Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Suwałki. Harowali pod dyktando Cyganów

Helena Wysocka
Archiwum
Werbował ludzi do pracy w niemieckiej fabryce. Obiecywał, że będą zarabiać kokosy, ale kłamał. Suwalczanie byli pilnowani, głodzeni i bici.

Suwalczanin werbował chętnych do pracy. Wybierał ludzi z życiowego dna i obiecywał im złote góry. Kłamał. Chętni trafiali do obozu pracy, którym zarządzała grupa Cyganów.

Śledztwo w tej sprawie od kilku lat prowadzą niemieckie organy ścigania. Kiedy się zakończy, nie wiadomo. Bo przestępczy proceder trwał bardzo długo, a oszukanych jest wielu. Także z naszego regionu.

Jedli suchy chleb

Rok temu do suwalskiej prokuratury zgłosiło się dwóch starszych, bezrobotnych i bez grosza w kieszeni mężczyzn. Obaj twierdzili, że zostali oszukani przez mieszkającego w grodzie nad Czarną Hańczą Roma Sylwestra W. Mężczyzna werbował ludzi do pracy w niemieckiej fabryce, działającej w rejonie Hamburga. Proponował stałą, niezbyt ciężką i bardzo dobrze płatną pracę. Mężczyźni mieli stać przy taśmie i do kartonów pakować konsole. W zamian za to mieli dostawać tysiąc euro miesięcznie.

Trudno się dziwić, że przyjęli ofertę. Pośrednik, czyli Sylwester W. zawiózł mężczyzn w rejon Hamburga, gdzie, w rejonie fabryki znajdowało się kilka domów. Zajmowali je Polacy. Wszyscy mieli zakaz wychodzenia z budynków. Zresztą, były one strzeżone. Ludzie spali na połamanych łóżkach i żywili się suchym chlebem, albo przeterminowaną wędliną.

Rzeczywiście pracowali w fabryce i na koniec każdego tygodnia otrzymywali wypłatę. Ale połowę musieli oddać swojemu opiekunowi Sajmonowi. A ten rzekomo wciąż się pieklił, że pracują za słabo, bo za mało jest pieniędzy.

- Groził, że jeśli nie zaczniemy się starać, to gorzko pożałujemy swojego lenistwa - twierdzi suwalczanin. - Baliśmy się go, bo był to człowiek bezwzględny.

Jakby tego było mało, Sajmon zabrał suwalczanom dokumenty tożsamości i na ich podstawie, w kilku bankach wyrobił karty kredytowe. A później, po pracy w fabryce, zabierał mężczyzn na zakupy w okolicznych sklepach. Twierdzą, że wiedzieli bodajże wszystkie markety w promieniu 200 km od Hamburga. Kupowali tam markowe papierosy, alkohol, telefony komórkowe i lornetki, z których jedna warta była aż trzy tysiące euro. Ile w sumie wydali, nie wiadomo. Pewne jest, że każda z kart miała aż 5 tysięcy euro limitu.

Zakupione po rzekomo okazyjnych cenach fanty miały iść na sprzedaż. A zarobione w ten sposób pieniądze do podziału. Cyganie obiecali, że suwalczanie dostaną połowę kasy. Nie otrzymali ani grosza.

Kilka miesięcy później mężczyznom udało się uciec ze strzeżonego budynku. Wrócili do Suwałk i zgłosili się na policję.

Oszukał dwie osoby

Suwalskie organy ścigania zatrzymały Sylwestra W. W toku śledztwa nie udało się ustalić, by oszukał on większą grupę. A w takiej sytuacji odpowiadał wyłącznie za wprowadzenie w błąd dwóch osób. Został skazany na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Musi też zapłacić 10 tysięcy zł grzywny i pokryć koszty sądowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Suwałki. Harowali pod dyktando Cyganów - Gazeta Współczesna

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska