Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sukces nowosolskich kardiologów! Jesteśmy wśród najlepszych

Marek Białowąs 68 324 88 53 [email protected]
- Potrzebujemy wykonać 20 - 30 podobnych zabiegów z pomocą specjalisty z Warszawy, aby później robić je już samodzielnie - mówi J. Hiczkiewicz
- Potrzebujemy wykonać 20 - 30 podobnych zabiegów z pomocą specjalisty z Warszawy, aby później robić je już samodzielnie - mówi J. Hiczkiewicz fot. Wojciech Waloch
Nowosolski szpital dołączył do grupy placówek przeprowadzających zabiegi na sercu nowatorską metodą. Kardiolodzy z naszego szpitala udowodnili, że są w ścisłej czołówce krajowych specjalistów. Po raz pierwszy wykonali skomplikowane zabiegi na sercu, które dotąd robiły tylko trzy ośrodki medyczne w Polsce. Szczegóły wyjaśniamy w rozmowie z Jarosławem Hiczkiewiczem, ordynatorem oddziału kardiologii nowosolskiego szpitala.

Poprzedni weekend był bardzo pracowity. Przeprowadziliście państwo zabiegi, których podejmuje się niewiele ośrodków w Polsce.

To prawda. Do tej pory tylko trzy placówki w kraju wykonywały krioablację balonową migotania przedsionków przy użyciu niskich temperatur. Teraz my jesteśmy czwartą placówką. Oczywiście ostatnie zabiegi odbywały się przy asyście specjalisty z Uniwersytetu Medycznego z Warszawy. Będzie on potrzebny jeszcze przez jakiś czas, aż nie opanujemy tej metody perfekcyjnie.

Jak laikowi może pan wytłumaczyć na czym polega ten zabieg?

W dużym uproszczeniu chodzi o zniszczenie przy użyciu niskich temperatur (minus 80 - 90 stopni Celsjusza) chorej tkanki serca, która jest odpowiedzialna za arytmię, a w tym przypadku za migotanie przedsionków. Choroba ta to jedna z najczęstszych chorób serca. Występuje statystycznie u co setnego Polaka. Ocenie się, że w woj. lubuskim cierpi na to schorzenie ok. 10 tys. osób. Im ktoś jest starszy tym prawdopodobieństwo zachorowania rośnie. W grupie osób, które ukończyły 70. lat chorych może być już 8 proc.

Jakie są przyczyny tej choroby?

Główne powody to miażdżyca i starzenie się organizmu. Choroba polega na zbyt szybkich i gwałtownych skurczach przedsionków serca; w efekcie krew nie dociera w takim tempie, w jakim powinna do komór, a następnie do naczyń krwionośnych. Nieleczone migotanie przedsionków jest często przyczyną zawału serca, znacznie obniża też jakość życia - chory szybko się męczy i zmuszony jest do ograniczenia aktywności fizycznej. Migotanie przedsionków leczy się m.in. farmakologicznie lub w szpitalu przy użyciu prądu (tzw. kardiowersja elektryczna). Oczywiście mówię o tym w bardzo dużym uproszczeniu, bo rzecz jest dużo bardziej skomplikowana.

Po co w takim razie jeszcze jedna metoda wykorzystująca niskie temperatury?

Pacjenci z migotaniem przedsionków trafiający do szpitala najczęściej leczeni są właśnie za pomocą ablacji, podczas której wprowadza się elektrodę do serca, mierzy jego aktywność elektryczną, a po ustaleniu źródła arytmii wypala się jej źródło. Najczęściej za owo źródło uznaje się tkanki tuż przy wejściu żyły płucnej. Ale to metoda inwazyjna i często może dojść do powikłań. Na dodatek opisane metody nie są dla wszystkich chorych, nie wszystkim pomagają. I tu pojawia się właśnie krioablacja, która jest do pewnego momentu zabiegu odwracalna. Cewnik balonu jest na początku schładzany do minus 30 stopni Celsjusza. Jeżeli jest stwierdzony dobry efekt u pacjenta, dopiero wtedy wykorzystujemy niższą temperaturę. Takiej możliwości nie ma w przypadku wykorzystywania prądu.

Ile trwa zabieg, o którym rozmawiamy?

Jest skomplikowany, trwa trzy, cztery godziny przy asyście czterech lekarzy, dwóch techników i czterech pielęgniarek. Nasi lekarze do pierwszego zabiegu uczyli się wcześniej w Niemczech i Warszawie. A my gromadziliśmy dwa lata sprzęt do przeprowadzenia krioablacji.

Kto kwalifikuje do podobnej operacji pacjentów?

Poprzez kardiologa, który kieruje pacjenta do nas. Ale przedtem chory musi przejść cały szereg skomplikowanych badań, m.in. tomografię wielonarządową serca. Tylko niewielka część pacjentów (ok. 10 proc.) nadaje się to zabiegu ablacji. Bo przeciwskazaniem jest tu np. znaczne osłabienie zastawek i mięśnia sercowego. Trzeba jednak pamiętać, że dużej części pacjentów wystarczy leczenie farmakologiczne.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska