Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Subiektywna ocena gorzowskiego Zakanala. Czy można zakochać się w takim osiedlu?

Zbigniew Borek
Zbigniew Borek
Niby ludzie mówią, że to „zadupie zadupia”. Jak się jednak przyjrzeć, to nie żyje się tu tak źle. Oto subiektywna ocena gorzowskiego Zakanala.

- Proszę pani, a kiedy będzie świetlica otwarta? - pyta malec na rowerze. Za chwilę inny z drugiej strony ulicy wydziera się z tym samym pytaniem. Za chwilę jeszcze trzech wracających ze szkoły. Świetlica zamknięta, a to dla nich centrum życia poszkolnego.
- U nas nawet nie ma teraz gdzie usiąść! - odpowiada Urszula Niemirowska, gdy przez telefon proszę ją o spotkanie. Faktycznie: świetlica fundacji Pozytywka to plac budowy (dokładniej: remontu), robotnicy zasuwają jak parowozy. Wynosimy więc fotele i stolik, pani Ula robi kawę, przysiada się jeszcze pani Ela (czytaj: Elżbieta Sawicka) i siadamy w słońcu na chodniku. To wtedy maluchy ciągle „atakują” pytaniami o świetlicę. - Jak jest zamknięta, to oni nie mają się po lekcjach gdzie podziać - tłumaczą mi obie panie. I w tym zdaniu streszcza się podstawowy problem Zakanala: brak miejsc dla ludzi. Ze szkrabami, to pół biedy - jak Pozytywka otworzy świetlicę po remoncie, będą u siebie. Ale na tym osiedlu nie ma się gdzie podziać młodzież, nie mają się gdzie podziać seniorzy. - Co rusz zachodzą do nas i kiwają głowami, że dzieciaki mają takie miejsce, a o nich, starych to nikt nie pomyśli - mówi Urszula Niemorowska.

Z Elżbietą Sawicką walą prosto z mostu: na Zakanalu nie ma nic. Nie ma klubu dla młodzieży, nie ma domu środowiskowego dla starszych, nie ma restauracji, kawiarni czy pubu. Nie ma parku, placu zabaw z prawdziwego zdarzenia (no, jeden jest, o tym później), nawet skweru na popołudniowy czy sobotni relaks. Nie ma banku... co ja piszę, tu bankomatu nawet nie ma! - Podsumowując: jest ładna szkoła, ładne przedszkole i Pozytywka - uśmiechają się słodko - gorzko obie panie. A ja tak sobie myślę, że na kawie powinien tu z nimi siedzieć jeszcze radny czy prezydent albo choć wice.
Pewnie więc zakładacie, że oceny Zakanala nie będą za wysokie? A niekoniecznie! Weźmy bezpieczeństwo: nie jest najgorzej, można by rzec: jest dobrze.

Bezpieczeństwo: 4 z plusem

Owszem, pijaczków można na schodkach kamienic czy pod sklepem spotkać, ale nienachalni są. A agresywni? Wcale! - Mam z nimi ciche porozumienie - uśmiecha się pani Niemirowska. - Raz, drugi, piąty widzę, że nasze dzieciaki ze świetlicy wychodzą, a panowie siedzą tuż obok i sączą kolejne piwko. No to idę do nich i mówię grzecznie, jak się sprawy mają: że jak już muszą pić, to może gdzie indziej, żeby dzieci nie patrzyły. Od tej pory już tu nie siedzą.

- Nie zdarzyło mi się - mówi pan Adrian (imię zmyśliłem, bo swojego nie chciał dać do gazety), gdy pytam, czy pod sklepami żuliki zaczepiają o złotówkę „na bułkę”. To dlatego bez obaw puszcza do sklepu swoich młodych (jeden z przedszkola, drugi z pierwszej podstawówki). - Piątka! - odpowiada pan Adrian na prośbę o ocenę bezpieczeństwa w szkolnej skali. Panie: Ula i Elżbieta z Pozytywki dają trochę niżej: czwórkę (bo jednak tych pijaczków trochę jest), ale i one czują się tu bezpieczne. - Nie ma kradzieży, nie ma włamań do piwnic, ale roweru przed kamienicą nie zostawię - mówi Elżbieta Sawicka. Nawet główna ulica Kobylogórska, przechodząca w Strażacką, równe po remoncie jak stół, nie pogarszają poczucia bezpieczeństwa. Na własne oczy widziałem paru piratów, ale tam, gdzie zabudowa jest rzadsza. Przy szkole i przedszkolu jeżdżą jak Pan Bóg przykazał. Później, w szkole, dowiem się, że to zasługa inteligentnej sygnalizacji świetlnej: jak kierowca grzeje, z automatu ma czerwone. - No i to, że sygnalizacja w ogóle jest, też ma znaczenie - powtarzają mi wszyscy. Na policyjnej mapie bezpieczeństwa mieszkańcy Zakanala zaznaczyli kilkanaście miejsc, gdzie dokucza im: pijaństwo, śmiecenie lub piraci.

Infrastruktura: 3

A propos Kobylogórska/Strażacka: ludzie tu pękają z dumy, że mają nową arterię. - Szeroka, asfalcik jak się patrzy, miejsc do parkowania kupa, trawniki są i jeszcze ścieżka rowerowa - zachwala starszy pan na spacerze.

Jak ona wyglądała przed metamorfozą, nie ma co pisać. Wystarczy spojrzeć na boczne uliczki, które nie zostały wyremontowane: dziura na dziurze. Kawę pijemy przy Krótkiej, która po deszczu spod wody ledwo wystaje. Do tego dochodzą drogi polne, których jest od diabła z dawnych czasów, a powstają też... szutrówki - np. na ulicach z nazwami „miejskimi”, jak Inowrocławska czy Międzychodzka, gdzie ludzie pobudowali domki. - Szutrówki raz kiedyś są równane, ale samochody i tak na nich tłuczemy - mówi Katarzyna Skoczylas, mieszkanka jednej z nich.

Problemy drogowe osiedla widać też przy zgłoszeniach do budżetu obywatelskiego. Do tegorocznego z Zakanala są trzy - z ulic: Wschodniej, Knaka i Strażackiej, wszystkie „samochodowe”. Mieszkańcy mieli o nich radzić wczoraj wieczorem, po zamknięciu tego wydania.

- No i te elewacje... - wzdychają mieszkańcy kamienic, bo mało która odnowiona. Słyszę też narzekania na komunikację miejską, bo żeby zajechać na Górczyn czy Manhattan, trzeba się przesiąść. - Wielki mi wyczyn! Jak człowiek mieszka na dalszym osiedlu, to w centrum się przesiada - ironizuje pan Adrian.

Wszyscy chwalą szkołę. - Z drugiej strony Warty ludzie nieraz myślą, że to jakiś gorszy obiekt albo gorsze dzieciaki. Nic bardziej mylnego! - mówi nauczycielka Krystyna Zalewska. Stoimy na nowiutkim orliku, gmach szkoły po remoncie, przed nim przystanek, ścieżka rowerowa... mucha nie siada!

- W 2006 r. połowa dzieci z rejonu omijała naszą szkołę szerokim łukiem. Teraz zostaje u nas 80-90 proc. A mamy też dużo podań spoza rejonu - mówi Piotr Talaska, dyrektor SP nr 4

Odkąd powstała przepompownia w Siedlicach, szkoły i wielu domów nie zalewa woda - to też się tu chwali. Gdy przychodzi jednak do stawiania oceny za infrastrukturę osiedla, ludzie łamią sobie głowy. Za Kobylogórską/Strażacką stawiają 6, ale za inne drogi i bolączki to nawet 1. Średnia jest niska: 3.

Zieleń, kultura, czas wolny: 2

Ocena jest łączna, bo się ludziom na Zakanalu to wszystko łączy pod hasłem: nie ma co ze sobą zrobić. O braku miejsc dla młodzieży i seniorów już była mowa. Jedna Pozytywka dla dzieci też wiosny nie czyni - podobnie zresztą jak oddany niedawno do użytku plac zabaw przy Strażackiej z małą siłownią pod chmurką. - Nie ma nawet skweru czy parku - słyszę na Zakanalu. Za zielony Kanał Ulgi niektórzy stawiają 6, ale inni... 1, bo źli są, że brzeg całkiem dziki.

Kapitał społeczny: 4

- Z niczego może być coś! - przekonuje mnie U. Niemirowska. Wie, co mówi, bo ma za sobą olbrzymią robotę społeczną wykonaną na Zawarciu, m.in. sześć zrealizowanych propozycji w budżetach obywatelskich, rozkręcenie Przystani za Wartą czy domu dziennego pobytu dla seniorów. Teraz szykuje akcję „Zakochaj się w Zakanalu” i liczy, że z tym osiedlem też ruszy do przodu. Inni mieszkańcy znają działającą od lat orkiestrę strażacką OSP Siedlice, słyszeli o kole gospodyń, ale „żeby jakoś szczególnie do swojej działalności ludzi wciągali, to nie”. - Inna sprawa, czy ludzie się do tego garną - zastrzega pan Adrian.

Pani Niemirowska przekonuje, że ludzie zaczną się garnąć, tylko trzeba się do nich przebić albo na nich... nadziać. Tak się spotkała z Elżbietą Sawicką, nauczycielką i mamą szóstki dzieci, która teraz pracuje przy projektach Pozytywki. Nadziała się też na Andrzeja Ratajczaka, przedsiębiorcę budowlanego ze Szczecina, dzięki któremu Pozytywka jest remontowana. Teraz wspólnie m.in. z SP4, przy wsparciu - jak podkreśla - policji, szpitala i senatora Władysława Komarnickiego szykuje „Bezpieczne wakacje”. Da się? No jak nie?!

Perspektywy: 3 z plusem

Jeśli dla niektórych gorzowian z drugiej strony rzeki Zawarcie to - przepraszam za słowo - zadupie, to Zakanale jest „zadupiem zadupia”. - My na Zawarcie naprawdę patrzymy z zazdrością - przekonuje mnie, mieszkańca śródmieścia, co rusz ktoś na tym osiedlu. Przy głównej ulicy Zakanala są całkiem spore połacie ziemi uprawnej, spotkać można też gospodarstwo rolne z widoczną z ulicy stertą obornika. Ma to jednak swoje uroki. - Proszę pana, jak ja tu ze Staszica przyjeżdżam, czuję się, jakbym naprawdę oddychał - mówi mi pan Janusz. Przysiadł na pieńku z papieroskiem. Opowiada, że na Staszica blok na bloku, samochodów tyle, że zaraz jeden na drugim będą parkować. - A tu przestrzeń, powietrze - wypuszcza dymek.

Pan Adrian, który siedem lat temu przeprowadził się z wieżowca przy Wróblewskiego, też się zachwyca. - Jak mi zrobią drogę i oświetlenie, nie będę narzekał - uśmiecha się. Dodaje, że jego zdaniem „lada rok” Zakanale stanie się sypialnią Gorzowa. - W sensie domków jednorodzinnych - precyzuje. - Chwalęcice i Kłodawa są już drogie, a tu można kupić działki w znośnej cenie.
Nieopodal jego domu sprzedało się trochę ziemi w ramach miejskiego programu „Tania działka”. Ludzie chcą jednak większej aktywności miasta, choćby tego, żeby „rewitalizacja nie kończyła się na Zawarciu”. Trudno im zrozumieć np., że w rządowym programie Senior Wigor na dom pobytu jest 300 tys. zł rocznie, a świetlica taka jak w Pozytywce ma na rok 27 tys. zł. - Trzeba żebrać u sponsorów, żeby uciągnąć - mówi U. Niemirowska.
I zaraz dziękuje pani, która od syna przyniosła cukierki na Dzień Dziecka.

POLECAMY RÓWNIEŻ:
* Oceniamy osiedla: Piaski w Gorzowie
* Oceniamy osiedla: Górczyn ma jedną wadę

Gorzów: ranking osiedli. Tak wygląda Manhattan

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska