Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy z Witnicy dostali wadliwy wóz. Sprawę bada prokuratura

Redakcja
- Ten wóz, który zakupiła nam gmina, jest kompletnie bezużyteczny - mówią strażacy.
- Ten wóz, który zakupiła nam gmina, jest kompletnie bezużyteczny - mówią strażacy. arch. "GL"
Były wiceburmistrz Witnicy Przemysław J. i obecny Paweł Ł. są podejrzani o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień podczas zakupu wozu dla strażaków.

Ten wóz, który zakupiła nam gmina, do niczego się nie nadaje. Jest kompletnie bezużyteczny. I mamy odgórny zakaz, by z niego korzystać. Władze bardziej by nam pomogły, kupując zwykłego busa na 9 osób. Wystarczyłoby dodać belkę, napisać „STRAŻ” i moglibyśmy tym jeździć. A tak? Stoi u nas na stanie zmarnowane 140 tys. zł - mówi Krzysztof Świstel, prezes OSP w Witnicy.

Przez te „zmarnowane 140 tys. zł” w gorzowskiej prokuraturze toczy się postępowanie w sprawie „niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień w trakcie realizacji zakupu samochodu pożarniczego dla OSP Witnica”. Prokuratura stawia też zarzut „poświadczenia nieprawdy w celu zdobycia dofinansowania na zakup wozu”. Gorzowska prokuratura przedstawiła zarzuty zastępcy burmistrza Witnicy Pawłowi Ł., byłemu wiceburmistrzowi, a obecnie prezesowi MZK w Witnicy - Przemysławowi J., a także Urszuli Z.

Strażakom wozu aż żal...

Wróćmy do początku. Do otwarcia Regionalnego Centrum Ratownictwa w Witnicy doszło w 2011 r. Centrum powstało m.in. dzięki unijnym dotacjom. Jak twierdzą strażacy, pieniądze przyznawane były w euro, a kurs waluty na przestrzeni lat tyle razy się zmienił, że w końcu okazało się, że na centrum udało się nieco zaoszczędzić.

- Została nadwyżka. Żal było oddawać, lepiej było ją wykorzystać. No to wpadli burmistrzowie na pomysł, że zakupią wóz. I dobrze. Szkoda tylko, że nas nie słuchali i kupili coś, co nie może się nawet poruszać po drodze, bo stwarza niebezpieczeństwo - słyszymy w OSP.

Szef strażaków podkreśla: - Myśleliśmy początkowo o zakupie większego wozu. Ale zbagatelizowano nasze sugestie. W końcu przyszedł ten samochód, całkowicie niesprawny. Jest przeciążony, źle wyważony, nie nadaje się do ruchu. Mówiliśmy to burmistrzowi, ale nie słuchał się - mówi Świstel. W samochodzie, którym strażacy mieli jeździć na akcje, początkowo wykryto... 26 usterek! Później wóz oddano do naprawy i wrócił już „tylko” z kilkunastoma wadami. - Przedstawialiśmy specyfikację wozu, jakiego oczekiwaliśmy. Ale nic z tym nie zrobiono. Rzeczoznawca, który oglądał wóz, powiedział, że nie możemy nim w ogóle jeździć - tłumaczy prezes witnickich ochotników.

Korzystać z wozu strażacy nie mogą też ze względu na służbową dyspozycję. - Komendant wojewódzki po otrzymaniu pisma z prokuratury, w którym biegły określa, że wóz nie nadaje się do użytku i zagraża bezpieczeństwu ratowników, a także innych użytkowników drogi, zdecydował się na wycofanie tego pojazdu z podziału bojowego. Nie może być on dysponowany do działań ratowniczych - mówi Dariusz Szymura, rzecznik lubuskiej straży.

Kolejną zagadkową kwestią jest zakup przez gminę drugiego wozu, już droższego, bo wartego ponad 200 tys. zł. - Tego wozu nawet nie mamy na stanie. Nie należy on do nas. A do czego jest wykorzystywany? To kolejna zagadka - mówi szef OSP.

Druga strona milczy

Chcieliśmy dowiedzieć się od wiceburmistrzów, dlaczego zdecydowano się na zakup nowych wozów dla strażaków. Chcieliśmy zapytać też o to, dlaczego pierwszy wóz miał aż tyle wad oraz dlaczego nie kupiono takiego sprzętu, jakiego oczekiwali strażacy. Skąd pochodziły pieniądze? Co teraz stanie się z bezużytecznym wozem za 140 tys. zł? A także... dlaczego na stanie gminy, a nie strażaków jest pojazd ratowników za ponad 200 tys. zł.

Mimo licznych prób nie udało nam się jednak porozmawiać z samymi zainteresowanymi. W ich imieniu głos zabrał Artur Rosiak, rzecznik magistratu. - Zarzuty są bezzasadne. To kolejny donos opozycji, który jest wynikiem czysto politycznych zagrywek. Biorąc pod uwagę prowadzone postępowanie, nie mogę odpowiedzieć też na żadne szczegółowe pytania, które dotyczą sprawy - wyjaśnił Rosiak.
- Może nie byłoby tej sprawy, gdyby nie fakt, że władza „olała” strażaków i nie słuchała ich zdania... - mówi szef OSP.

Czytaj również:Wichura łamała drzewa, zrywała dachy. Zielonogórscy strażacy mieli mnóstwo interwencji [ZDJĘCIA]

Zobacz też: Mercedes z 1970 r. to duma strażaków z OSP w Bogdańcu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska