Iwona Żurek jest zdruzgotana. Jej mąż od czterech latach leży ciężko chory, ma miażdżycę obu nóg, nie wstaje z łóżka, jest po kilku zawałach, a na dodatek ma cukrzycę i jeszcze kilka chorób. - Jest inwalidą pierwszej grupy, nie może egzystować samodzielnie i wymaga stałej opieki. Ja sama jestem na rencie, a syn, który mieszka z nami stracił pracę i jest na bezrobociu.
W bloku, który należy do Spółdzielni Mieszkaniowej "Włókniarz" mieszkamy od 17 lat. Kłopoty się zaczęły, kiedy poręczyłam jednemu z synów kredyt w banku w wysokości 52 tys. zł. Zabezpieczeniem było nasze mieszkanie. Na początku syn spłacał, ale później przestał i pieniądze przepuścił. Od dwóch lat mieszka zagranicą i nie ma zamiaru spłacić długu, nie przesłał nam ani grosza - opowiada pani Żurek.
Kiedy bank nie mógł dłużej czekać upomniała się o swoje i mieszkanie wystawiono do licytacji. - Nasza spółdzielnia odkupiła lokal od komornika za 68 tys. zł - mówi Helena Drapała, zarządca Spółdzielni Mieszkaniowej "Włókniarz". Ta kwota została jednak od razu zajęta przez bank, w którym zdeponowano hipotekę.
Teraz będziemy szukać kupca na ten lokal. Na domiar złego właścicielka mieszkania nie była w stanie spłacać opłat z tytułu użytkowania mieszkania. Zaległości urosły do 20 tys. zł., a pieniędzy nie mogliśmy odzyskać. Skierowaliśmy sprawę do sądu, który wydał wyrok o eksmisję i nakazał miastu przyznanie lokalu socjalnego pani Żurek - dodaje Drapała.
- Zaproponowano mi mieszkanie socjalne na poddaszu, zaledwie pokój i kuchnia. Jak tam zmieścimy się we trójkę z synem i chorym mężem? Na dodatek toaleta jest na parterze. Ja oglądałam to mieszkanie i doszłam do wniosku, że nie nadaje się do naszych potrzeb. Poszłam i oddałam klucze, wolę mieszkać pod namiotem - opowiada I. Żurek.
- Ustawa o ochronę lokatora mówi, że na jedną osobę w pokoju musi przypadać 5 m. kw. powierzchni mieszkalnej - wyjaśnia Krzysztof Jarosz, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej. - W tym konkretnym przypadku pokój ma 17 m. kw., czyli norma jest zachowana. Jeżeli ta pani nie przyjmie proponowanego lokalu socjalnego, może się liczyć z przymusowym wykonaniem wyroku eksmisyjnego.
- Jedyną radę, jaką mogę dać tej pani, żeby sama wykonała wyrok sądu o eksmisję i przeprowadziła się do wskazanego lokalu - mówi Dorota Nieciecka, komornik sądowy. - W przeciwnym razie zostanie wyeksmitowana przymusowo i poniesie dodatkowe koszty w wysokości ok. 3 tys. zł.
- Lokatorzy mieszkań własnościowych uważają, że nie muszą płacić za użytkowanie lokalu. Mam już kolejne dwa wyroki o eksmisję, które niebawem zostaną wykonane - zaznacza H. Drapała.
- Mamy dużo przypadków eksmisji osób, które poręczyli swoim majątkiem spłacenie długu osób bliskich albo znajomych. Nie ma przepisu prawnego, który uratowałby taką osobę przed odpowiedzialnością. Każde poręczenie kredytu wiąże się z ryzykiem, więc jeżeli już chcemy poręczyć to najwyżej taka kwotę, która mieści się w naszych dochodach - radzi D. Nieciecka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?