Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strzelali do nas jak do kaczek

PAWEŁ TRACZ 0 95 722 69 37 [email protected]
Zawodnicy obu zespołów nie przebierali w środkach. Gorzowianina Adama Więckowskiego (z lewej) próbuje powstrzymać strzelec dwóch goli Serb Marjan Jugović.
Zawodnicy obu zespołów nie przebierali w środkach. Gorzowianina Adama Więckowskiego (z lewej) próbuje powstrzymać strzelec dwóch goli Serb Marjan Jugović. fot. Kazimierz Ligocki
- To była rzeź niewiniątek. W końcówce czekałem już tylko na końcowy gwizdek - mówił po przegranym meczu 0:5 załamany trener GKP Czesław Jakołcewicz.

Po sobotnim sromotnym laniu w Pruszkowie, gdzie nasi przegrali 0:4, pomocnik GKP Paweł Kaczorowski przestrzegał: - Jeżeli w meczu z Wisłą nie włożymy dużo więcej zaangażowania, to koniec będzie równie tragiczny. Jego słowa okazały się, niestety, prorocze, bo niebiesko-biali nie wyciągnęli żadnych wniosków z poprzedniego spotkania. U siebie dostaliśmy jeszcze większe baty.

Czy mogliśmy uniknąć klęski, skoro w składzie zabrakło kilku podstawowych zawodników?
- Żadnym usprawiedliwieniem nie jest ich absencja. Można przegrać nawet 0:10, ale pokazać jakiś styl. Tego zabrakło i dlatego jestem zdruzgotany postawą zespołu, którego od kilku dni nie poznaję - krytykował podopiecznych ich opiekun.

Dramat rozpoczął się już w 4 min. W polu karnym nasi obrońcy nie "skasowali" pozornie niegroźnego dośrodkowania Adriana Mierzejewskiego z rzutu wolnego z 35 m i do piłki najwyżej wyskoczył Marjan Jugović. Serb stał tyłem do bramki i tylko delikatnie musnął piłkę, ale ta znalazła drogę do bramki. Bramkarz GKP Dawid Dłoniak niewiele mógł zrobić. Dwie minuty później Emil Drozdowicz wyrównał, ale "kilometrowy" spalony nie umknął uwadze sędziów.

Po stracie gola gospodarze dążyli do zmiany rezultatu, przycisnęli, ale brakowało wykończenia. Z bliska kilka razy spróbował "Drozdo", z dystansu walnął Adrian Łuszkiewicz, ale wszystko na nic. A "Nafciarze" tylko na to czekali. Jedna kontra i... słupek. Druga i... gol. Jakby mało było tych ciosów, w 41 min Michał Sudoł tuż przed polem karnym sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Macieja Wyszogrodzkiego, zobaczył czerwoną kartkę i mecz dla gorzowian praktycznie się skończył.

Po przerwie było jeszcze gorzej. Osłabieni gospodarze zamiast bronić niskiego wymiaru kary, nadal atakowali. To musiało skończyć się tragedią. Trzy, cztery, pięć, mało... Część smutnych kibiców Stilonu jeszcze przed ostatnim gwizdkiem w milczeniu opuszczała stadion, zostawiając nadzieję na inną okazję.

GKP GORZÓW - WISŁA PŁOCK 0:5 (0:2)

Bramki: Jugović 2 (4, 84), Majkowski 2 (64, 86), Wyszogrodzki (38).

GKP: Dłoniak - Michalski, Gaca, Więckowski, Sudoł - Łuszkiewicz (od 63 min Szałas), Sawala (od 73 min Maliszewski), Kaczmarczyk, Kaczorowski - Ruszkul (od 46 min Ziemniak), Drozdowicz.

WISŁA: Melon - Żytko, Belada, Jarczyk, Chwastek - Sielewski, Krzyżanowski (od 46 min Kowalski), Mierzejewski (od 81 min Grudzień), Wyszogrodzki (od 58 min Majkowski) - Wiśniewski, Jugović.

Czerwona kartka: Sudoł (41 min, za faul). Żółta kartka: Belada. Sędziował Michał Mularczyk (Skierniewice). Widzów 1.500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska