Pożar domku przy ul. Świerczewskiego 89 zauważył o 15.20 mieszkający tam brat właścicielki, która przebywa za granicą. - Wracałem z zakupów, kiedy zauważyłem kłęby dymy wydobywające się z garażu, Od razu zadzwoniłem po straż - opowiadał w trakcie akcji gaśniczej.
Strażacy uratowali budynek, ale ogień wypalił volkswagena zaparkowanego w garażu na dolnej kondygnacji. Płomienie buchały aż na ulicę, a od gorąca popękały tynki w sąsiednich pomieszczeniach. Dwa zastępy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w kilka minut uporały się z pożarem, ale po zakończeniu strażacy-zawodowcy podkreślali, że akcja była bardzo niebezpieczna.
- Samochód miał instalację gazową. Na szczęście była szczelna. Paliły się już zawory, ale na szczęście nie doszło do eksplozji - mówi aspirant Albin Pihan, który kierował akcją gaśniczą.
Bohaterem dnia był D. Wasilewski, który z płonącego domu uratował wyżła. Suka Korona była tak wystraszona, że jeszcze pół godziny po akcji cała się trzęsła. Przyczynę pożaru ustalą biegli. - Nie wiem, jak mogło dojść do pożaru. - W samochodzie nie było akumulatora, a budynek był odłączony od prądu - mówi A. Pihan.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?