Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strasznie im ciasno

Krzysztof Zawicki
- Chciałbym mieć własny pokój - mówi dziewięcioletni Radek Lemanowicz. - Teraz w tej ciasnocie trudno nam się z rodzicami pomieścić.
- Chciałbym mieć własny pokój - mówi dziewięcioletni Radek Lemanowicz. - Teraz w tej ciasnocie trudno nam się z rodzicami pomieścić. fot. Krzysztof Zawicki
17 metrów kwadratowych mieszkania musi wystarczyć na trzy osoby.

Pralka stoi w piwnicy, bo w domu nie ma miejsca. Lodówka jest na korytarzu, a w kuchni nie mieści się stół - w takich warunkach mieszkają z niepełnosprawnym dzieckiem państwo Lemanowiczowie.

Mieszkanko w jednym z budynków przy ul. Chopina ma 17 metrów kw. Pokój, w którym mieszkają liczy 12. W miniaturowym korytarzyku stoi lodówka, gdyż nie ma dla niej miejsca w podobnej wielkości kuchni. Z kolei w pomieszczeniu kuchennym można jedynie coś ugotować i umyć naczynia. Usiąść na czym i przy czym nie ma. Po prostu stół i krzesła już się nie mieszczą.

Uciążliwości związane z ciasnotą pogarsza jeszcze choroba syna państwo Lemanowiczów. Chłopak jest dzieckiem specjalnej troski.

Chcą zamiany

- W tych warunkach jest bardzo trudno żyć - opowiada Anna Lemanowicz. - W kuchni nie mamy gdzie jeść, a gdy robię pranie, to mąż musi mi przynosić pralkę z piwnicy. Jeżeli mąż jest w pracy, to piorę ręcznie.

- Radek wymaga odpoczynku i rehabilitacji - dodaje mama. - Zgodnie z zaleceniami lekarza chodzi spać o ósmej wieczorem. Siłą rzeczy my też musimy to robić. Nie możemy z mężem porozmawiać ani pooglądać telewizji.

W 2004 r. Lemanowiczowie wystąpili do wydziału komunalnego urzędu miasta z wnioskiem o zamianę mieszkania na większe. - Odpisano nam, że mamy zabezpieczone potrzeby mieszkaniowe i z tego względu nie możemy ubiegać się o drugi lokal z zasobów komunalnych - mówi Andrzej Lemanowicz.

Nie ma gdzie spać

Następnie zwrócili się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz Powiatowemu Centrum Pomocy Rodzinie. Opinia wystawiona przez pracownika socjalnego MOPS brzmi jednoznacznie: "...Mieszkanie nie jest dostosowane do potrzeb rodziny i nie pozwala na jej prawidłowe funkcjonowanie. Pan Lemanowicz jest jedynym żywicielem rodziny. Pracuje zawodowo w systemie zmianowym i w jednym pomieszczeniu nie ma możliwości na wypoczynek po nocnych zmianach".

W 2005 r. rodzina o przyznanie większego mieszkania wystąpiła do Spółdzielni Mieszkaniowej Nadodrze. Wniosek poparło PCPR. Okazało się jednak, że zgodnie z regulaminem spółdzielni, chęć wstąpienia w jej szeregi nie daje uprawnień do otrzymania mieszkania. - Nie mogliśmy tego zrobić, ale w listopadzie 2005 roku rada nadzorcza podjęła decyzję o możliwości sprzedaży mieszkania bez procedury przetargowej - informuje rzecznik spółdzielni Adam Borysiewicz. - Państwo Lemanowiczowie dostali od nas taką wiadomość, ale nie skontaktowali się już z nami i to mieszkanie zostało sprzedane komuś innemu.

Wszystko od nowa

- To prawda - mówi pani Anna. - Jednak nowy lokal był tylko o dwa metry większy, czyli niewiele byśmy na tym zyskali i do tego w wieżowcu.

Lemanowiczowie w styczniu tego roku znów wystąpili do spółdzielni o mieszkanie. - Ponownie uruchomimy procedury związane z uzyskaniem zgody na bezprzetargową sprzedaż - informuje A. Borysiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska