Sygnał dał Czytelnik z Bojadeł pisząc do nas, iż "pijani myśliwi, ojciec z synem, awanturują się na wsi i strzelają do ludzi w czasie majówki".
- Są zatrzymani przez policję, a na drugi dzień wypuszczeni. Dlaczego oni jeszcze mają broń? - pytał Czytelnik. Pojechaliśmy.
- No, są u nas tacy panowie co lubią "pogrillować" - mówi jeden z naszych informatorów (prosi zachowanie danych do wiadomości redakcji). - Z tego, co wiem, jeden jest myśliwym.
Według opowieści zasłyszanych w Bojadłach, wieczorem z soboty na niedzielę ojciec z synem poszli w gościnę na grilla do sąsiada "za miedzę". No i jak to przy grillu, podlewanym alkoholem, doszło do sporów, przepychanek.
- Bo ten facet, co ich zaprosił to raczej sękaty gość - wyjaśnia drugi z naszych rozmówców (też chce być anonimowy). "Sękaty gość" po kłótni wyprosił dwóch panów ze swojej posesji.
- Wtedy syn poleciał do domu po wiatrówkę, padły strzały w powietrze... - sugeruje pierwszy rozmówca. Ktoś zawiadomił sulechowską policję.
Jedziemy na miejsce zdarzenia, do organizatora grilla (posesje skłóconych mężczyzn rozdzielone są wiejską uliczką). - Szefa nie ma, wyjechał do Zielonej Góry - mówi jeden z pracowników. - Ale w oknie wisi kartka z numerem telefonu.
Dzwonimy. Telefon nie odpowiada. Udaje się porozmawiać z drugą stroną sąsiedzkiego konfliktu.
- To nie była wiatrówka, poza tym nie było użycia broni przeciwko komuś, tylko na postrach i nic nikomu się nie stało - mówi syn. Nie chce rozmawiać o szczegółach. - Nie mogę udzielić żadnych informacji, postępowanie w tej sprawie prowadzi policja. Proszę jednak być spokojnym, nie ma dla nikogo żadnego zagrożenia.
Prokurator pilnuje
- Badamy dokładnie wszelkie okoliczności zdarzenia - stwierdza lakonicznie komisarz Małgorzata Stanisławska, rzecznik prasowy zielonogórskiej policji.
My wiemy, iż tamtego wieczora sulechowska policja od razu dokonała przeszukania na posesji ojca i syna, znalazła dwie sztuki broni myśliwskiej i je zatrzymała, a ich obu przewiozła do izby wytrzeźwień w Raculce. "Sękaty gość", właściciel drugiej posesji sam oddał mundurowym broń, którą zabrał młodszemu sąsiadowi.
- Trzy sztuki są zabezpieczone przez policję - przekazuje prokurator Krzysztof Pieniek z Prokuratury Rejonowej w Świebodzinie. - Zleciłem szczegółowe postępowanie przygotowawcze pod kątem popełnienia przestępstwa użycia gróźb karalnych. Prowadzi je komisariat w Sulechowie. Chcemy też wyjaśnić, w jaki sposób broń została tamtego wieczoru użyta i czy wcześniej nie była pozostawiona bez zabezpieczenia, co w efekcie spowodowało użycie jej przez osoby nietrzeźwe.
Postępowanie trwa, na razie więc prokurator nie może nic więcej dodać. Jednak ludzie w Bojadłach są zaniepokojeni. Mieliśmy w tej kwestii kilka telefonów. Jeden z mieszkańców zadzwonił zaraz po wydarzeniu, a potem po raz wtóry.
- Podle się czuję, że muszę donosić, ale my się naprawdę boimy - powiedział. - Minęło trochę czasu od tamtego zdarzenia, a panowie myśliwi znów poszli z bronią w las, na polowanie. Czyżby policja oddała im broń?
- Ustaliłem, iż broń zabrana przez policję podczas tamtych wieczornych historii jest zabezpieczona, a po sygnale "GL" nakazałem sprawdzić czy te osoby mogą posiadać jeszcze inną - reaguje natychmiast po naszej informacji uzyskanej od czytelnika prokurator Pieniek.
- Będzie postępowanie administracyjne mające na celu pozbawienie myśliwych pozwolenia na broń - uspakaja kom. Stanisławska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?