Niebieskie sygnały świetlne, prawo przeszukania osobistych i podręcznych rzeczy, wyposażenie w paralizatory - to tylko niektóre dodatkowe uprawnienia, jakie przysługują od kilku dni miejskim strażnikom.
Jedni przeciw, drudzy za
- Jeszcze tego brakowało, chcą wyręczać policję, czy jak? - komentował mieszkaniec Słubic, który chciał pozostać anonimowy. - Do pilnowania porządku w mieście to wszystko nie jest im potrzebne, a na chuliganów wystarczy pałka - komentował.
Innego zdania była pani Maria (też nie chciała nazwiska w gazecie), która mieszka w centrum miasta. - Powinni mieć czym i jak szybko dojechać, a na miejscu skutecznie interweniować - podkreślała. Opowiadała, że przez rozwydrzoną młodzież, wieczorem i nocą w weekendy, nie da się spać. - Zbierają się sporymi grupami w parku na placu Przyjaźni i na ławkach pod blokami. Chodzą po mieście. Wrzeszczą, piją i niszczą co wpadnie im w ręce - opowiadała nam kobieta. - Co im zrobi gołymi rękami dwóch strażników? - pytała. Podkreślała, że powinni być oni dobrze wyposażeni i uzbrojeni. - Nie muszą przecież tego używać, ale na wielu taka świadomość na pewno podziała jak kubeł zimnej wody - twierdziła.
Nie chcą paralizatorów
Słubiccy funkcjonariusze straży miejskiej są zadowoleni z dodatkowych uprawnień. - To nam ułatwi pracę - mówił nam wczoraj komendant Zackiewicz. Podkreślał, że na tzw. kogucie szybciej można dotrzeć na miejsce interwencji. - Dlatego go zamontowaliśmy na naszym renault trafić, ale jeszcze nie używaliśmy, nie było takiej potrzeby - dodał.
- Na pewno też będą przydatne uprawnienia do przeszukania rzeczy osobistych i podręcznych bagaży osób, podejrzewanych o posiadanie niebezpiecznych przedmiotów. Dotąd po stwierdzeniu takiego faktu, musieliśmy wzywać policję, żeby przeprowadziła czynności, teraz możemy to zrobić sami - mówił W. Zackiewicz.
Na co jeszcze nowe prawo pozwala miejskim strażnikom?
- Wolno nam używać paralizatorów, ale nie mamy ich na wyposażeniu i nie przewiduję takich zakupów, bo nie widzę takiej potrzeby - stwierdził komendant. - Jesteśmy służbą przyjazną naszym mieszkańcom i nie zamierzamy używać tych przedmiotów - dodał. Także dlatego, choć prawo już wcześniej na to pozwalało, słubiccy strażnicy nie mają broni palnej. - Ona też nie jest nam potrzebna. Kiedy zachodzi potrzeba użycia siły, wystarczą kajdanki, a w skrajnych przypadkach - tzw. pałki wielofunkcyjne i miotacze gazu - podkreślał W. Zackiewicz.
Ani konnych patroli
Nowe przepisy zezwalają na konne patrole. - Z tego również nie skorzystamy - twierdzi komendant słubickich strażników. - Do szybkich akcji mamy motocykle i one nam się sprawdzają - dodał.
W Słubicach pracuje 15 strażników, którzy patrolują miasto od 6.00 do 22.00, a w weekendy, zwłaszcza z piątku na sobotę, także w nocy wspomagają policjantów.
Z czym strażnicy maja najwięcej problemów? - Z wandalizmem, z piciem alkoholu w miejscach publicznych i z nieprzestrzeganiem przez rowerzystów i pieszych przepisów ruchu drogowego - wylicza W. Zackiewicz. - A teraz, przed zbliżającym się nowym rokiem, z nieustającymi wybuchami petrad wieczorami i nocą? - zapytaliśmy. - Prawo tego nie zakazuje, dlatego ściganie jest podejmowane na wniosek osoby poszkodowanej, albo takiej, której to przeszkadza - wyjaśnia W. Zackiewicz. - Interwencję podejmujemy po otrzymaniu zgłoszenia - wyjaśniał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?