili się na boisku w drugiej połowie. Niewysokiego Miłosza Frela w bramce Budowlanych pokonali kolejno: Michał Fernezy w 75, Krzysztof Grzybowski w 81, Filip Łaźniowski w 84 oraz wspomniany już Sakai w 85 i 89 min. To był prawdziwy nokaut, po którym przyjezdni mogli tylko spuścić głowy i pokornie udać się pod prysznic…
Bartłomiej Wilcząb: - Zabrakło nam sił i wartościowych zmienników
Ciekawostką meczu był występ w barwach Budowlanych rodzinnego duetu: Bartłomieja (ojciec) i Franciszka (syn) Wilcząbów. Chwilę po ostatnim gwizdku sędziego straszy z panów powiedział nam:
- Stilon to klasowa drużyna, mająca dodatkowo możliwość dokonywania wartościowych zmian. Oni trenują przez cały tydzień, my maksimum cztery razy. W końcówce spotkania było widać różnicę w fizycznej dyspozycji obydwu zespołów. Nie mogliśmy wystąpić w pełnym składzie, ale wkrótce, po wyleczeniu kontuzji, dołączy do nas kilku młodych chłopaków. Pozostaje jeszcze kwestia ich piłkarskiego, powiedziałbym nawet ligowego ułożenia, lecz poradzimy sobie. Po jesiennej rundzie mamy tyle punktów, że bez problemów powinniśmy się utrzymać w czwartej lidze.
Łukasz Maliszewski: - Nie zabraknie nam motywacji
- Całą zimę trenowaliśmy na sztucznej nawierzchni, więc gra na trawie była dla nas sporą niewiadomą – argumentował z kolei kapitan Stilonu Łukasz Maliszewski. – Potrzebowaliśmy trochę czasu, by wejść w uderzenie, stąd bardzo wyrównany przez 75 minut przebieg spotkania. Dla nas najważniejsze było zdobycie trzech punktów. Nie daliśmy się zwieść opiniom, że zmierzymy się z bardzo młodym, nie rozumiejącym się jeszcze zespołem. Zagraliśmy na serio, z pełnym zaangażowaniem od pierwszej do ostatniej minuty. Na pewno mieliśmy przewagę w przygotowaniu motorycznym, bo pracujemy już z myślą o budowaniu formy na trzecią ligę. Na razie musimy jednak zwycięsko dokończyć występy w czwartej. Nie boję się o to, że w kolejnych spotkaniach zabraknie nam motywacji. Do każdego meczu będziemy przystępowali z chęcią odniesienia zwycięstwa.
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?