Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sulechów: Czy potrzebne są apteki nocą?

(kurz)
Aptekarze uważają, że dyżury to w dzisiejszych czasach relikt przeszłości niepasujący do sytuacji rynkowej państwa XXI wieku
Aptekarze uważają, że dyżury to w dzisiejszych czasach relikt przeszłości niepasujący do sytuacji rynkowej państwa XXI wieku ralev_com / sxc.hu
Czy późnym wieczorem da się kupić w Sulechowie lekarstwo? Mogą być problemy. Pisaliśmy o tym w czerwcu. Wywołał go radny Przemysław Pokład. Opowiedział, jak musiał wieczorem jechać do Zielonej Góry, gdyż nie znalazł żadnej czynnej apteki. Choć jest ich osiem!

Właścicielka jednej z nich, Danuta Nowak, zaprzeczyła wtedy, żeby możliwa była sytuacja, iż w danym dniu nie ma w mieście apteki dyżurującej do godz. 22.00. - Istnieje, ustalony między aptekarzami, wewnętrzny grafik dyżurów - powiedziała. I wskazała inny problem - aptekarzy. Kiedyś bowiem apteki były państwowe. I za dyżury nocne płacił rząd. Dziś są prywatne. A dyżury formalnie obowiązują, jak za socjalizmu. Tyle, że teraz rząd nie płaci za to aptekarzom. Może stąd problemy z dyżurami nocą?

Aptekarze uważają jednak, że dyżury to w dzisiejszych czasach relikt przeszłości niepasujący do sytuacji rynkowej państwa XXI wieku. Któż bowiem przychodzi wieczorem, nocą do apteki? - Młodzież, żeby kupić prezerwatywy - twierdzą farmaceuci. - Wiele leków przeciwbólowych można kupić przez całą noc na stacjach benzynowych lub marketach. Natomiast specjalistyczne leki, antybiotyki nie są zapisywane przez lekarzy wieczorami.

Jednak gdy w ratuszu wyskoczyła sprawa aptecznych dyżurów wkrótce zaczęły krążyć pisma. Burmistrz napisał do starosty. Bo ustalenie dyżurów aptek w powiecie to kompetencje starosty zielonogórskiego. Starosta zaś, co konieczne przy takich konsultacjach, napisał do Lubuskiej Izby Aptekarskiej. Izba odpisała staroście, ten burmistrzowi, a burmistrz radnym. W efekcie okazało się, że po 22.00 żadna apteka nie dyżuruje! Ale leki można dostać tylko w pogotowiu ratunkowym. W razie nagłej potrzeby (i braku własnych leków) pogotowie ma telefon do jednej z wyznaczonych aptek, będących ostatnią deską ratunku.

- Pozornie zrobiono wszystko, co trzeba - uważa radny Roman Bajor, który teraz wrócił do aptecznych dyżurów. Jednak dla zwykłego obywatela nic z tego nie wynika. - Niech więc ten telefon do "apteki ostatniego ratunku", po godz. 22.00, będzie znany nie tylko pogotowiu, ale i mieszkańcom - zaapelował Bajor. Wojciech Sołtys z ratusza twierdzi, że nie ma problemu, żeby zorganizować spotkanie zainteresowanych stron (aptek, starostwa, gminy) i poczynić ustalenia w sprawie dyżurów. Zatem czekamy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska