Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażak uratował Koronę

(dab)
- Ten pies mógł się udusić, bo wszystkie pomieszczenia były zadymione. Ja musiałem włożyć aparat tlenowy, żeby po niego wejść - mówi Dariusz Wasilewski.
- Ten pies mógł się udusić, bo wszystkie pomieszczenia były zadymione. Ja musiałem włożyć aparat tlenowy, żeby po niego wejść - mówi Dariusz Wasilewski. fot. Dariusz Brożek
Dziś po południu zapalił się domek jednorodzinny. Bohaterem akcji gaśniczej był Dariusz Wasilewski, który z płonącego budynku wyniósł wyżła.

Pożar domku przy ul. Świerczewskiego 89 zauważył o 15.20 mieszkający tam brat właścicielki, która przebywa za granicą. - Wracałem z zakupów, kiedy zauważyłem kłęby dymy wydobywające się z garażu, Od razu zadzwoniłem po straż - opowiadał w trakcie akcji gaśniczej.

Strażacy uratowali budynek, ale ogień wypalił volkswagena zaparkowanego w garażu na dolnej kondygnacji. Płomienie buchały aż na ulicę, a od gorąca popękały tynki w sąsiednich pomieszczeniach. Dwa zastępy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w kilka minut uporały się z pożarem, ale po zakończeniu strażacy-zawodowcy podkreślali, że akcja była bardzo niebezpieczna.

- Samochód miał instalację gazową. Na szczęście była szczelna. Paliły się już zawory, ale na szczęście nie doszło do eksplozji - mówi aspirant Albin Pihan, który kierował akcją gaśniczą.

Bohaterem dnia był D. Wasilewski, który z płonącego domu uratował wyżła. Suka Korona była tak wystraszona, że jeszcze pół godziny po akcji cała się trzęsła. Przyczynę pożaru ustalą biegli. - Nie wiem, jak mogło dojść do pożaru. - W samochodzie nie było akumulatora, a budynek był odłączony od prądu - mówi A. Pihan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska