Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy mieli ręce pełne roboty podczas burzy w Nowej Soli

Filip Pobihuszka
Filip Pobihuszka
W niektórych miejscach samochody z konieczności musiały udawać amfibie. Na zdjęciu ul. Kaszubska w Nowej Soli
W niektórych miejscach samochody z konieczności musiały udawać amfibie. Na zdjęciu ul. Kaszubska w Nowej Soli Edward Gurban
Były pioruny, grzmoty, sporej wielkości grad i oczywiście mnóstwo wody lejącej się z nieba. Na szczęście straty były stosunkowo niewielkie

Do minionego poniedziałku można było mówić, że lipcowe burze omijały Nową Sól. Niektórzy widzą w tym zasługę Odry, która „odpycha” większość nadciągających nad miasto chmur. Tym razem jednak tydzień zaczął się od potężnej ulewy, która bardzo szybko sparaliżowała część nowosolskich ulic. – Jak lunęło, to cała Piłsudskiego pływała – opowiada pani Marta, która dodzwoniła się do naszej redakcji. – Samochody brodziły w wodzie, zanurzone były tak gdzieś do połowy koła. Może więcej – opisuje. - Studzienki kompletnie nie wyrabiały z odprowadzaniem takich ilości wody - dodaje nasza Czytelniczka.

Mieszkańców straszyły nie tylko pioruny i grzmoty. Poniedziałkowa burza miała też epizod gradowy, na szczęście zbyt krótki i niezbyt intensywny by wyrządzić znaczące szkody. Nie zmienia to jednak faktu, że średnica gradzin dochodziła do 15 mm.

- Mieliśmy w sumie 19 zdarzeń związanych z tą nawałnicą. To pierwsza taka od jakiegoś czasu, bo te poprzednie nas szczęśliwie omijały – mówi st. kpt. Sławomir Ozgowicz, wicekomendant nowosolskiej straży pożarnej. - Dość dużo było zgłoszeń w jednym momencie, dyżurny aż zapisywał to sobie na kartach bo jednostka jeździła z miejsca na miejsce. Głownie Nowa Sól, ale zdarzały się też inne miejscowości – wyjaśnia.

Incydenty które warto odnotować, to z pewnością podtopienia magazynów dwóch marketów – w Nowej Soli i Bytomiu Odrzańskim. Oprócz tego zdarzały się tylko drobne podtopienia piwnic, z odpompowywaniem których strażacy radzili sobie na bieżąco.

- Najpoważniejsze zdarzenie, z którym borykaliśmy się najdłużej, miało miejsce w Nowej Soli, na ul. Sienkiewicza, ok. godz. 19.30 – opowiada st. kpt. Ozgowicz. - Najprawdopodobniej piorun uderzył tam w drzewo, 120-letni dąb. W związku z tym, że pojawiło się zagrożenie, bo drzewo mogło w każdej chwili upaść, strażacy musieli ten dąb prawie w całości wyciąć przy użyciu podnośnika – wyjaśnia wiceszef nowosolskich strażaków. - To była najdłuższa akcja, gdzie brały udział trzy jednostki z Nowej Soli. Całość trwała 3,5 godziny – dodaje.

Oprócz tego odnotowano trzy przypadki zwalenia się drzew na drogę: w Przyborowie, Broniszowie i Jesionce.

O to, czy podczas tak gwałtownych opadów dobrze zadziałała powiatowa melioracja, zapytałem Jerzego Malickiego, kierownika nowosolskiego inspektoratu Lubuskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. - Jeżeli chodzi o poniedziałkową burzę, to nie dotarły do mnie żadne niepokojące sygnały – uspokaja. - Cieki są drożne, bo w tamtym roku wszystko na terenie powiatu było konserwowane. A następna konserwacja jesienią – dodaje.

Czytaj też: Lunęło na północy lubuskiego, a potem na południu [WIDEO, ZDJĘCIA]

Zobacz: POGODA: Prognoza pogody na środę, 12 lipca 2017 dla lubuskich miast

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska