W Muzeum Regionalnym można zobaczyć wyjątkowy eksponat, który kilkadziesiąt lat przeleżał w ukryciu na strychu jednorodzinnego domu w Kębłowie. W Wolsztynie inną tajemnicę przez wiele lat skrywało poddasze kościoła.
W muzeum prezentowana jest wystawa dotycząca Powstania Wielkopolskiego. Niedawno ekspozycja wzbogaciła się o cenny nabytek. To chorągiew powstańczej drużyny z Kębłowa. - W ubiegłym roku, w czasie wiejskich dożynek przekazał mi ją Antoni Wdowiak, jeden z mieszkańców, który z początku chciał pozostać anonimowy. Na chorągiew zawiniętą w koźlęcą skórę natrafił przypadkiem na strychu - opowiada sołtys Kębłowa Bogdan Świetliński, który z początku nie widział czyja to chorągiew.
Jedyna taka chorągiew
Oprócz orła nie ma na niej żadnych emblematów i napisów. Sołtys przypuszczał, że proporzec być może należał do jednej z licznych przed wojną we wsi organizacji społecznych. Zagadkę pomogła rozwiązać siostra, pasjonatka historii Eugenia Świetlińska, a prezes wolsztyńskiego koła Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego nie miał żadnych wątpliwości. - Prawdziwa powstańcza chorągiew! - stwierdził zaskoczony Zbigniew Kowalewicz. Szefowa muzeum regionalnego Zofia Chwalisz przyznaje, że znalezisko, które trafiło do muzealnych zbiorów, to prawdziwy unikat. Nie ma tam innych powstańczych proporców z naszego terenu! - Po powstaniu nie zostało wiele pamiątek. W czasie drugiej wojny światowej, w obawie o swoje zdrowie i życie osoby, które je przechowywały często je niszczyły - dodaje B. Świetliński.
Potrzebne tłumaczenie
Pewnej pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że chorągiew była ukryta na strychu domu, który na kilka wojennych lat zajęła niemiecka rodzina. Ale okazuje się, że nie tylko strychy domostw w Kębłowie mają swoje tajemnice... Na kolejną natrafiono w ubiegłym miesiącu w trakcie gruntownego remontu dachu na kościele pw. Wniebowstąpienia Pana Jezusa w Wolsztynie.
- Robotnicy rozbierający starą dachówkę znaleźli ukryte listy pochodzące z XIX wieku - informuje pracownik urzędu miejskiego Wojciech Lis, który biegle włada jęz. niemieckim jednak nie potrafił przetłumaczyć treści znaleziska. Listy napisane są bardzo starym pismem i nawet Niemcy, do których przesłano treść ponoć mają problem, żeby przetłumaczyć je na współczesny język. - W listach chodzi między innymi o obsadę nauczycielską w różnych szkołach, ale więcej szczegółów poznamy wkrótce. Już niedługo mamy otrzymać tłumaczenia z Niemiec - dodaje W. Lis.
Zaczęło się od poczty
Historię kębłowskiego oddziału spisali byli powstańcy, a walka o niepodległość we wsi rozpoczęła się 5 stycznia 1919r. Wtedy to niejakiej pannie Stein odebrano ajenturę pocztową (chodziło o uniemożliwienie kontaktów niemieckich urzędników z wojskowymi posiłkami) i obsadzono ją powstańcami z oddziału Maxa Marcinkowskiego i Józefa Kotlarskiego. We wsi przerwano przewody telefoniczne, obsadzono dworzec kolejowy. Aby uniemożliwić transport z Nowej Soli do Wolsztyna niemieckich oddziałów powstańcy rozkręcili szyny i tym sposobem rzeczywiście zatrzymali pociąg z plutonem ciężkich kulomiotów. Potem dowództwo nad oddziałem kębłowskim objął Bronisław Kotlarski. Utworzono lokal wartowniczy, we wsi pojawiły się patrole i posterunki (jeden z nich zaatakowali Niemcy raniąc Józefa Krysia). 15-osobowy oddział powstańców ruszył do Wolsztyna, gdzie został wcielony do kompanii sierżanta Tomiaka. Powstańcy z Kębłowa walczyli o zdobycie Kopanicy, pod Babimostem i Kramskiem. Pod Łomnicą poległ niejaki Szeffler, a pod Zbąszyniem zginął Wojtkowiak (ciężko ranny został tam Andrzej Pawlik).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?