Wypadek na polu
Lubuszanin, Grzegorz Czarnecki pracował w piątek, 1 października, na polu używając ciężkiego sprzętu. – Wszystko było w porządku, aż do momentu, gdy poczułem szarpnięcie. Wałek od siewnika w maszynie rolniczej wciągnął moją dłoń i zaczął ją miażdżyć. Gdyby mój ojciec błyskawicznie nie zauważył, co się stało i nie zatrzymał maszyny, jestem pewien, że wyrwałoby mi całą rękę – opowiada poszkodowany.
Niestety, obrażenia były poważne i mężczyzna potrzebował pomocy medycznej. – Miałem otwarte rany w trzech miejscach. Dlatego jeszcze tego samego dnia udałem się na SOR w Sulęcinie. Miałem nadzieję, że zostanę zszyty i opatrzony. Pierwsze złe przeczucia pojawiły się, gdy nie wpuszczono mnie do szpitala. Po tym, jak poinformowałem pracowników, że jestem niezaszczepiony, musiałem stać i czekać aż zostanę wpuszczony do środka. Ręka krwawiła, a kolejne minuty ciągnęły się w nieskończoność. Uważam, że to nie powinno tak wyglądać, w Polsce nie ma obowiązku szczepienia – twierdzi pan Grzegorz.
Szycie bez znieczulenia
Nasz rozmówca podkreśla jednak, że gdy już mógł wejść na SOR to zaopiekował się nim ratownik medyczny. – Jestem mu wdzięczny, bowiem uspokoił mnie i od razu przygotował dwa zastrzyki – jeden znieczulający oraz drugi przeciwko tężcowi. Problemy zaczęły się, jednak gdy pojawiał się lekarz. Potraktował mnie jak przedmiot, bez empatii. Niemal ze mną nie rozmawiał, spytał tylko, czy jestem zaszczepiony, a gdy usłyszał, że nie to zaczął mnie zszywać bez znieczulenia. Nie wykorzystał naszykowanych strzykawek. Ja sam nie zareagowałem, bowiem już i tak byłem przejęty całą sytuacją. Ale ból przy szyciu było nie do zniesienia. Myślę, że moje krzyki było słychać w całym szpitalu – relacjonuje nasz Czytelnik.
Okazuje się, że panu Grzegorzowi nie wykonano również prześwietlenia, aby sprawdzić, czy ręka nie doznała innych, wewnętrznych urazów. – Następnego dnia dłoń spuchła, nie mogłem normalnie funkcjonować. Wypadek i wizyta na SOR wydarzyły się w piątek, a w poniedziałek byłem w szpitalu w Sulęcinie z powrotem. Chciałem wykonać prześwietlenie. Z powodu awarii było to możliwe dopiero we wtorek. I dopiero wtedy okazało się, że od piątku mam złamany kciuk. Biorąc to wszystko pod uwagę, brak znieczulenia, brak rentgenu i brak jakiegokolwiek ludzkiego zachowania ze strony lekarza, uważam, że tak nie powinno się przyjmować pacjentów. Jest mi przykro i chciałbym, aby szpital zmienił swoje postępowanie. Nikt nie powinien być tak traktowany w momencie, gdy potrzebuje pomocy – przekonuje mężczyzna.
Szpital zbada sprawę
W sprawie Grzegorza Czarneckiego zwróciliśmy się pytaniami dyrekcji szpitala w Sulęcinie. W odpowiedzi otrzymaliśmy informacje od Agnieszki Zaręby, dyrektor placówki. - Sprawą zajął się komitet do spraw skarg i wniosków pacjentów i ich rodzin. W związku z powyższym zostaną zebrane dowody w sprawie i przesłuchani świadkowie. Po zakończeniu prac komitetu zostaniecie państwo poinformowani o wnioskach w zakresie wskazanych w zapytaniach – twierdzi dyrektor Zaręba.
Do tematu wrócimy.
Wideo: Baza atomowa koło Sulęcina. Obiekt 3003
Debata Harris-Trump. Kto wygrał przedwyborcze starcie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?