Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straż jeszcze miejska? A może już drogowa?

Michał Szczęch 68 359 57 32 [email protected]
Nowiutka, srebrna skoda fabia za 41 tysięcy zł przyjechała prosto z salonu. A w niej sprzęt do pomiaru prędkości, wart 65 tys. zł.
Nowiutka, srebrna skoda fabia za 41 tysięcy zł przyjechała prosto z salonu. A w niej sprzęt do pomiaru prędkości, wart 65 tys. zł. Michał Szczęch
Ponad 100 tys. zł wydał magistrat na fotoradar i samochód dla straży miejskiej. Mają skuteczniej łapać autodrani. - Chuligani grasują po mieście, a strażnicy pójdą na drogi? - oburza się Genowefa Bojarojć.

Najnowszy nabytek to skoda fabia w wersji combi. - Taki najprostszy model, za 41 tysięcy, żeby budżetu nie obciążyć - przyznaje komendant Leszek Wudarzewski.
Auto, prosto z salonu, urząd wyposażył też w fotoradar laserowy, rejestrujący kierowców przekraczających prędkość. - Amerykański, krótkich filmików pomieścić może nawet trzy tysiące! - zachwalają funkcjonariusze. Koszt takiego urządzenia? 65 tys. zł...

- Laser kupiono w ramach przetargu. Zazwyczaj takie cacka ponad 100 tysięcy kosztują - wyjaśnia komendant. Dodaje również, że dawniej magistrat płacił rocznie 100 tys. zł za wynajem podobnego urządzenia. - A teraz mamy je na własność - mówi. Po co miejskiej straży taki sprzęt?

- No jak to po co? Żeby drogi monitować - twierdzi L. Wudarzewski. Bo nie każdy pewnie wie, że zmieniły się przepisy w uprawnieniach strażników. Mogą oni, podobnie jak policjanci, zatrzymywać rozpędzonych autodrani. Mogą wystawiać mandaty na drogach, z których pieniądze wpływają do budżetu miasta i idą na naprawę dróg i chodników. A w Krośnie pieniądze to właściwie wpływały.

Mandaty na pół miliona złotych

I to nie małe. W zeszłym roku takich mandatów strażnicy wystawili w gminie niemal na pół miliona! Ale wynajmowany fotoradar pracował często. W tym roku, przez cztery miesiące, do kasy miasta wpłynęło niewiele ponad 8 tysięcy zł. Bo nowy laser, póki co, przeważnie leży w szafie. Podobno niedługo ma być w użyciu.

Krośnieńscy strażnicy miejscy strzegą jedynie dróg powiatowych i gminnych. Trwają jednak uzgodnienia, by strzegli również szos wojewódzkich i krajowych. - No tak. Więcej dróg to więcej potencjalnych mandatów - zauważa z ironią pan Wojtek, mieszkaniec ulicy Poznańskiej. - I jeszcze mniejsze bezpieczeństwo w zaułkach - dodaje.

Strażników miejskich w Krośnie jest tylko sześciu. Mają obsługiwać całą gminę. - W sumie 21 miejscowości jest na naszej głowie - przyznaje Wudarzewski. Okazuje się, że naboru na nowych strażników w najbliższym czasie nie będzie. Powód? Zły stan budżetu gminy. - Po co w takim razie kolejne obowiązki dla strażników, skoro jest ich niewielu i samego Krosna nie potrafią upilnować? - pyta Genowefa Bojarojć.

Chuligani grasują po mieście

- Chuligani grasują po Krośnie. Rozwalają ławki przy promenadzie, dewastują park - zauważa pani Genowefa. - Warto też przejść się od Horexu do ulicy Łukasiewicza. - mówi. - Pełno tam pijaków siedzi. Załatwiają się, brudzą. Dlaczego nikt nie robi z nimi porządku? Strażników nie widać. Hulaj dusza, piekła nie ma!

Zdaniem mieszkańców, spotkać strażników na ulicach miasta to jak trafić szóstkę w totka. Bo czy sześć osób jest w stanie być w każdym miejscu na czas, upilnować miasto, okoliczne wsie, a teraz jeszcze drogi? - Dziennie pokonujemy nawet 10 kilometrów piechotą - usprawiedliwiają się funkcjonariusze. - Ale faktycznie jest nas za mało.
Ale mają strażnicy i nowy samochód, i urządzenie do pomiaru prędkości. Laserowe do tego. Choć sam komendant zaznacza: - Priorytetem straży jest patrolowanie parków, skwerów i ciemnych zaułków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska