Strefa daje pracę. Słubice w czołówce

Na terenie podstrefy Słubice zbudowano do dziś 11 firm, w które właściciele zainwestowali ponad 70 mln zł i dali zatrudnienie 380 osobom. Od Agnieszki Matuły z Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej wiemy, że jedna z nich - Foliarex - planuje właśnie rozbudowę swojego zakładu i modernizację hal produkcyjno-magazynowych.

Spółka produkuje materiały izolacyjne dla branży budowlanej, m.in. folie izolacyjne, którymi wykłada się oczka wodne, używa się ich do tuneli ogrodniczych czy jako izolację pod wysypiska śmieci. Firma odnosi spore sukcesy, co potwierdzają nagrody. Foliarex kilkukrotnie znajdywał się w gronie najdynamiczniej rozwijających się firm, co owocowało tytułami Gazela Biznesu. Za stosowanie innowacyjnych rozwiązań nagrodzono firmę w rankingu "Wehikuły czasu”.

Dyrektor handlowy Foliarexu Piotr Lipczyński jest oszczędny w słowach, gdy pytam o planowaną inwestycję. - Będziemy wstawiać nową linię - mówi tylko. W szczegóły nie chce się wdawać.
Dla burmistrza Słubic Tomasza Ciszewicza ważne jest to, że firmom, które już działają w strefie, udaje się przetrzymać trudny okres w gospodarce. Samorząd je wspiera stosując ulgi w opłatach lokalnych i podatkach w ramach tzw. Pomocy De Minimis (może sięgnąć 200 tys. euro w ciągu trzech lat). Nie tylko w słubickiej podstrefie nie było większych zwolnień, to jeszcze, w niektórych zakładach, miejsc pracy przybywa. 
- W tym roku ogłosimy przetarg i wydamy dwa kolejne zezwolenia na działalność w Słubicach - zapowiada A. Matuła.

- Żeby jeszcze firmy w strefie lepiej płaciły to byłoby nieźle - mówi słubiczanin (nazwisko do wiadomości redakcji), który na produkcji w jednym z zakładów zarabia niewiele ponad 1500 zł. - Tyle miałem jak kilka lat temu rozpoczynałam pracę i tyle samo mam dziś - narzeka. 

Nieoficjalnie wiemy, że zarząd K-SSSE rozmawia też z miastem o zagospodarowaniu terenów wokół strefy. Na razie jednak o szczegółach nikt nie chce rozmawiać. T. Ciszewicz.

Mówi tylko, że gmina całkowicie wycofała się z pomysłu odsprzedania swoich udziałów w K-SSSE. - Ten pomysł wiązał się z tym, że w 2011 roku byliśmy w tragicznej sytuacji finansowej i musieliśmy znaleźć 11 mln zł, żeby miasto nie zbankrutowało - wspomina burmistrz. Wtedy uznano sprzedaż udziałów za koło ratunkowe. Tyle, że nikt nie chciał go złapać. Gmina szacowała, że ze sprzedaży akcji mogłaby dostać minimum 7,3 mln zł, bo tyle wniosła aportem do spółki w postaci terenów pod inwestycje.

- Poradziliśmy sobie inaczej, poprzez drastyczne oszczędności, i dziś nie ma już potrzeby sprzedaży akcji - mówi burmistrz. Podkreśla też, że samorządowi dobrze układa się współpraca z zarządem K-SSSE i szykuje z nią nowe projekty. Jakie? - Za wcześnie o tym mówić - odpowiada. T. Ciszewicz jest przekonany, że strefa w Słubicach mogłaby się lepiej rozwijać, gdyby nie problem z brakiem pracowników, którzy mają specjalistyczne wykształcenie. Takich najczęściej szukają firmy, a Słubice zawsze stały handlem a nie przemysłem. 

Robert Martyn, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy, mówi, że wprawdzie ze strefy wpływają do PUP-u pojedyncze oferty, to jednak sytuacja na rynku pracy nie jest zła. Słubice od dłuższego czasu utrzymują się w ścisłej czołówce pod względem najniższego wskaźnika bezrobocia w Lubuskiem. Wyprzedza je tylko Zielona Góra i Gorzów, a czasami także powiat świebodziński. - Strefa ma na pewno na to wpływ - uważa Martyn. A także granica, za którą wiele osób znalazło zatrudnienie.